~Co ja zrobiłam?~

61 4 5
                                    

Całe dwa tygodnie spędzę w tym cudownym kraju. Wczoraj wróciliśmy późno w nocy więc zaspaliśmy na śniadanie.

Po ogarnięciu się ruszyliśmy w stronę kawiarni w, której byliśmy wczoraj po drodze zachodząc do piekarni po pyszne wypieki.

Wchodząc do kawiarni rozglądałam sie mając nadzieję, że spotkam tu tego samego kelnera co ostatnim razem. Nie ukrywam, że jest naprawdę przystojny.

-Co się tak rozglądasz?-spytała podejrzliwie Gabrysia.

-Szukam tego kelnera.-odpowiedziałam szeptem tak aby tylko ona to usłyszała.

-To spójrz tam.-kiwneła głową na zapleczę z, którego właśnie wychodził szatyn.

Złapałam z nim chwilowy kontakt wzrokowy, nie umknęło mi, że uśmiechnął się delikatnie.

-Tu jest wolne chodźcie.-wyrwał mnie z transu głos Billa.

Usiedliśmy wszyscy przy stoliku i wyciągnęliśmy wcześniej kupione jedzenie.

Nasze zamówienie przyjęła młoda kelnerka, która starała się zwrócić na siebie uwagę Toma, lecz na marne bo on cały czas wpatrywał się w swój telefon ani razu nie patrząc na dziewczynę.

Rozmawialiśmy na temat tego co będziemy dziś robić, wypadło na wesołe miasteczko do którego Tom nie chciał iść tłumacząc, że jest to dziecinne.

-Państwa zamówienie, smacznego.- usłyszałam meski głos na co podniosłam oczy z mojego telefonu.

Podał mi moja zamówioną kawę i puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się delikatnie po czym upiłam łyk świeżo zaparzonej kawy.

Pijąc zauważyłam przyklejoną karteczkę do spodu kubka. Były na niej napisany numer telefonu i napisane imię Marcello.

Odnalazłam wzrokiem szatyna, który przez cały czas wpatrywał się we mnie.
Uśmiechnęłam się szczerze i wróciłam wzrokiem do znajomych.

-Co sie tak patrzysz?-spytałam nie mogąc wytrzymać z ciężaru spojrzenia Toma.

-Co tam jest napisane?-wskazał na trzymana w moje dłoni karteczkę.

-Numer.

-Jego? Serio myślisz że ktoś się tobą zainteresował?-drwił ze mnie.

-Chcesz w mordę? -spytała wstając Gabrysia.

-Nie.-odpowiedział krótko przenosząc wzrok za okno.

Po wyjściu z kawiarni wpisałam numer telefonu kelnera i napisałam do niego wiadomość.

Do Marcello
Hej.

Od Marcello
Już myślałem, że nie napiszesz. Chciałabyś się spotkać?

Do Marcello
Jasne, może wesołe miasteczko dziś?

Od Marcello
Mi pasuje, to do zobaczenia.

Do Marcello
Do zobaczenia.

-Co się tak do tego telefonu uśmiechasz co?-spytała Gabrysia patrząc mi przez ramię.

-Nie uśmiecham się.-szybko zmieniłam wyraz twarzy i schowałam telefon do kieszeni.

-Tak tak wmawiaj sobie.

Właśnie dochodziliśmy do wesołego miasteczka, kiedy zobaczyłam ogromny diabelski młyn obudziło się moje wewnętrzne dziecko.

Podeszlismy do kasy i kupiliśmy cztery bilety wstępu. Gdy tylko przeszliśmy przez szlabany uderzyła we mnie głośna muzyka i zapach świeżo zrobionego popcornu.

-Chodz idziemy tam na początek.-mówiąc to dziewczyna wzięła mnie pod ramię. -Wy też idziecie.-zwróciła się do bliźniaków.

-To ja może pójdę po coś do picia.-próbował wymigać się Tom.

-Absolutnie, nie zostawisz mnie samego z nimi.-zatrzymał go Bill pokazując na nas ręką.

-Dzieci.-weschnelam i pociągnęłam Gabrysię do pierwszej karuzeli.

Po 2 godzinach chodzenia na różne atrakcje zmęczeni usiedliśmy na jedne z wolnych ławek.

-Idziemy na diabelski młyn?

-Chyb was coś boli, ja nigdzie nie idę.-powiedział Tom.

-Ty a to nie ten twój kelnerek?-spytał mnie Bill pokazując na stojącego przy wejściu Marcella.

Na to pytanie Tom podniósł swoj wzrok na szatyna i prychnął pod nosem.

Marcello szybko znalazł mnie wzrokiem i uśmiechnął się w moją stronę co nie umknęło uwadze Tomowi.

-Co on się tak szczerzy?

-Nie do ciebie debilu.-powiedzialam załamana i wstałam z ławki.

-A ty gdzie?-spytal zrywając się.

-Na spotkanie.-powoiedziałam pewnie i ruszyłam przed ciebie.

-Hej.-przywitał się Marcello podając mi bukiet czerwonych róż.

-Hej, piękne są.-mówiąc to powąchałam kwiaty.

-Tak jak ty.

-Cześć-zwrócił się do szatyna Tom, który nagle znalazł się koło mnie.

-Eee hej .-powiedział trochę zakłopotany

-Tom co ty robisz?-spytałam kiedy chłopka chwycił mnie za ramię.

-Idziemy na diabelski młyn.

-Ale...-przecież jeszcze przed chwilą mówił że nigdzie nie idzie.

-Papa kelnerku.-powiedzial drwiąco Tom, ciągnąć mnie w stronę karuzeli.

-Czy ciebie do reszty pojebało?!-próbowałam się mu wyrwać.

Gdy weszliśmy do jednego z wagoniku nie wytrzymałam.

-Czy ty możesz mi kurwa powiedzieć co ty robisz i jakim prawem!? Co ty sobie myślisz co?! Za kogo ty się uważasz mh?

-Możesz się zamknąć już?-spytał patrząc mi głęboko w oczy.

Nagle koło się zatrzymało a my byliśmy na samej górze.

-Nie nie moge, po co to zrobiłeś? Byłam z nim umówiona a ty...

-Inaczej się nie zmkniesz.-mówić to przybliżył się nie bezpiecznie blisko mnie i połączył nasze usta w pocałunku.

Potrzebowałam chwili  aby zrozumieć co się dzieje, Tom całował mnie powoli i ostrożnie. Nie był nachalny, po chwili zaczęłam odwzajemniać pocałunek na co krzyczałam na siebie w myślach.

Poczułam jak Tom lekko się uśmiecha, nie wiem ile się tak całowaliśmy ale jak się od ciebie oderwaliśmy byliśmy już na dole.

-I wreszcie cisza.-powiedział zadowolony wychodząc z wagoniku.

Wyszłam z wagonika a jedyna myślą jaka mi towarzyszyła to co ja zrobiłam?

.................

Hejka

Jak myślicie czy Bill i Gabrysia do siebie pasują?

Czy po tej sytuacji zmieni się coś między Claudia a Tomem?

Dziękuję za komentarze które motywują mnie do pisania.



There is no room for two mafias in this worldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz