Rozdział 1.

19 2 0
                                    

- Wstawaj , już 12:00! - mama potrząsnęła moimi ramionami próbując mnie obudzić .

- Już , już .. - odpowiedziałam zaspana .

Przekręciłam sie na lewy bok i próbowałam dojść do siebie . Mama wyszła z pokoju przeklinając pod nosem. Miałam sporego kaca . Suchość w ustach nie pozwalała funkcjonować , więc postanowiłam pójść po coś do picia . Kiedy tylko wstałam , od razu pożałowałam tej decyzji . Ból głowy i szum w uszach był nie do zniesienia . Obejmując się wstałam i poszłam do kuchni po tabletkę przeciwbólową i butelkę z wodą .

Musiałam coś zjeść , to było kluczowe mając kaca . Otwierając lodówkę wyjęłam masło , szynkę i pomidora . Później wzięłam deskę i chleb . Zrobiłam kanapki i poszłam z powrotem do swojego pokoju . Położyłam się na łóżku i włączyłam na tablecie kolejny odcinek Pamiętników wampirów .Zegar wskazywał 11:45 . Mama zawsze to robiła . Nawet jeśli była 15:05 mówiła ,że jest 16:00 . Nie wiem skąd ta zdolność do zaokrąglania godzin ...

Myślałam nad słowami kumpla...

Mój znajomy Przemek miał kuzyna Tomka , który przez całe dzieciństwo przyjeżdżał do nas na wieś spędzić wakacje i pooddychać świeżym powietrzem . Wczoraj na imprezie dowiedziałam się że ten szuka współlokatora . To była idealna okazja ,żeby stąd spierdolić.

Po dwóch odcinkach i 4 kanapkach zabrzmiał dzwonek telefonu .
Kaśka.

- Cześć stara ! Czujesz się równie chujowo , co ja ?- Zapytała blondynka .

- Zjadłam śniadanie , więc jeszcze tylko prysznic i znów będę czuła się jak młody bóg . - powiedziałam z dumą . Dziewczyna zaśmiała się .

- Zawsze zazdrościłam Ci tego szybkiego kaca . Dzwoniłaś już do Przemka ?

- Jeszcze nie ... Ale zaraz to zrobię !

- Dobrze ! Daj mi znać. Pa !

-Pa ! -Leżałam na brzuchu podpierając się rękami o brodę .

Specjalnie odwlekłam ten telefon. Po prostu się stresowałam .

Czym ?
Nie wiem.

Chęć wydostania się stąd była naprawdę silna .W sercu tlił mi się ogień pragnienia, który nieustannie rozgrzewał każdą myśl i marzenie. Codzienność w tej dziurze była jak ciasna klatka, która dusiła wszystkie ambicje i nadzieje. Każdego dnia patrzyłam na otaczające ją krajobrazy – szaro-bure pola, zarośnięte ścieżki i domy, które były świadkami zastoju . W głowie odbijały mi się marzenia o szerokim świecie, który czekał gdzieś za horyzontem, obiecując życie pełne możliwości i przygód, o których tylko słyszałam.

Czułam, jak tęsknota rozrywa wnętrze, gdy widziałam młode dziewczyny , które zadowalały się monotonią, ale ja nie potrafiłam się pogodzić z takim losem. Każdego dnia, gdy słońce zachodziło , marzenia stawały się coraz wyraźniejsze, a pragnienie ucieczki – coraz bardziej niepokojące. W sercu roiło się od myśli o tym, co mogłoby być – o miejscach, które mogłabym zobaczyć, o ludziach, których mogłabym poznać, i o możliwościach, które mogłabym wykorzystać.

Strach mieszał się z ekscytacją, gdy wyobrażałam sobie, że w końcu postawię pierwszy krok poza granicami wioski. Każde wspomnienie o dotychczasowym życiu, które mnie ograniczało, było jak ciężar, który ciążył na ramionach, ale z każdym dniem stawał się coraz lżejszy, ustępując miejsca determinacji. Wytrwałość była jedynym sprzymierzeńcem, a marzenia – siłą napędową. Nocami, w ciszy swojego pokoju, planowałam, jak wkrótce wszystko się zmieni, jak wreszcie będę mogła się wyrwać z tego miejsca, które, choć pełne wspomnień, stało się pułapką.

WiaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz