Rozdział 12.

5 1 0
                                    

Zbliżały się moje urodziny . Za dwa dni miałam skończyć 20 lat. Co roku obchodziłam je w gronie znajomych . Mieszkając na wsi nie mieliśmy wielu możliwości , więc przeważnie robiliśmy ognisko , jeśli pogoda na to pozwoliła albo wynajmowaliśmy świetlicę . Piliśmy na umór ,świetnie bawiąc się przy dźwiękach muzyki . Tutaj miałam większe pole do popisu . Musiałam tylko ustalić z dziewczynami , co będziemy robić .

Leżałam w salonie i oglądałam jakie głupoty w telewizji, kiedy nagle zadzwonił telefon.

Nieznany .

- Gdzie jesteś ? - od razu usiadłam .Ten zimny ton poznam wszędzie .

- W domu . - Cisza w słuchawce . - Halo ? - zaczęłam zastanawiać się czy się nie rozłączył .

- Czemu nie przyjechałaś na trening ? - brzmiał jakby był zły .

- Źle się czuję - okłamałam go . Nie chciałam patrzeć na niego i udawać ,że nie widziałam wczoraj tego , co widziałam . W dodatku ci chłopcy , którzy wzięli mnie na stopa ... Dziwne to wszystko .

- Co Ci jest ? - udało się . Uwierzył .

- Nic poważnego . Po prostu potrzebowałam odpocząć . Ostatnio dużo się dzieje .

- Hm . - zaczął , jakby zastanawiał się czy mówię prawdę . - Dobrze . Potrzebujesz czegoś?

- Nie , dziękuję . - odpowiedziałam ziewając . - Muszę się chwilę zdrzemnąć , także do usłyszenia ! - Rozłączyłam się nie dając chłopakowi dojść do słowa .

Oczywiście ,że nie chciało mi się spać , musiałam sprytnie zakończyć tę rozmowę .

O co tu w ogóle chodzi ? Czego on ode mnie chce ? Odkąd go poznałam , moje życie zmieniło się w pierdolony rollercoaster. Przez chwilę jest miło i sympatycznie , a po chwili czuję sią jak w pieprzonym filmie akcji . Za dużo tego jak na moją głowę . Nie wiedziałam czy chce kontynuować tę znajomość . Nie wiedziałam również czy nie chcę jej kontynuować .

Widziałam , jak groził mojemu koledze, widziałam zabójstwo mężczyzn ,którzy nas napastowali i widziałam krew na całym jego ciele , kiedy wrócił z „pracy" . Musiałam to sobie jakoś uporządkować . Ciągnęło mnie do niego , to było bardziej niż pewne , ale dopóki nie dowiem się czym się zajmuje , to chyba nie mogę się do niego zabliżać .

Usłyszałam,że ktoś szamoczę się w przedpokoju . Wstałam i poszłam w kierunku zamieszania. Rodzice byli ostatnimi osobami , którymi spodziewałam się w tym momencie . Za nimi stał Tomek z dziwnym grymasem na twarzy . Ściągneli buty i wyprostowali się .

- Olka ! - mama wyciągnęła ręce i podeszła do mnie . Przytulia mnie , czego nie odwzajemniałam .

- Cześć... - znad ramienia mamy piorunowałam Tomka spojrzeniem . Kobieta odsunęła się do mnie , żeby zrobić miejsce tacie .

- Cześć kochanie , miło Cię widzieć - również mnie uścisnął . A ja tylko stałam jak wryta.

- Co tu robicie ? - w końcu udało mi się odezwać .

- No jak to co ? - zapytała z oburzeniem mama . - Narzekasz ,że nie interesuje się Tobą , więc postanowiliśmy przyjechać i osobiście złożyć Ci życzenia . Wybałuszyłam oczy .

No jak chuj . W to na pewno nie uwierzę ...

- Tak , właśnie . - Tomek przedarł się przez nich i poszedł w kierunku kuchni nawet na mnie nie patrząc . Wiedział jak wygląda moja relacja z nimi i jeśli maczał palce w tej „niespodziance" , to już nie żyje .

WiaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz