Harry zamknął drzwi mieszkania z cichym kliknięciem, przekręcając klucz w zamku, a potem dodatkowo sprawdził, czy na pewno dobrze je zamknął. Kiedy jego palce dłużej, niż powinny, spoczywały na zimnym metalu klamki, poczuł na sobie przenikliwe spojrzenie Severusa. Odwrócił się powoli, próbując zignorować wrażenie, że ten ocenia każdy jego ruch.
— Co? — zapytał z lekkim uśmiechem, choć w jego głosie pobrzmiewała nutka niepewności.
Severus uniósł lekko brew, ale nie odpowiedział. Harry wiedział, co ten wyraz twarzy oznaczał – Snape niczego nie mówił, ale doskonale widział, że Harry nadal trzyma się starych, mugolskich nawyków. W końcu rzucenie prostego zaklęcia zamykającego zajęłoby sekundę i nie wymagałoby nawet dotykania klucza.
Ale Harry... po prostu nie mógł się przemóc. Wciąż czuł się dziwnie od czasu, gdy magia wróciła do niego – obawiał się, że mógłby nie zapanować nad siłą zaklęcia.
— Przyzwyczajenie — mruknął w końcu Harry, unosząc lekko ramiona, jakby chciał rozładować napięcie. — Poza tym... — zawahał się na chwilę, szukając właściwych słów. — Jeszcze nie czuję się z magią zbyt pewnie, Severusie.
— Rozumiem — odpowiedział mężczyzna cicho, choć w jego oczach coś błysnęło. Severus rzadko zdradzał swoje emocje, ale Harry nauczył się już rozpoznawać te drobne oznaki niepokoju. Wiedział, że ten temat nie zostanie odpuszczony na długo.
Ruszyli w stronę pobliskiego baru w milczeniu, mijając znane Harry'emu uliczki. Poranne słońce odbijało się od fasad budynków, a w powietrzu unosił się zapach świeżego chleba i aromatycznej kawy, który wywoływał w nim miłe uczucie ciepła. Znał te zapachy – towarzyszyły mu każdego poranka, gdy wychodził na kawę albo po prostu na spacer.
Severus szedł obok, jak zwykle wyprostowany i z miną, która mówiła jasno, że raczej nie przywykł do tak zwyczajnych spacerów. Koszula – wciąż perfekcyjnie wyprasowana, choć rozpięta pod szyją – odsłaniała fragment bladej skóry.
Dotarli do baru; był to niewielki, ale przytulny lokal, z prostym drewnianym szyldem i kwiatami w doniczkach ustawionych pod oknami. Harry pchnął drzwi, ciesząc się znajomym dźwiękiem dzwonka, który zawsze sygnalizował wejście nowych gości. Wewnątrz było ciepło i pachniało świeżym pieczywem oraz smażonym jajkiem. Niewielu klientów zajmowało stoliki – poza nimi była tam jedynie starsza para siedząca przy oknie i czytająca poranną gazetę.
Harry wybrał stolik w rogu, jak zawsze, gdy tu przychodził. Severus usiadł naprzeciwko niego, uważnie rozglądając się po wnętrzu baru. Chociaż nie powiedział ani słowa, Harry widział, że ocenia każdy detal – od prostych, drewnianych stołów po ręcznie malowany obraz wiszący na ścianie. Właścicielka baru, pani Rosalie, lubiła takie drobiazgi – to ona jako pierwsza zachęciła Harry'ego, by kiedyś przyniósł tu jeden ze swoich obrazów, który teraz zdobił wnętrze lokalu.
— Zawsze wybierasz to samo miejsce? — zapytał Severus, spoglądając na Harry'ego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
— Zawsze — potwierdził Harry. — Mam stąd dobry widok na wejście i... — zawahał się przez chwilę — na swój obraz.
Severus uniósł lekko brew, przenosząc wzrok na ścianę, gdzie wisiał niewielki, olejny pejzaż przedstawiający mgliste wzgórza o świcie. Nie skomentował jednak tego wyboru, zamiast tego odchylił się na krześle i spojrzał na Harry'ego, jakby czekał, aż ten coś powie.
— To co, kawa? — zaproponował Harry, próbując nieco rozładować napięcie. Severus skinął głową, a na jego ustach pojawił się cień zadowolenia, który szybko jednak zniknął.

CZYTASZ
Reverberation | Snarry
FanfictionBez magii, bez wspomnień, Harry wiedzie życie zwykłego chłopaka z w miarę już ułożonym życiem. Wciąż jednak nie uporał się z dziurami w pamięci, a krótkie przebłyski czegoś, co być może jest fragmentami jego przeszłości, przyprawiają go jedynie o si...