Obudziło go nieznośne brzęczenie budzika i machnął ręką w kierunku, gdzie, jak się spodziewał, leżał jego telefon. Zamiast tego natrafił na miękkie futro i momentalnie otworzył oczy, wiedząc, do czego doprowadził; za późno. Nim zdążył zabrać rękę, poczuł ukłucie na swoim palcu i z niedowierzaniem spojrzał na wyraźnie poirytowaną kulkę futra, która teraz siedziała, patrząc na niego z wyrzutem.
— Tobie też dzień dobry — mruknął, wyjmując spod jej łapy telefon i odrzucając alarm.
Przerabiali to dzień w dzień. On odkładał telefon coraz to dalej od swojej poduszki; ten jednak, pod wpływem ciężaru kota, przesuwał się w jego stronę i finalnie lądował pod wtulonym w niego kocurem. Marvolo na ogół nie bywał złośliwy, tak jak się to o kotach mówi; pamiętał, jak ciotka nie zgodziła się, by Dudley przygarnął rudzielca z podwórka, bo, jak wspominała, koty sikają do butów albo na poduszkę, gdy coś idzie nie po ich myśli. Marvolo natomiast nie tolerował tylko dwóch rzeczy: próby wyjęcia telefonu spod jego ciała, kiedy śpi, i głaskania, kiedy sam zdecyduje już o tym, że dłużej go nie potrzebuje. A i wchodzenia mu w drogę. Zrzucania z kolan. Mijania w korytarzu. Cóż, może było tego więcej niż dwie rzeczy. Żył z Harrym jednak już cztery lata i ten nie wyobrażał sobie, by pewnego dnia miało go zabraknąć.
Marvolo zamieszkał z nim na drugim roku studiów, kiedy zaczął pracę w kwiaciarni należącej do babci jego kumpeli. Wkrótce okazało się, że starsza pani ma zbyt wielkie serce, przez co na tyłach kwiaciarni schodzą się koty z całego osiedla, i kiedy któregoś ranka Harry natknął się na czarną kulkę, nie mógł się powstrzymać i zabrał ją do domu.
Kiedy rozległo się przeciągłe miauknięcie, nie mógł już dłużej odkładać podniesienia się z łóżka. Ziewając, wyjrzał za ciężkie, zielone zasłony, z zadowoleniem odkrywając, że na zewnątrz pada. Lato było tego roku wyjątkowo upalne i z utęsknieniem wyczekiwał zmiany pogody. Odsłonił zasłony i uchylił okno, by wpuścić do dusznego wnętrza trochę świeżego powietrza, po czym, przy akompaniamencie poganiających pomruków, skierował się do kuchni, by nakarmić lorda Marvolo.
Kiedy ten zajął się już swoim śniadaniem, Harry miał czas, by zalać sobie herbatę i przejrzeć telefon; żadnych powiadomień, za to bateria na wyczerpaniu. Jęknął, uzmysławiając sobie, że musiał zapomnieć podłączyć ładowarkę do wtyczki. No nic, będzie musiał jakoś wytrzymać, nim dotrze do pracy.
Niewątpliwym minusem takiej pogody był fakt, że niezwykle łatwo było zostać ochlapanym przez przejeżdżające samochody. Chociaż Burrows Road nie było może najbardziej ruchliwą ulicą, to jednak, nim doszedł do swojego przystanku, tylko cudem uniknął zmoczenia ubrań ze cztery razy. Oczekiwanie na autobus nie pomagało; miał wrażenie, że niektórzy za punkt honoru postawili sobie utrudnienie życia bogu ducha winnym przechodniom.
Naciągnął mocniej kaptur, obawiając się, że przemoczy słuchawki, i oparł się o ściankę przystanku, z utęsknieniem wypatrując autobusu. Jeszcze trochę i będzie stać go na jakiś używany samochód; niestety mieszkanie kosztowało go zbyt dużo, przez co ze spadku po rodzicach nie zostało mu wiele i zakup musiał odłożyć w czasie. Były tego niewątpliwe plusy; nie musiał przejmować się samochodem w późnych godzinach wieczornych, a czasem i nocnych, kiedy w jego krwi krążyły już promile, pozwalając mu się odstresować po wyczerpującym dniu.
O minusie jazdy komunikacją jednak przypomniał sobie, ledwo zajął miejsce w autobusie. Tego, czego najbardziej nie lubił w komunikacji miejskiej, to towarzystwa. Odruchowo rzucał torbę na siedzenie obok i sam siadał przy oknie, jednak w miarę drogi autobus zapełniał się i, chcąc nie chcąc, musiał zrobić miejsce dla towarzysza niedoli. Dzisiaj padło na dziwnie przyglądającą mu się dziewczynę o jasnoniebieskich, dużych oczach i włosach spiętych na głowie w coś na kształt dziwnego koka. Tym, co jednak najbardziej zwróciło jego uwagę, były kolczyki w kształcie królików. Normalnie nawet nie poświęciłby im uwagi, gdyby nie to, że były puszyste.

CZYTASZ
Reverberation | Snarry
FanfictionBez magii, bez wspomnień, Harry wiedzie życie zwykłego chłopaka z w miarę już ułożonym życiem. Wciąż jednak nie uporał się z dziurami w pamięci, a krótkie przebłyski czegoś, co być może jest fragmentami jego przeszłości, przyprawiają go jedynie o si...