Nie mógł zasnąć jeszcze długo. Nie pomagało nawet czytanie, był zbyt pobudzony tym, czego doświadczył. To nie był zwykły prysznic, ani rozmowa. Nie wiedział, czy naprawdę już mu odbijało, ale im dłużej z nim przebywał, nawet rozmawiał, jego umysł coraz prędzej płatał mu figle. Czasami miał wrażenie, że śni na jawie, zupełnie jakby mrugał o sekundę za długo, wkraczając już do innego świata wyimaginowanego przez jego własny umysł.
Nikt nigdy nie robił z nim czegoś takiego. Snape przyprawiał go o bóle głowy częściej, niż cokolwiek innego. Harry czasami miał wrażenie, jakby nie był już dłużej sam ze swoimi myślami, jakby Snape zakradł się do niego, zawładnął każdą jedną myślą i szarpał, pociągał za mur, który wyrósł w Harrym, oddzielając jego przeszłość. To wszystko było zbyt dziwne, by po prostu machnąć na to ręką, ale niemożliwe, by Snape z jego głowy był tym samym mężczyzną. którego poznał w barze. I podejrzewał, że jego umysł po prostu próbował w ten sposób załatać dziury, które w sobie nosił.
Próbował zastosować się nawet do rady mężczyzny, którą ten dał mu po ostatnim nocnym koszmarze. Ale coś takiego jak oczyszczanie umysłu w jego przypadku po prostu nie miało prawa działać.
Kiedy w końcu udało mu się zasnąć, śnił o trójgłowym psie, twarzy pod turbanem, a co było najbardziej zdumiewające, Snape'ie latającym na miotle.
**
Wszystko w porządku?
Pierwszym co zrobił po przebudzenie było wysłanie do Snape'a wiadomości. Mimo zamroczenia, które ogarnęło go po prysznicu, był nieco zaniepokojony nagłym końcem rozmowy i miał nadzieję, że nic się nie stało. Chociaż starał się o tym nie myśleć, brzmiało to, jakby w mieszkaniu Snape'a był ktoś jeszcze. Łudził się, że to niemożliwe, ale zwątpienie już roztaczało truciznę w jego krwiobiegu.
Najznamienitszym
Harry uśmiechnął się do telefonu; brzmiało to całkiem Snape'owo.
**
Spojrzał z dumą na swoje dzieło i uśmiechnął się do Susan.
— Mam nadzieję, że jest tak, jak sobie wymarzyłaś.
— Harry! To zdecydowanie przekracza moje wyobrażenia! Jest pięknie, aż brak mi słów!
— Harry, chłopie, jak zmienimy lokal, musisz nam tak poczarować w ogrodniczym! Twoja sztuka jest wyjątkowa. — Podszedł do niego z doniczką pod pachą. — Pomyśleliśmy sobie, że może ci się spodoba. — Uśmiechnął się do niego ciepło, podając mu doniczkę. — To dyptam jesionolistny, jeszcze z miesiąc musisz potrzymać go w doniczce, najlepiej na słońcu, a później przesadzić w dobrze nasłonecznione miejsce w ogrodzie.
Harry uśmiechnął się, przyjmując roślinę, a w skroniach powoli zaczynał wzmagać się ból.
— Wow, dzięki! Ale mnie zaskoczyliście! Będę miał o czym czytać w drodze powrotnej. — Mrugnął do nich, po czym zarzucił torbę na ramię. — To do zobaczenia!
— Spokojnej podróży!
Pomachał im jeszcze na pożegnanie, po czym skierował się w stronę przystanka. Miał do niego jakieś siedem minut, z czego podobnie też miał nadjeżdżać autobus.
Zerkał co jakiś czas na telefon; kusiło go by napisać do Snape'a, ale zdecydował, że nie będzie nachalny.
Przechodząc przez ulicę wpadła na niego dziewczyna z burzą brązowych włosów, spojrzała na niego, jakby zobaczyła ducha i pospieszyła na drugą stronę. Chwilę później szturchnął go wysoki rudzielec, przedzierając się przez tłum.
CZYTASZ
Reverberation | Snarry
FanfictionBez magii, bez wspomnień, Harry wiedzie życie zwykłego chłopaka z w miarę już ułożonym życiem. Wciąż jednak nie uporał się z dziurami w pamięci, a krótkie przebłyski czegoś, co być może jest fragmentami jego przeszłości, przyprawiają go jedynie o si...