001

49 9 3
                                    

Londyn, Anglia
Czerwiec, rok 2020

***

- Kochanie! Wstawaj, czas do szkoły!-usłyszałam krzyki mojej mamy z kuchni.

- Już wstaję!-odkrzyknęłam, po czym zaczęłam leniwie wstawać z łóżka.

Bardzo mi się nie chciało iść do szkoły, pod wieloma powodami. Jednym z nich była moja klasa, a dokładnie ludzie, którzy ze mną chodzi do klasy. Byli do głównie typowi bad boys, którzy szukają zaczepki, albo lalunie, które jedyne, o czym gadają, to o pieniądzach, władzy i chłopaka. Czasami widziałam, jak znęcały się nad słabszymi od nich i zabierali im kieszonkowe. Była raz rozmowa o tym z wychowawcą i dyrektorem szkoły, ale nie poprawiło to sytuacji i nadal było tak, jak wcześniej. Nie mówiłam oczywiście nic swoim rodzicom, bo wiedziałam, że źle się to dla mnie skończy.

Po szybkim ubraniu się, uczesaniu włosów i spakowaniu podręczników do plecaka, mogłam w końcu wyjść ze swojego pokoju. Ojca nie było w domu, pewnie pojechał już do pracy. Mama za to siedziała przy stole kuchennym, pijąc kawę i przeglądając coś na telefonie. Jedyne, co tutaj brakowało, to mojego brata. Niestety, wyjechał do USA rok temu i od tamtego czasu czasami do mnie dzwonił, by powiedzieć, co u niego oraz zapytać, jak mi życie mija.

Zaczęłam robić sobie na szybko kanapki, by nie tracić czasu. Mama nie próbowała mnie zagadywać, bo wiedziała, że jeśli to zrobi, to na pewno spóźnię się do szkoły. Po skończeniu robienia sobie drugiego śniadania oraz złapania na szybko gryza jabłka, pocałowałam mamę w policzek, pożegnałam się z nią i, łapiąc plecak, wybiegłam z domu na ulicę. Miała jednak pecha, gdyż padało, a mi nie chciało się wracać do domu po kurtkę albo przynajmniej parasol. Postanowiłam za to zasłonić sobie głowę plecakiem i pobiec w stronę szkoły. Jak postanowiłam, tak też zrobiłam. Biegłam, nie zatrzymując się niepotrzebnie pod drodze, mijając przechodniów, kolejne ulice i przejścia dla pieszych.

W końcu dobiegłam do szkoły, wykończona i bez żadnych chęci. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa, w dodatku miałam cały przemoczony plecak, na szczęście był jedynie mokry z zewnątrz, a w środku był praktycznie suchy, przez co moje podręczniki nie były przemoczone. Wolnym krokiem poszłam do szatni, by zmienić buty. W szatni nie było zbyt wielu uczniów, tylko same pary. Nie zwracałam na to zbyt dużej uwagi i zajęłam się swoimi sprawami. Otworzyłam szafkę, wyciągnęłam szkolne buty, po czym zdjęłam te, które miałam na nogach, i założyłam szkolne, a przemoczone buty włożyłam do szafki, mając nadzieję, że chociaż minimalnie się wysuszą, kiedy będę na lekcjach.

Wychodząc z szatni, usłyszałam dzwonek oznaczający początek lekcji. Pobiegłam po schodach na pierwsze piętro i podbiegłam do mojej koleżanki z klasy, Charlie. Znałam się z nią, jeszcze zanim zaczęliśmy obydwoje chodzić do podstawówki. Szybko się przywitałam z nią, wymieniliśmy się najnowszymi plotkami, po czym razem z resztą klasy weszliśmy do sali. Razem z Charlie zajęliśmy miejsca przy oknie. Kiedy już cała klasa usiadła, nauczyciel zaczął prowadzić lekcję, albo przynajmniej chciał to zrobić, ale musiał coś nam powiedzieć ważnego, gdyż miał zbyt poważną minę. Nauczyciel po chwili odszedł od biurka, stanął przed całą naszą klasą i spojrzał każdemu z nas głęboko w oczy.

- Mam dla was ważną informację-zaczął nauczyciel.-Jako, że liczba zachorowań na nieznanego nam wcześniej wirusa dramatycznie wzrosła, dyrektor szkoły postanowił, że lepiej nie ryzykować i od razu po lekcjach wysłać was do domu.

Po chwili Aiden, jest z tych chłopaków, którzy uważają się za najlepszych, podniósł rękę.

- Proszę pana, a co będzie z lekcjami? Niedługo zakończenie roku przecież-zapytał chłopak.

Pandemic: The path of revengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz