Dawno zapomniałem, jak smakuje beztroskie szczęście
Nie wiem, po co miałoby odwiedzać to smutne miejsce
Tak jak ty
Wydawało się, że w tej chwili cały świat zamarł. Pulsujące echo magii, która jeszcze przed chwilą próbowała go pochłonąć, wciąż dudniło mu w głowie. Była jak odległy grzmot – wciąż odczuwalny, ale już niegroźny. A jednak to nie magiczny chaos sprawiał, że jego oddech był tak nierówny, że dłonie tak uporczywie drżały. To była pustka. Ta sama pustka, która towarzyszyła mu od lat, ale której prawdziwy ciężar zrozumiał dopiero teraz, gdy wspomnienia – surowe, bolesne, ale prawdziwe – wdarły się do jego świadomości.
Severus stał przed nim, wyprostowany jak struna, z różdżką w dłoni, pozornie obojętny na decyzję Harry'ego. Ale ten dostrzegł coś, co dla innych mogłoby być niewidoczne. Drżące palce, ledwo zauważalne zaciśnięcie ust, oczy, które – choć chłodne – błyszczały niepokojąco. Było coś jeszcze – coś głęboko ukrytego, co sprawiło, że Harry poczuł, jak jego serce zaciska się w piersi.
Usłyszał ciche miauknięcie, które towarzyszyło Marvolo, ilekroć ten zeskakiwał z jakiejś wysokości i kątem oka dostrzegł, jak kocur czmycha do sypialnie. Marvolo... zupełnie jakby robił wszystko, by sobie przypomnieć, imię kota, obrazy, jakby starał się mieć kotwice łączące go z dawnym życiem.
Zrobił krok do przodu. Potem kolejny. Każdy ruch zdawał się wymagać od niego niemal nadludzkiego wysiłku, jakby ciężar przeszłości przygniatał go do ziemi. Gdy stanął na tyle blisko, by wyczuć ciepło bijące od Severusa, zatrzymał się. Nie powiedział nic. Powietrze między nimi było ciężkie, przesycone niewypowiedzianymi słowami i emocjami, które mogłyby rozerwać ich na strzępy.
Delikatnie uniósł rękę. Dotknął policzka Severusa opuszkami palców, jakby chciał upewnić się, że ten naprawdę tu jest. Skóra pod jego dłonią była chłodna, ale prawdziwa. Severus nie odsunął się, choć jego ciało stężało. Zacisnął powieki, a po jego twarzy spłynęły pojedyncze łzy – jakby próbowała unieść cały ciężar bólu, który zgromadził się w nim przez lata.
Harry nachylił się, sięgając ustami do jego policzka, czując, jak jego własne ciało drży niekontrolowanie zarówno pod wpływem własnych emocji jak i widoku takiego Severusa. Był to gest delikatny, ale pełen desperacji – jakby chciał tym jednym dotykiem wymazać wszystkie rany, cały żal, całą tęsknotę. Severus wciąż miał zamknięte oczy, ale Harry zauważył, jak napięte ramiona mężczyzny zaczynają się rozluźniać. Było to subtelne, niemal niezauważalne, ale dla Harry'ego miało znaczenie większe niż jakiekolwiek słowa.
Chwycił jego dłoń; drżenie nie ustawało.
Gdy usiedli na kanapie, Harry nadal nie puścił jego dłoni. Była zimna, lekko wilgotna, ale obecna – prawdziwa. Severus siedział sztywno, patrząc gdzieś przed siebie, jakby próbował znaleźć coś, na czym mógłby się skupić, co pozwoliłoby mu utrzymać kontrolę nad sobą. Harry nie odrywał od niego wzroku. Było w nim coś więcej niż zwykła troska. To była potrzeba – głęboka, niemal pierwotna, by dać Severusowi to, czego przez te wszystkie lata brakowało mu najbardziej. Bliskość.
Delikatnie przesunął drugą dłoń po jego ramieniu. Wyczuwalne pod cienkim materiałem szaty napięcie mięśni sprawiło, że Harry zadrżał. Każdy dotyk, każda chwila była jak spacer po cienkiej linie. Wiedział, że jeden zły ruch mógłby wszystko zniszczyć. A jednak nie cofnął się. Nie mógł.
— Severusie — wyszeptał, a jego głos był cichszy niż podmuch wiatru wpadający przez otwarte okno. W tym jednym słowie zawarł wszystko – całą tęsknotę, całą nadzieję, całą miłość, której przez lata nawet nie mógł być świadomy. To jedno słowo wystarczyło, by coś w Severusie pękło. Powoli opuścił głowę, a ciężkie westchnienie wyrwało się z jego ust.

CZYTASZ
Reverberation | Snarry
Fiksi PenggemarBez magii, bez wspomnień, Harry wiedzie życie zwykłego chłopaka z w miarę już ułożonym życiem. Wciąż jednak nie uporał się z dziurami w pamięci, a krótkie przebłyski czegoś, co być może jest fragmentami jego przeszłości, przyprawiają go jedynie o si...