Rozdział 2

1.2K 105 19
                                    

Fioletowowłosy nastolatek z całych sił próbował ignorować spojrzenia innych. Czuł jak wypalają mu dziury w plecach, a on sam, zamiast rozkazać im przerwać, chylił się na nie jak skarcony pies.

Ale właśnie taki był zamiar Eraserhead'a. Sprawić by złoczyńcy uwierzyli, w jego nienawiść do bohaterów, wtedy, kiedy jeszcze nawet nie zaczął porozumienia się z nimi. Uczniowie z latwością wpadali w tę grę, przez co musiał udawać jednocześnie, że jest na tyle zły, by zauważyli go złoczyńcy, a jednocześnie na tyle uległy, by inni uważali go za zbyt słabego, by nawet pomyśleć o nim jako wrogu. Choć i tak większość, znająca go z początku roku, nie wierzyła w jego niewinność.

Ludzie i tak byli bezwzględni. Nie ważne, czy by żałował. Nie ważne czy by tak naprawde chciał być tym rzekomym szpiegiem. Ludzie widzieli to, co chcieli zobaczyć, a akurat teraz, uważali Shinso za zdrację.

Chociaż w tej sytuacji było mu to nawet na rękę. Liga szybciej uwierzy w jego chęć dołączenia do nich. Uwierzą w jego nienawiść do bohaterów za te lata odtrącenia. Ale pierw musiał znaleźć sposób na skontaktowanie się z nimi.

Jego buty uderzały o podłogę na korytarzu, robiąc hałas słyszalny prawdopodobnie nawet na drugim końcu szkoły. Shinso pomyślał zirytowany, że teraz zapewne wszyscy w klasach, wsłuchują się w jego kroki.

Trzy, dwa, jeden.

Dzwonek zadzwonił, a z sali lekcyjnych wybiegły grupy nastolatków z nadludzkimi mocami. Fioletowowłosy z trudem się przez nich przecisnął, mając nadzieję, że nie dogoni go jego klasa. Po tym, jak Present Mic oświadczył, że podczas lekcji ma pójść do pokoju nauczycielskiego, natychmiast zaczęły sie szepty, a ludzie zaczęli obgadywać go za jego plecami, nawet się z tym nie kryjąc.

Jedynie Kendo popatrzyła się na niego z niepokojem, a Monoma szyderczo się uśmiechnął, tak jak zawsze. To była akurat najmilsza rzecz, jaka go dzisiaj spotkała.

Ostatnie kilka metrów do drzwi pokonał trochę szybciej, po czym wreszcie je otworzył. W środku pokoju nauczycielskiego zastał zaś Eraserhead'a oraz Midnight. Nikogo więcej.

- Dzień dobry... - powiedział powoli, a pozostała dwójka skinęła głowami. Oboje byli nienaturalnie wyprostowani.

Stali tak chwilę w niezręcznej ciszy, ale nikt się odezwał. Nauczyciele wbijali tylko poważne spojrzenia w Hitoshi'ego, któremu coraz ciężej było powstrzymać się od ponagalenia ich.

- Shinso - zaczęła w końcu Midnight. - Chcielibyśmy, żebyś rozpoczął zbieranie informacji na temat... tego miejsca - spojrzała na niego, jakby obawiała się odmowy. - Musimy pójść na przód, a ty jesteś naszą ostatnią deską ratunku.

Mówiła o bazie Złoczyńców, a przynajmniej taką mieli nadzieję. Więc dzisiaj zaczynała się cięższa część jego zadania: upewnić się, że to naprawdę jest baza Ligii, a następnie - jeśli będzie taka sposobność - przekonać się czy będą skłonni go przyjąć, jakkolwiek miałby to zrobić, jednocześnie z nimi nie rozmawiając. Brzmiało to okropnie, ale było dokładnie tak, jak powiedziała bohaterka. Ten plan był ich ostatnią deską ratunku. I to Shinso miał za nią złapać.

- Dobrze - odpowiedział spokojnie.
- Jutro zacznę - jego słowa wydawały sie tak beznamiętnie, że Midnight przeszły ciarki po plecach.

Aizawa wciąż sie nie odezwał, jednak uważnie się w niego wpatrywał. Czyżby mieli mu jeszcze coś przekazać? Dlaczego więc tego nie robią? Shinso mocniej zacisnął zęby, ukrywając swoje zdenerwowanie pod wyrazem beznamiętności.

- Pamietaj, żeby nikt się nie dowiedział. W końcu, przyjęcie niespodzianka, samą nazwą wskazuje na to, że nikt nie może się o niej dowiedzieć przed prawdziwym odkryciem - na te słowa Shinso zamrugał. Przyjęcie? - I dziękujemy, że postanowiłeś nam pomóc. Bardzo to doceniamy - i fałszywie się uśmiechnęła. Hitoshi dostrzegł jak lekko kiwa głową w stronę sufitu.

🍄 𝚂𝚔𝚊𝚣𝚊𝚗𝚢 𝚗𝚊 𝚙𝚘𝚝𝚎̨𝚙𝚒𝚎𝚗𝚒𝚎 • vigilante dekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz