Reszta tego dziwnego wieczoru, przebiegła w zastraszającym tempie. Po tym, jak Ciro założył na moją dłoń pierścionek, straciłam poczucie czasu.
Rodzina Ciro poruszyła bezpieczne tematy rozmów, pozwalając mi tkwić w bańce szoku i niedowierzania jaką się otoczyłam. Co jakiś czas spoglądałam na Ciro, by ujrzeć na jego twarzy, chłód i brak emocji. Jedyną oznaką, że wymuszone oświadczyny w jakiś sposób go poruszyły, można by przypisać fakt, że odkąd wyjął pierścionek w jego dłoni stałe znajdował się papieros.- Pójdę zajrzeć do chłopców... - Francesca wstała, wygładzając sukienkę eleganckim ruchem, a następnie skierowała się do domu, zostawiając nas przy stole.
- Macie dzieci? - pytanie samoistnie opuściło moje usta, niemal nieświadomie, a na mojej twarzy pojawił się lekki, uśmiech.
Thiago, który do tej pory wydawał się znudzony i obojętny, w jednej chwili stał się czujny. Jego postawa zmieniła się, jakby moja ciekawość wzbudziła w nim coś więcej niż tylko zainteresowanie. Spojrzenie jego jasnych oczu przeszyło mnie, pełne ostrożności, jakby chciał uprzedzić każdy mój ruch.
- Dwoje chłopców, bliźniaki, mają dwa lata. - wyjawił, a jego głos był spokojny, ale wyczuwałam w nim nutę dumy.
- Dwoje dzieci w okresie kryzysowym to nie lada wyzwanie... - Zaśmiałam się, wyobrażając sobie Thiago upominającego zbuntowanego chłopca.
- Znasz się na dzieciach?
- Nie bardzo, nie chcę mieć własnych, ale mam pięcioletniego brata, który bunt przechodził dość agresywnie. - wyjawiłam, na chwilę przypominając sobie Neo, który został w domu.
- Gdzie jest teraz twój brat? - Ciro zerknął na mnie kątem oka, obracając między palcami kolejnego papierosa.
Jego głos był spokojny, prawie obojętny, ale wiedziałam, że to pytanie kryje w sobie coś więcej. Spojrzałam na Ciro, próbując zachować spokój, choć w głowie dźwięczały mi wszystkie możliwe zagrożenia, jakie mogłyby spotkać Neo, gdyby tylko ten człowiek uznał, że można go wykorzystać.
- Został w domu, z rodziną - odpowiedziałam, starając się, by mój głos zabrzmiał pewnie, choć wewnątrz czułam narastający niepokój. - Jest bezpieczny.
Wiedziałam, że to nie jest zwykła rozmowa.
W końcu skinął głową, jakby przyjmując moją odpowiedź, ale nie byłam pewna, czy naprawdę mu wystarczyła.
- W zasadzie jestem zmęczona, chciałabym wrócić... do pokoju - stwierdziłam ostrożnie, starając się, by mój głos zabrzmiał spokojnie i pewnie, choć wewnętrznie czułam narastający niepokój. Moje palce mimowolnie powędrowały do nadgarstków, lekko pocierając zabandażowane miejsca, jakby próbując ukoić ból, który nie pochodził tylko z ciała, ale z samej świadomości, że popełniłam błąd. Wspomnienie Neo było jak nieoczekiwany cios - przypomnienie, że mój brat mógł stać się celem tej bezwzględnej rodziny.
- Leo, zaprowadź ją do pokoju. - Ciro gestem wezwał, mężczyznę który przez całe spotkanie, przyglądał nam się w ciszy.
Leo nie odpowiedział, po prostu ruszył z miejsca i skinął mi głową, bym poszła za nim.
Podążyłam za nim w milczeniu, czując, jak narasta we mnie zmęczenie. Nie tylko fizyczne, ale i psychiczne - ta cała sytuacja była jak niekończący się koszmar. Kiedy dotarliśmy do pokoju, otworzył drzwi i gestem zaprosił mnie do środka. Jego twarz pozostawała nieprzenikniona, zimna i obojętna.
Weszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Dopiero wtedy, kiedy znalazłam się sama, pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Oparłam się o drzwi, zaciskając dłonie i próbując powstrzymać napływające łzy.
Nie chciałam wychodzić za Ciro. Był dla mnie obcy, a świadomość, że należał do grupy ludzi zajmującej się ciemnymi interesami, budziła we mnie niechęć. Myśl o małżeństwie z kimś takim jak on, z człowiekiem, który mógłby bez mrugnięcia okiem zrobić coś strasznego, była dla mnie nie do zniesienia.
Zabierając z łóżka torbę, do której wcześniej w pośpiechu wepchnęłam resztę rzeczy, ruszyłam w stronę łazienki. Moje ręce drżały lekko, gdy ściskałam rączkę torby, starając się zapanować nad narastającą paniką. Przeszłam przez pokój, starając się nie robić hałasu, jakby każdy dźwięk mógł zdradzić moje zamiary.
W łazience zatrzymałam się przy drzwiach, spoglądając na nie przez dłuższą chwilę. Czułam, jak moje serce bije przyspieszonym rytmem. Chciałam mieć pewność, że nikt nie będzie mógł mnie zaskoczyć, że będę miała chociaż chwilę na zebranie myśli, zanim podejmę kolejne kroki. Ostrożnie przekręciłam klucz w zamku i wsłuchując się w ciche kliknięcie, poczułam minimalną ulgę.
Ale to nie wystarczyło. Spojrzałam na drzwi znowu, niemal jakby mogły zdradzić mi swoje zamiary. Zrobiłam krok do tyłu i jeszcze raz sprawdziłam zamek, pociągając za klamkę, aby upewnić się, że drzwi naprawdę są zamknięte. Potrzebowałam tej pewności, tego poczucia, że przynajmniej tutaj, w tej małej przestrzeni, mam kontrolę.
Gdy byłam pewna, że nikt nie wejdzie, przeszłam do umywalki i oparłam się o nią, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Byłam zmęczona, wyczerpana emocjonalnie i fizycznie. Wiedziałam, że to, co robię, jest desperackim krokiem, ale nie mogłam dłużej siedzieć bezczynnie, czekając na nieuniknione.
Musiałam coś zrobić, musiałam spróbować uciec, nawet jeśli nie miałam pewności, że mi się to uda.
CZYTASZ
Imperium zła
RomanceTa pomyłka kosztować ją będzie serce! Raven wraz z siostrą bliźniaczką Teagan przeprowadziły się do Neapolu, by uciec przed przeszłością. Jedno wydarzenie sprawia, że ich życie diametralnie się zmienia, a Raven trafia w ręce człowieka, który życie...