Rozdział 5

674 74 13
                                    

Stał przed czarnymi drzwiami czegoś przypominającego zwykłe mieszkanie, schowany pomiędzy tak samo pospolitymi budynkami. Znajdował się podejrzanie blisko miejsca poprzedniego ataku złoczyńców. Przełknął ślinę i niewiele się zastanawiając, chwycił za klamkę, która się nie ruszyła. Miejsce pod nią zaświeciło się na czerwono, na co Shinso obejrzał się dookoła, by sprawdzić, czy aby na pewno nikogo nie było w pobliżu.

Po chwili mógł przyjrzeć się bliżej kolorowej migawce, i wtedy zauważył małe, prawie niezauważalne miejsce do wpisania kodu. Zagryzł wargi i spojrzał na wschodzące słońce. Musiał się pospieszyć, jeśli nie chciał spóźnić się do szkoły. A więc zaczął wpisywać jakieś ważne daty związane z bohaterami, datę aktualnego dnia, daty związane z Eraserheadem albo Midnight... W końcu to z ich polecenia był tutaj.

Naciskał raz za razem na klamkę, lecz drzwi pozostawały zamknięte. Przymknął oczy, unosząc głowę do nieba. Przygryzł wargę i wbił sobie paznokcie w dłoń, zastanawiając się, czego oczekiwaliby od niego bohaterzy. Znali jego dar, większą część przeszłośći, usposobienie do świata. Nagle otworzył oczy. A gdyby tak...? Otworzył i usta i z wahaniem powiedział: - Otwórz się.

Usłyszał klekot zapadającej się samodzielnie klamki i skrzypienie.

Shinso dopiero kiedy drzwi automatycznie się otworzyły, zorientował się, że przez ten czas wstrzymywał oddech. Ale przecież nie miał powód, by się tak tym przejmować. Gdyby nie zadziałało, mógłby przecież po prostu przekazać to Aizawie. Dlaczego więc... dlaczego tak się ucieszył widząc, że jednak nie będzie musiał mu o tym mówić? Westchnął po raz kolejny tego wczesnego poranka i wstąpił krok do przodu. Widocznie po prostu źle działały na niego obrażenia zadane przez złoczyńców. Nie chciał myśleć, że zielonowłosy nieznajomy mógł naprawdę tylko uszkodzić jego ranę.

Zamknął oczy i odliczył do trzech, następnie postawił następne kilka kroków w przód. Gdy otworzył oczy, natychmiast zamknął drzwi i rozejrzał się po mieszkaniu oświetlanego przez jedynie nieliczne promienie słońca. Pomieszczenie wyglądało... normalnie. Jak najzwyklejszy dom w bloku - a dokładniej kamiennego bloku, do którego uprzednio musiał wejść. Włączył światło i zobaczył masę żółto-czarnych taśm policyjnych, które pokrywał kurz.

Shinso postąpił kolejny krok w przód, a podłoga zaskrzypiała pod jego ciężarem. Zachodził już w głowę, czy Midnight i Aizawa nie chcieli może by przeszukał to mieszkanie. Ale przecież na karteczce od nich nic o tym nie wspomnieli. Mimo to fioletowowłosy ruszył dalej, oglądając pozostałe pokoje. Kuchnia, wyglądająca niczym jego własna, salon, pokój z łóżkiem - zapewne sypialnia, oraz... zamknięte drzwi, a na nich plakietka z wzorem All Mighta, z imieniem wypisanym na niej. 

Izuku.

Mocniej pchnął drzwi, lecz te nie reagowały. Nie miał nadziei, że i tym razem jego indywidualność zadziała, jednak wbrew swoim myślom wyszeptał rozkaz ich otwarcia. One oczywiście nie zareagowały. Chciał po prostu odejść, ale... po coś bohaterzy go tu wysłali. Szarpnął za klamkę, drzwi zaskrzypiały. I jeszcze raz. Mimo, że nie wydawało się by coś to pomogło, Shinso dostrzegł, że się ruszyły. Usłyszał także cichy trzask, gdy raz za razem kontynuował walkę z drzwiami. Ostatni raz się zamachnął i drzwi ustąpiły. Usłyszał trzask, rozejrzał się po pomieszczeniu. Na podłodze leżało krzesło, które najprawdopodobniej właśnie przed chwilą uniemożliwiało mu wejście. Tylko jak w takim razie osoba która zamknęła ten pokój stąd wyszła?

Pokój wydawał się zwykł jak reszta domu - cały opustoszały. Z jednym wyjątkiem: na biurku, ewidentnie należącym do jakiegoś nastolatka, leżała sterta poszarpanych zeszytów. Gdy Shinso powoli podszedł bliżej, dostrzegł na pierwszym numer 1. Pozostałe także były ponumerowane.

Nie chciał tego robić, naruszać prywatności dawnego lokatora domu ale... wziął pierwszy zeszyt i zaczął czytać "Bohaterskie analizy na przyszłość, No.1". A potem sięgnął po następny i następny, lekko tracąc poczucie czasu.

***

Z transu wyrwał Shinso odgłos dzwoniącego telefonu. Z ociąganiem oderwał się od lektury, by następnie sięgnąć do kieszeni, gdzie znalazł swoja komórkę. Pozostawał tylko jeden problem - to nie od niej pochodziła cicha muzyczka. 

Co jest...

Ułożył trzymany przez siebie notes na biurku i jak najciszej mógł wyszedł z pomieszczenia. W rękę zaś złapał tkaninę wiążącą - nad którą wciąż nie panował najlepiej - czyli dokładnie taki sam biały szalik jaki miał Eraserhead, tyle że krótszy. Był gotowy na atak potencjalnego przeciwnika, ale gdy wciąż niemal niesłyszalnie zaczął kierować się do kuchni - bo to z niej pochodził odgłos - nikogo nie zobaczył ani nie wyczuł. Nie wiedział, czy to dobrze, czy źle.

Zanim w pełni wszedł do kuchni połączonej z salonem, jeszcze jeden raz - tak dla pewności - rozejrzał się i przygotował do możliwej walki. Potem krzyknął, ale nikt się nie pokazał ani nie odpowiedział, a więc już nie zważając na robiony przez siebie hałas podbiegł do pustej szafki, gdzie zapewne powinna być jakaś zastawa. Razem z chwilą gdy otworzył szklane drzwiczki, ekran telefonu, na którym leżał srebrny kluczyk, zgasł, razem z ostatnim sygnałem połączenia. Sekundę później włączyła się wiadomość głosowa.

- Nie ma klucza - powiedział na nagraniu męski głos. Zdawało się, jakby został specjalnie zniekształcony. - Jeśli All For One go zabrał, mamy przechlapane. Jeśli ty - Jak najszybciej mi go oddaj, wiem jak przekonać Toyuyę do sojuszu, potrzebuję tylko odpowiedniego tuszu i papieru. I punktu zaczepnego. Oddzwoń jak tylko będziesz mogła - dodał, a Shinso miał wrażenie jakby kojarzył ten głos, jednak nie mając okazji, by dłużej się mu przysłuchać, z chwilowym zawahaniem chwycił w dłoń komórkę, a drugą przytrzymał srebrny klucz. Wiadomość głosowa się zakończyła.

Co powinien zrobić? W prawdzie to Midnight go tu wysłała i już niemal pewne było, że odnalazł rzecz, po którą tu przyszedł, ale czy na pewno chciał jej o tym mówić? Zganił się w głowię za tę myśl. Srebrny klucz wydawał się być tu specjalnie umieszczony. Jednak zbieg okoliczności, że jakaś osoba zadzwoniła na numer leżącego przy kluczu telefonu była trochę przerażająca.

Znów wyśmiał się za swoje bezsensowne rozmyślania. Pójdzie do szkoły i da Eraserheadowi i Midnight to, co znalazł, bo na pewno znali powód umieszczenia go tam. Takie było jego zadanie - a przynajmniej tak podejrzewał - i musiał je wypełnić. Nauczyciele z pewnością nie uwierzyliby, gdyby powiedział, że nic nie znalazł. Z resztą, po co miałby to robić? Jego myśli wybiegały zbyt daleko i nie w tą stronę, co powinny.

Chwycił swój telefon, i gdy zobaczył godzinę, wybiegł w pośpiechu z mieszkania z myślą, by dostać się szybko do swojego bloku by zmienić opatrunek zrobiony przez nieznajomego i jak najszybciej skierować się do szkoły. A później spróbuje opanować ogarniającą go ciekawość na temat pewnych zeszytów.

***

Zaczynam mieć wątpliwości czy moja redaktorka FioletowaTkaczka na pewno wiedziała, że miałam na myśli, że to chcę opublikować ale Yolo, jak to się mówi xD (nie, nie mówi się tak)

Planuję teraz trochę ruszyć z pisaniem tego

Trochę się też stresuję bo jest to pierwszy rozdział który nie jest edytowany i nie będzie tu żadnych wcześniejszych gwiazdek ani komentarzy

Znaczy, mam tu na myśli, że boję sie czy ktokolwiek to teraz przeczyta, więc jeśli są tu jakieś zagubione dusze, bardzo proszę o jakiś znak waszego bytu,m

🍄 𝚂𝚔𝚊𝚣𝚊𝚗𝚢 𝚗𝚊 𝚙𝚘𝚝𝚎̨𝚙𝚒𝚎𝚗𝚒𝚎 • vigilante dekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz