Mieszkam w niewielkim mieszkaniu w dość starej kamienicy. Według mojej opinii bardzo pięknej i klimatycznej, idealnie wkomponowanej w dzielnicę, w której się znajduje.
Mieszkanie wynajmuję od czasów rozpoczęcia studiów. Mieszczą się w nim dwa pokoje średniej wielkości, salon połączony z kuchnią oraz łazienka. Wszystkie pomieszczenia wyglądają podobnie. Białe ściany połączone ze starym drewnianym parkietem, lekko skrzypiącym z licznymi przebarwieniami. Lubię jego niedoskonałości, ponieważ wiem, że niosą ze sobą różne historie.
Wypijając ostatni łyk czarnej kawy dodałam ostanie poprawki do swojego projektu miejskiej biblioteki. Dość wymyślnej z ogrodem na dachu, w nieregularnym kształcie ze wstawkami z drewna. Moje zacięcie do rysowania i kolorowania w dzieciństwie przerodziło się do skończenia studiów związanych z architekturą.
Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami, które wywołał nie kto inny jak moja współlokatorka Emily Bell...
Z Emily znamy się od dzieciństwa. Taka przyjaźń od piaskownicy. Od wdrapywania się po drzewach, pierwszych wspólnych wakacji, opowiadania o pierwszych miłostkach do płaczu i palenia zdjęć.
- Alice? Jesteś?- Usłyszałam dość piskliwy głos przyjaciółki.
- Jestem -odpowiedziałam- Co tam? - zapytałam jak tylko zobaczyłam twarz mojej przyjaciółki w salonie.
Emily Bell to drobna kobieta średniego wzrostu, o delikatnej sylwetce, która potrafi zmylić swoją pozorną kruchością. Jej niebieskie oczy, jasne jak letnie niebo, zdają się zawsze kryć jakiś sekret, a uśmiech, który często gości na jej twarzy, jest zaraźliwy i pełen ciepła. Blond włosy sięgające do ramion dodają jej dziewczęcego uroku.
- Alice Green, potrzebuje twojej pomocy.
Nie umknęło jej uwadze, moje przewrócenie oczami. Odpuściła sobie jednak skomentowanie mojej reakcji.
-Czy Ian nadal uczestniczy w sprawie Collinsów?- spytała.
- Z tego co mi wspominał to tak-odpowiedziałam– W najbliższym czasie ma odbyć się zamkniecie tej sprawy.
- No i właśnie! Potrzebuję być na rozprawie!- wykrzyknęła Emily, a jej niebieskie oczy błyszczały determinacją- Moim czytelnikom znudziły się wpisy o pielęgnacji kwiatów.. Chciałabym napisać artykuł o spawie Eliota Collinsa- Przeszedł mnie dreszcz na sam dźwięk nazwiska "Collins"- I Ty mi w tym pomożesz panno Alice Green.
O rodzinie Collins w mieście krążyły różne legendy. Mniej lub bardziej prawdziwe. Nie mniej wszystkie sprowadzały się do ich wysoko ustawionej pozycji. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciał wejść im w drogę.
- Co? Ja? Ja.. lubię czytać o kwiatkach. W twoich artykułach można znaleźć bardzo dużo cennych wskazówek dotyczących ich pielęgnacji i..- zaczęłam ostrożnie, w nadziei zniechęcenia przyjaciółki do tego pomysłu.
-Ali, ogrodniczką to ty nie jesteś dobrą...-powiedziała -...i tego nie zmieni nawet mój cotygodniowy artykuł- szybko dodając z szerokim promiennym uśmiechem.
Nie mogłam zaprzeczyć. Ten uśmiech działał na mnie jak zaklęcie. Miał w sobie coś tak beztroskiego i szczerego, że zarażał dobrym humorem nawet w najbardziej pochmurny dzień. Próbowałam utrzymać poważną minę, ale już czułam, jak kąciki moich ust nieśmiało unoszą się w górę.
-Potrzebuje napisać coś wyjątkowego. Coś, co porwie moich czytelników, a mnie wyrwie w końcu z tych głupich poradników... Muszę zwrócić na siebie uwagę szefa.- dodała. -Ludzie lubią czytać o historiach, które są niejasne.- kontynuowała- Mogą wtedy snuć spisek, doszukiwać się drugiego dna. Ta historia Eliota Collinsa ciągle przyciąga do siebie liczne grono czytelników. A ja będę miała okazję napisać zakończenie, dzięki Tobie.
![](https://img.wattpad.com/cover/372232454-288-k924063.jpg)
CZYTASZ
ALICE GREEN
RomanceMłoda architektka Alice Green, zawsze uznawana za wzór, znalazła się w świecie, gdzie każda decyzja może być jej ostatnią. Kiedy otrzymała zlecenie od tajemniczego i groźnego Williama Collinsa, jej życie zaczęło zmieniać się w nieustanną walkę o prz...