Rozdział 17.

5 1 0
                                    

OLA

Kiedy mężczyzna wszedł po drabinie i zamknął z z hukiem pokrywę dostałam nagłego przypływy adrenaliny . Szarpałam ręce i nogi , aby choć trochę poluzować kable , którymi byłam przywiązana . Próbowałam tak długo , że poczułam pieczenie na miejscu , gdzie przechodziły cienkie linki .

Myśl Ola , myśl ! Oglądałaś tyle filmów akcji , że powinnaś czegoś się nauczyć .

Oczami wyobraźni widziałam , jak z impetem przewracam się z krzesłem na ziemię , te się rozlatuje , a ja spokojnie wstaje i wychodzę . Tak się jednak nie stało ... Zamachnęłam się i z całej siły runęłam na ziemię . Prawa strona ciała nieprzyjemnie pulsowała , więc chyba nieźle się poobijałam . Kiedy próbowałam wstać okazało się że moje starania poszły na marne . Krzesło było solidniejsze ode mnie .

Poddałam się .

Waliłam głową o podłogę i płakałam . Nie wiem ile tak leżałam , ale byłam zrezygnowana , zmęczona i pełna obaw . Czy Dante już mnie szuka ? Nie wiem czy ktoś tu po mnie wróci ?Czy ktoś w ogóle zdąży wrócić zanim się nie wykrwawię ? Próbując wyswobodzić się z kabli jeden z nich przeciął mi bardzo boleśnie skórę na nadgarstku . Czułam jak kąpie z niego krew . Nagle usłyszałam głośne rozmowy na górze . Ktoś się kłócił . Po czym klapa drzwi znowu się otworzyła i jakiś mężczyzn szybkim krokiem podszedł do mnie.

- Kurwa ... wstawaj dziewczyno ...- klął pod nosem . Facet rozplątywał moje nogi , ręce , a później podniósł mnie i zaniósł na górę .

- Kim jesteś? -zapytałam cicho . Brunet posadził mnie na fotelu . Byliśmy chyba w jakimś garażu .

- Przyjacielem - uśmiechnął się . - przepraszam Cię za mojego ... nieważne . Ważne , że w porę wróciłem . - wstał szybko i podszedł do blatu stolika ,żeby wziąć z apteczki gazę i octanisept . - Chodź , opatrzymy to .

Patrzyłam na mężczyznę , który siedział w kącie pomieszczenia i przyglądał mi się z tym samym obłędem w oczach , co wcześniej . To on mnie tu przywiózł . Tylko po co ? I kim by ten drugi rycerz ? Czego ode mnie chcą ?

- Nie martw się . Odwiozę Cię niedługo . Mój kolega nie słucha poleceń - syknął - więc teraz musimy jakoś odkręcić tę sytuację . - podniósł na mnie wzrok z nad bandaża , którym obwiązałam mi nadgarstki- Powiesz Dantemu ,że to była drobna pomyłka , prawda skarbie ?

- Co ? - zmarszczyłam brwi - Co on ma z tym wspólnego ?

- No właśnie sęk w tym , że ...

Wtedy drzwi do garażu wypadły z zawiasów . W progu stanął Dante , a za nim ... Michał ? Daniel wyjął pistolet i strzelił w głowę chłopakowi siedzącemu w rogu . Następnie Michał podbiegł do mnie i szybko wziął mnie ręce wychodząc z pomieszczenia . Dante nawet na mnie nie spojrzał .

Dlaczego ?

- Michał , co tu się dzieje ? - płakałam przerażona

- Nie przejmuj się . - postawił mnie na nogi - wsiadaj .

- Czemu on tam został ? Zabije go ?

- Raczej wątpię - chłopak nie odrywał wzroku od garażu . Jakby czekał na jakiś znak . W dodatku dopiero teraz zobaczyłam ,że on też trzyma w ręku pistolet .

Oparłam głowę o zagłówek i płakałam jeszcze bardziej . Nie podobało mi się to wszystko . Te zabójstwa , ciągła adrenalina i brak stabilizacji . Całe moje życie nie było tak niebezpieczne , jak te 2 miesiące od kiedy poznałem Dantego . Chciałam wracać do domu. Ale ... gdzie on był ?

WiaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz