𝖕𝖑𝖊𝖆𝖘𝖊 𝖙𝖗𝖚𝖘𝖙 𝖒𝖊 || 𝖗𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 12

77 7 7
                                    

°•*⁀➷ ፧ ✐ ☡ Fang

Strasznie ciągnącą się cisza, która ciążyła na mnie aż w końcu cokolwiek powiedział..

- Jedyne jaki możesz mieć zamiar to się ode mnie odwalić i zostawić mnie w spokoju! - Niższy chłopak wrzasnął z taką siłą, że aż się wzdrygnąłem. Słowa, które padły z jego ust uderzyły mnie jak młot sprawiając, że moje serce zabiło szybciej.

Chyba trochę źle to zrobiłem. Trochę bardzo.

- Edgar posłuchaj.. - Już chciałem kontynuować aby uratować trochę tą sytuację ale zdążył mi przerwać.

- Nie Fang. To ty posłuchaj! - Jego głos był ostry, niemal chłodny, a wzrok, który wbił we mnie był pełen gniewu i bólu. Wstrzymałem oddech czując jak przez moje ciało przechodzi dreszcz. - Myślisz, że naprawdę nie chciałbym aby ktoś mnie akceptował? No właśnie nie wiesz. Nic o mnie nie wiesz. To, że Melodie i reszta bandy coś ci nagadali to nic nie znaczy!

Jego słowa uderzyły mnie jak ciosy. Milczałem i  posmutniałem.

Od zawsze za wszelką cenę próbowałem komuś pomagać ale tym razem zamiast pomóc tylko pogorszyłem sprawę. Idiota.

Czułem cholerne obrzydzenie do samego siebie w tamtym momencie.

Cisza, która zapadła była niemal namacalna jakby otaczała nas ciężkim nieprzeniknionym murem. Gorzej niż przed chwilą. Każda sekunda tego milczenia ciążyła mi coraz bardziej aż czułem, że nie mogę oddychać. Ale coś w głębi mnie kazało mi milczeć, wyczekiwać czegoś.

Mimo całej aury wokół nas Edgar nie odwrócił się i nie uciekł jak ostatnio. Po części byłem z tego dumny, to zawsze jakiś krok w przód, prawda?

Stał przede mną nieruchomy z zaciśniętymi pięściami jakby toczył wewnętrzną walkę.

I wtedy po tym co wydawało się wiecznością w końcu się odezwał.

Naprawdę się odezwał się.

- Argh słuchaj sory czy coś..- Jego głos był cichszy taki mniej pewny. Wydawało się jakby każde słowo musiał wyciągać z siebie siłą. Unikał mojego wzroku, a jego ramiona opadły. - To nie jest dla mnie proste aby tak o, z kimś porozmawiać, a tym bardziej komuś zaufać. Doceniam twoje starania, serio ale proszę na razie daj mi spokój, okej?

Na te słowa jedynie przytaknąłem mu skinięciem głowy.

Nie odezwałem się jednak. Czułem jak zażenowanie zalewa mnie falą, jak moje dłonie drżą, jak gdybym nagle stracił całą pewność siebie.

- Przemyślę to wszystko i złapie cię gdzieś w szkole, w porządku? - Teraz patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Jego wzrok z gniewnego zrobił się bardziej taki ludzki? Choć z jego czarny oczu ciężko było mi cokolwiek wyczytać.

Ale planował wrócić do szkoły wow. W końcu będzie miał tam spokój, ciekawe jak na to zareaguje.

- W porządku, dziękuję. - Odpowiedziałem cicho, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Chyba myślał, że tego nie zauważę. To był drobny gest, niemal niezauważalny ale w tamtej chwili znaczył dla mnie więcej niż cokolwiek innego. Zanim odszedł przez chwilę czułem, że jest jakaś nadzieja, że może nie wszystko jeszcze stracone.

Gdy zniknął z mojego pola widzenia poczułem dziwną pustkę..? Stałem tam w środku parku teraz tylko ja i pies, który cicho westchnął obok mnie. W sercu wciąż tliło się to dziwne uczucie jakbym przeżył coś ważnego coś co zmieniło mnie na zawsze.

Sam do końca nie wiedziałem co się ze mną stało odkąd spotkałem go w tej przeklętej toalecie.

***

PLAY WITH FIRE || FANGAROpowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz