Rozdział 13

32 5 0
                                    


Najpierw w szczelinie płotu zobaczył falujące na wietrze ubranie, a dopiero po chwili znad niego wychyliła się zielonowłosa głowa.

Shinso zagryzł zęby, powstrzymując jęk frustracji.

Powinien wiedzieć lepiej i wyjąć w końcu z torby Szal stworzony z Taśm Wiążących, podarowany mu przez Eraserheada. Naprawdę, powinien się już nauczyć. Aspirował na bycie bohaterem, a kolejny raz pozwolił się tak łatwo złapać.

Powinien przewidzieć, że te spotkania od dawna nie były już przypadkami.

Zignorował słowa chłopaka, mając marne nadzieje, że to tylko wybryk jego zmęczonego umysłu. Patrzyli się sobie w oczy – te fioletowe przymrużone ze złości, a zielone rozciągnięte w kpiącym uśmiechu, jakby mówiły tak, powinieneś się domyślić.

Lecz nie tylko Shinso wykazał się głupotą. Bo naprawdę? Przychodzić do niego na terenie bohatera numer dwa... tylko ktoś bardzo pewny swoich umiejętności lub szalony, by to zrobił. Albo oba jednocześnie.

– Jak na kogoś, kto nie chce zostać złapanym, zbyt często spędzasz czas w jednym miejscu – odparł w końcu, nie kryjąc irytacji w głosie.

Opierając się na ogrodzeniu rezydencji, Hato uśmiechnął się. Shinso szybko oszacował odległość dzielącą go od Endeavora oraz ustawienie domu. Hato ustawił się idealnie tak, by dach zasłaniał jego wystającą głowę.

– Ukrywanie się niekoniecznie musi polegać na ciągłym zmienianiu miejsca – zaświergotał. – Jeśli ma się spryt i moc, ma się wszystko, czego trzeba.

Shinso z powodu swojego wmówionego samemu sobie profesjonalizmu powstrzymał się przed wywróceniem oczami.

– Czego chcesz?

– Pytanie powinno brzmieć: czego ty byś chciał? Już mówiłem, że jeśli pragniesz mocy, powinieneś zgłosić się do mnie. Wciąż nie dostałem swojej odpowiedzi.

Tak swobodne określenie tego wybiło Shinso z rytmu. Czuł się jakby sprzedawano mu jakiś badziew w telewizji, a co gorsza, on naprawdę chciał ten badziew. Chwila jego wahania; te kilka sekund, w których od razu powinien odmówić. One były zbyt wymowne, ale wciąż nie dawały Hato pewności. Dawały jedynie nadzieję.

Szczególnie po jego ostatnim pokazie.

– Każdy pragnie mocy. – Shinso wzruszył ramionami.

– Tak, oczywiście – powiedział to, jakby się z niego naśmiewał. – I jedni są dla niej zrobić wszystko, zaś inni czekają tylko, aż sama do nich przyjdzie. Jakim typem człowieka ty jesteś? Ile jesteś w stanie poświęcić dla potęgi?

Shinso prychnął.

– W tej chwili to ty starasz się mnie desperacko przekonać, że jej pragnę. – Zerknął na rozmawiających Todorokich, sam nie wiedząc, czy z nadzieją, że nie patrzą, czy raczej że właśnie zauważyli położenie w jakim się znalazł. – Wydaje mi się, że możesz mieć lekkie urojenia. Próbowałeś iść z tym do lekarza?

Hato przekręcił głowę w bok, niewzruszony. Raczej zaciekawiony.

– Ah, dalej jesteś w fazie odrzucenia?

– Nie wiem, o czym gadasz – mruknął i tak dla zasady spróbował przejąć nad nim kontrolę. Swoją porażkę skwitował mocniejszym zaciśnięciem zębów.

– Nie bój się, potęga nie musi od razu oznaczać tego, że kieruje tobą złoczyński motyw. – Hato przybrał pouczający ton. – Bycie bohaterem bez aspiracji nie miałoby sensu. Mogę ci dać wiele, powiedzieć więcej niż inni. Dać okazję. Ale muszę wiedzieć, czy jesteś tego wart. Czy jesteś w stanie posunąć się odpowiednio daleko.

🍄 𝚂𝚔𝚊𝚣𝚊𝚗𝚢 𝚗𝚊 𝚙𝚘𝚝𝚎̨𝚙𝚒𝚎𝚗𝚒𝚎 • vigilante dekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz