Gdy wyszli z pracowni, niebo było już niemal całkiem ciemne, a jedynym źródłem światła na ulicy były słabe lampy i nieliczne okna pobliskich domów. Wiatr niósł ze sobą chłód letniej nocy, a cisza, jaka ich otaczała, wydawała się wręcz nienaturalna. Harry wciągnął głębiej powietrze, ciesząc się chwilą spokoju. W milczeniu ruszyli przed siebie, mijając znajome zaułki i niewielkie sklepiki, których witryny już dawno zdążyły zgasnąć.
To było jedno z tych miast, które za dnia tętniły życiem, a nocą zapadały w coś na kształt spokojnego letargu. Harry lubił spacerować po nim o tej porze – było coś kojącego w ciszy przerywanej jedynie odległymi odgłosami samochodów i widoku ulicznych latarni rzucających blade światło na chodnik.
Severus szedł obok niego z rękami splecionymi za plecami, wyprostowany i milczący, jak zawsze skupiony na otoczeniu. Harry był pewien, że gdyby ktoś spojrzał na nich z boku, mógłby odnieść wrażenie, że Severus w ogóle nie pasuje do tego miejsca.
Nie minęło wiele czasu, zanim dotarli na przystanek autobusowy. Harry stanął przy krawężniku, czekając na pojazd, który miał ich zabrać do celu podróży. Severus zatrzymał się obok z wyraźnym niesmakiem malującym się na twarzy.
— Znowu ten prymitywny, mugolski środek transportu? — rzucił z nieukrywaną pogardą w głosie.
Harry przewrócił oczami.
— Już nim jechałeś — przypomniał mu, próbując ukryć rozbawienie. — I jakoś dałeś radę. Nie widzę powodu, dla którego teraz miałoby być inaczej.
— Jechałem, bo wiedziałem, że cię spotkam — odparł sucho Severus, rzucając Harry'emu krótkie, przenikliwe spojrzenie. — W przeciwnym razie nigdy nie wsiadłbym do czegoś tak... mugolskiego.
Harry przez moment nie wiedział, co odpowiedzieć. Gdy Severus wypowiadał takie słowa – bezpośrednio i z całą tą swoją chłodną szczerością – zawsze miał wrażenie, że jego serce robi dziwny, lekki skok. Niby znał go już na tyle dobrze, że nie powinien być zaskoczony, a jednak te drobne gesty i wyznania wciąż potrafiły go poruszyć.
Kilka minut później autobus zatrzymał się przed nimi, a drzwi otworzyły się z nieprzyjemnym łomotem. Harry wszedł pierwszy, kupił bilety i zajął miejsce przy oknie. Severus, jakby z wielkim oporem, usiadł obok niego, nadal nie kryjąc niezadowolenia.
— Ci ludzie — mruknął, rozglądając się po wnętrzu z miną, jakby trafił do miejsca, które uważał za zdecydowanie poniżej swojej godności.
Harry parsknął pod nosem, patrząc przez okno na mijane ulice. Nie próbował nawet odpowiadać – zamiast tego wyciągnął dłoń i splótł ich palce razem.
***
Kiedy weszli do baru, Louis przywitał ich szerokim uśmiechem, machając do Harry'ego entuzjastycznie.
— Wszystkiego najlepszego, staruszku! — zaśmiał się, wychodząc zza lady, by go uściskać. Harry lekko zesztywniał, czując się dziwnie w obecności Severusa, chociaż prawdopodobnie nie miał ku temu powodów. Mężczyzna stał obok niego z pochmurną miną, ciskając w Louisa piorunami.
— Dzięki! Louis! Miło, że pamiętałeś. — Uśmiechnął się, idąc za nim w stronę baru. Zamierzał zdobyć drinka i wycofać się gdzieś w głąb, gdzie będą mogli z Severusem w spokoju cieszyć się swoją obecnością.
— Oczywiście, że tak, Harry — nachylił się konspiracyjnie, zerkając ukradkiem na jego towarzysza — skąd wytrzasnąłeś tego przystojniaka? — zapytał, zaskakując go. Dopiero wówczas Harry zorientował się, że najwyraźniej nie był jedynym, na którym Severus użył zaklęcia zapomnienia. Spojrzał na niego z uniesionymi brwiami, na co mężczyzna tylko wzruszył ramionami.

CZYTASZ
Reverberation | Snarry
FanfictionBez magii, bez wspomnień, Harry wiedzie życie zwykłego chłopaka z w miarę już ułożonym życiem. Wciąż jednak nie uporał się z dziurami w pamięci, a krótkie przebłyski czegoś, co być może jest fragmentami jego przeszłości, przyprawiają go jedynie o si...