008

6 2 1
                                    

Odbiegliśmy od magazynu na kilkanaście metrów, po czym się zatrzymaliśmy i nasłuchaliśmy. Po chwili usłyszeliśmy nadjeżdżający samochód, a potem kolejny. Samuel miał rację co do tego konwoju, ale skąd on miał te informacje? Będę musiała się go o to zapytać, o ile będzie skłony do rozmowy. Czekaliśmy jeszcze przez chwilę, a kiedy samochody zaczęły się oddalać, odetchnęliśmy z ulgą. Przynajmniej na tą chwilę mieliśmy chwilę oddechu.

- Cholera jasna, to było... głupie i szalone zarazem...-powiedziałam do Samuel-a.-Następnym razem mnie posłuchaj, dobra? Jak karzę ci zostać, to zostajesz, a nie idziesz na krzywy ryj i prosisz się o kulkę w łeb.

- Dobra, przestań już tak narzekać na wszystko, Kate-odpowiedział mi Samuel.

- Miło cię znowu widzieć, Katie-usłyszałam głos Isabelli, która stała tuż obok. Wcześniej nie miałam zbytnio czasu przyjrzeć się osobą, którym pomógł Samuel, więc nie wiedziałam, kim są i czy byli mieszkańcami obozu ,,Hope".

- Ciebie również-odpowiedziałam.

- Kim wy go cholery jesteście?-zapytał chłopak, którego nie znałam. Nie widziałam go nigdy w obozie, więc pewnie do nas nie należał.

- Raczej ty na powiedz, kim jesteś, bo jakoś cię nie kojarzę...-powiedziałam do niego.

- To Michael, jeden z naszych zwiadowców. Byłam z nim w terenie, a kiedy usłyszeliśmy o ataku na obóz, od razu ruszyliśmy z powrotem, ale Cieniści już na nas czekali. Gdyby nie wy, to byłoby juz po nas...-wytłumaczyła mi Isabella, po czym spojrzała na Samuel-a.-A ten to kto?-zapytała.

- To Sam, jest z nami, kumpel Aiden-a, pomógł mi z tymi Cienistymi. A teraz spadajmy stąd, nie mamy co tutaj czekać-powiedziałam.

Isabella nie odpowiedział, tylko kiwnęła głową. Ruszyliśmy w drogę powrotną do kryjówki Lily, gdyż robiło się ciemno, a nikt z nas nie miał zamiaru chodzić po ciemku w lesie, kiedy tyle się działo w okolicy. Jednak jedna myśl mi chodziła wciąż po głowie. Dlaczego tamten Cienisty powiedział, że od teraz ten teren jest ich? Niby wymordowali praktycznie cały obóz, ale nie mieli chyba tylu ludzi, żeby obstawić taki teren. Czyżby ich nie doceniłam? Możliwe. Muszę o tym pogadać z Aiden-em i ustalić kolejny krok.

Wróciliśmy do kryjówki Lily, zanim na dobre się ściemniło. Aiden już na nas czekał, tak samo jak Lily.

- Cholera jasna, już miałem was szukać-powiedział na przywitanie Aiden.

- Ta, i zostawić Lily samą? Weź przestań pierdolić głupoty, Aiden...-odpowiedziałam mu.

- Co tam się stało?-zapytał mnie po chwili Aiden, wychodząc do środka.

- Grupa Cienistych otoczyła cały teren-zaczął Samuel.-Nie wiem, co oni planują, ale powinniśmy stąd się zawijać, i to natychmiast.

- Nie możemy! Nadal nie wiemy, dokąd zabrali Charlie, a ja nie mam zamiaru jej tak po prostu zostawiać!-zawołałam.

- Isaac ją dorwał, przecież wiesz o tym-powiedział do mnie Samuel.

- Tak, ale... Muszę się dowiedzieć, gdzie ją przewieźli-odparłam.-I się dowiemy tego, a potem ją uratujemy.

- Z całym szacunkiem, Kate, ale jak już mówiłem, nie będę ryzykował życia naszej grupy z powodu takiej głupiej sprawy, jakim jest uwolnienie twojej przyjaciółki-powiedział Aiden.

- Aiden, czy ty się słyszysz?!-zawołałam do niego.-A gdyby to była twoja siostra, co wtedy?-zapytałam go.

Aiden nie odpowiedział, uderzyłam go w czuły punkt. Pamiętam, jak mi mówił, że jego siostra zginęła przez tego wirusa, że musiał sam ją zabić po przemianie. Od tamtego czasu nie rozmawiała z nikim, nawet ze mną, na ten temat.

Pandemic: The path of revengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz