Rozdział. 8 Cześć, to ja

65 8 2
                                    

       Rozdziawiłam szeroko usta, a moje oczy wpatrzone były w przyjaciółkę z pełnym skupieniem wsłuchując się w każde jej wypowiadane słowo. Emily relacjonowała urodzinową imprezę, mimo że ja brałam w niej udział. Dziewczyna kontynuowała z uśmiechem, opowiadając o nietypowych prezentach oraz wspomniała jak natknęła się przypadkowo na Patricka w klubie.

-Wiesz, co jest najzabawniejsze? - zaczęła, śmiejąc się. - On chyba chciał do mnie podejść, ale zatrzymał się gdy zobaczył Eliota. Jego twarz wyglądała jakby zobaczyła ducha, dosłownie zamarł. - Emily wzruszyła ramionami, nadal lekko rozbawiona sytuacją.

- Rozmawiałaś z nim? Coś mówił?- zdecydowanie zainteresował mnie ten wątek.

- Nie.- na twarzy dziewczyny ukazał się grymas. -Pewnie chciał mi złożyć życzenia, albo biadolić o tym nieszczęsnym pendrive. -dziewczyna przewróciła oczami.

- Rozszyfrowałaś hasło?

- Tak, Eliot mi pomógł...

-Dałaś go Eliotowi?!

- Tak, opowiedziałam mu o wszystkim, obiecał pomóc.

Idiotka!

- Emily...

- Ali, spokojnie. Nic na nim nie było. Ten pendrive to sklejka zdjęć i innych gównianych plików.

Oczywiście, że na nim nic nie ma, skoro go wyczyścił! Przetarłam zirytowana oczy palcami. Dziewczyna bezceremonialnie sięgnęła po mój kubek i wzięła łyk kawy, jakby była to najnaturalniejsza rzecz na świecie. Jej twarz natychmiast wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia, gdy gorzki smak niesłodzonej kawy rozlał się po jej języku.

- Chyba nigdy nie dorosnę, by pić kawę bez cukru.- stwierdziła odstawiając kubek z lekkim westchnieniem.

Jej mina, pełna rozbawienia i zaskoczenia, była tak zabawna, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Nagle dziewczyna wstała i zaczęła krążyć po pokoju, jakby była w swoim własnym świecie. Jej ruchy były rozkojarzone, a w oczach błyszczała ta sama ekscytacja, którą widziałam wcześniej, gdy opowiadała o urodzinach.

- Wychodzisz gdzieś? – zapytałam.

- Eliot przygotował dla mnie niespodziankę.- pisnęła podekscytowana z szerokim uśmiechem na twarzy. - Przyszłam tylko po kilka rzeczy...- jej zachowanie było urocze, zachowywała się jakby przeżywała swoją pierwszą nastoletnią miłość. Podczas gdy Emily w pełnym entuzjazmu pośpiechu opuściła salon i ruszyła do swojego pokoju, ja pozostałam sama, wpatrując się w pusty korytarz. Jej radość była widoczna gołym okiem, ale ja nie mogłam przestać myśleć o tym, że ten facet może mieć wiele do ukrycia. Może Ian ma rację- to jest zaćmienie umysłu.

- Emily...- zaczęłam, ale urwałam, gdy zorientowałam się, że już wychodzi. Chciałam ją zatrzymać, zapytać o więcej, ale nie mogłam. Była już w drzwiach.

- Nie martw się, wszystko jest w porządku - rzuciła na odchodne. Gdy tylko drzwi zamknęły się za nią, w mieszkaniu zapadła cisza. Postanowiłam, że nie mogę siedzieć bezczynnie. Może powinnam ją śledzić? Jak szybko pojawiła się ta myśl, tak szybko ją odrzuciłam. Musiałam ochłonąć, przemyśleć sprawę na spokojnie. Zaraz uwierzę sama, że oszalałam...Wpadła mi do głowy kolejna myśl. Skoro Patrick wciąż żyje, muszę ponownie spróbować z nim porozmawiać. Postanowiłam, że nie dam za wygraną. Udałam się do jego domu i choćbym miała wywarzyć drzwi, zrobię to!

        Po przyjeździe pod blok Patrcka, siedząc w samochodzie starałam się uporządkować swoje myśli i ułożyć plan działania. Każda minuta spędzona w aucie zwiększała moje napięcie. Nagle dostrzegłam mężczyznę, który szedł z dużym czarnym workiem w stronę kontenerów. Mężczyzna kulał, co od razu przykuło moją uwagę. To był on. Jego sposób poruszania się, zmęczenie i ból na twarzy były widoczne z daleka. Wyskoczyłam z samochodu jak oparzona i ruszyłam w jego stronę, czując, że tym razem mi się nie wymknie. Gdy mężczyzna zorientował się, że biegnę w jego kierunku, przyspieszył krok, a jego noga, mimo że kulała, zaczęła się poruszać z większą prędkością, powodując ogromny grymas na jego twarzy.

ALICE GREENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz