IX.stabat mater dolorosa

2 0 0
                                    


                       Astarothe tamtego dnia było pogrążone w ciemności bardziej niż dotychczas, oświetlając twarze młodych elfów wyłącznie blaskiem małego, nie wyróżniającego się niczym księżyca. Moran odetchnął głęboko rozsiadając się na zszarzałej od wapnia i różnych eliksirów kłodzie, gdy Kamari wesoło podśpiewywała i skakała po drzewach niedaleko nich, próbując zebrać jak najwięcej smoczych owoców, z których mogłaby później upiec ciasto wraz z ich kucharką. Ich matka nawet nie poświęciłaby im choć minuty, by jakkolwiek spędzić czas ze swoimi dziećmi, skupiając się tylko na reszcie jego sióstr, które niedługo miały wyjechać do innych krajów, by zostać wydane za synów tamtejszych rodzin królewskich. Trochę jakby zapomniała, że ma jeszcze nastoletniego syna, który ma później przejąć tron Astarothe oraz maleńką córeczkę, która też miłości i czasu potrzebuje.

Głowę Morana cały czas zaprzątała lekcja manier, którą dawał mu stary elf, który prędzej mógł kultywować w rzucaniu klątw i czarów, niż nauce młodych książąt jeżeli chodzi o zachowanie, dbanie o królestwo i późniejsze usługiwanie swojemu mężowi. Momentami młody elf miał ochotę uciec ze swojej komnaty, byle nie słuchać tych obrzydliwych rzeczy, które wydobywały się z pomarszczonych ust jego nauczyciela. Czuł się jakby został rozebrany przez tego mężczyznę i skrytykowany, w dodatku tamten zaczął mówić o jego kształtach idealnych dla późniejszego męża. Pomimo gwałtownej burzy, jaka rozpętała się w jego głowie, pilnował by Kamari nie zrobiła sobie krzywdy. Była jego malutką siostrzyczką, której nie pozwoliłby komukolwiek skrzywdzić, tym bardziej jeżeli by to miałbyć jakiś wypadek. Nie chciał jej mieć sobie na sumieniu, co mogłoby go rozwalić wewnętrznie. Nawet jeżeli jego rodzice nie zwracali na niego żadnej uwagi odkąd pamiętał, od zawsze w jakiś dziwny sposób troszczyli się o swoje córki wierząc, że jeżeli będą dobrze wychowane i nie będą się wykłócać, nawet jeżeli ktoś je znieważy, to będą idealnymi żonami dla innych władców. Nikt nie pamiętał, kiedy dokładnie zaczęła się taka faworyzacja, ale niektórzy uczeni w jego królestwie w ogóle nie byli tym zdziwieni. Kobiety elfki, jako córki władców, a potem żony innych głów innych państw, miały po prostu łatwiej pod niektórymi względami.

Bo żeby znaleźć męża, one nie musiały co rok rozbierać się przed głowami innych państw, które w przyszłości obejmą rządy. Po prostu musiały nauczyć się manier i obowiązków. Do tej pory Moran, wiedząc co czeka go na początku każdego roku, ma ochotę zwymiotować. Nienawidził obnażać się przed starszymi od siebie elfami, tylko dlatego, że może któryś z nich, zechce wziąć z nim w przyszłości ślub. Może jego rodzice już wybrali mu męża, ale nigdy nie powiedzieli mu, że może nie przychodzić na to "coroczne obnażanie się", jak to większość elfich książąt nazywało.

Nagle usłyszał pisk, od razu poderwał się na nogi i pobiegł w stronę Kamari. Wszystko działo się w ułamku sekundy, dosłownie tak szybko jakby sekundy w ogóle nie mijały wolno, tylko wręcz ekspresowo. Pamiętał wszystko jak przez mgłę, błądząc po niej swoimi wspomnieniami i umysłem. Jego ciało powoli odmawiało mu posłuszeństwa, wiotczał z każdym mijającym momentem, a łzy w oczach kłębiły się jak w chmurach przed burzą. Jeżeli by miał możliwość, zatrzymałby czas, by nie musiał na nowo przeżywać tego wszystkiego - krew na jego dłoniach, to małe ciałko, które tak usilnie próbował uratować, nie znajdowało się w jego ramionach. Do tej pory czuł chłód potoku wokół niego, gdy trzymał ją w ramionach. Za każdym razem czuł jakby niezależnie co robił, ciągle pogarszał sprawę...

***

Gwałtownie usiadł na swojej puchowej pościeli, oraz jedwabnych poszewkach jego łóża. Rozejrzał się oddychając szybko, wręcz histerycznie by rozpoznać porę dnia. Prawdopodobnie był to dzień lub noc, jednak ciężko mu było to stwierdzić. Astarothe było dziwnym tworem w całym Nox Aeternie, niezależnie od okresu, panowały wręcz demoniczne ciemności*. Momentami Moran myślał, że ciemność całkowicie pochłaniała to Królestwo przez wiele krzywd, które zadali jego władcy innym elfom. Mimowolnie dotknął swojego ciała, do tej pory pamiętając każdy moment, gdy jego ukochana siostra zginęła. Wypominał to sobie każdego dnia, a koszmary męczące go wszelakiej nocy, pozostawiały go całkowicie bezsilnego i zmęczonego wszystkim co działo się wokół.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KLEJNOT ASTAROTHEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz