4🦢

237 10 32
                                    

Obudziłem się nie widząc nawet gdzie jestem. Podniosłem się siadu rozglądając się wokół.

Leżałem w domu Genzie na podłodze, a raczej na puchatym białym dywanie. Nie był bardzo wygodny, ale na pewno lepszy niż twarda podłoga.

Czułem nadal promile we krwi, a przy każdym oddechu nosem ten charakterystyczny jakby słodki zapach.

W myślach przebijały się flash backi sprzed ostatnich godzin.

Wódka.

I jeszcze więcej wódki.

Czułem się okropnie, więc postanowiłem udać się do toalety. Jednak los postanowił mi to utrudnić i potknąłem się o koc leżący obok upadając na podłogę.

- Ałaaa! - Krzyknąłem dotykając brody w której promieniował ból.

Spojrzałem na prawe kolano, które było zaczerwienione. Ręce zostały nienaruszone, bo cały upadek przejęła moja twarz i kolana.

Czułem odruch wymiotny, a mi tak bardzo nie chciało się wstawać.

Obróciłem się na plecy patrząc na sufit który wirował góra dół.

Nienawidziałem wstawać tak krótko po piciu, gdy nie zdążę nawet wytrzeźwieć.

- Ooo nasz król imprezy wstał. - Słyszałem głos Dominika. - Jak się czujesz Patryk? - spytał.

- Kto, czego? - Spytałem zdziwiony.

- Nie pamiętasz? To lepiej nie będę ci moralniaka robil. - Zaśmiał się.

- Ej jesteś gdzieś tu? - Spytałem, a gdy odpowiedział krótkie "no" kontynuowałem. - Rzygac. - Wymamrotałem. - Znaczy, pomóż mi wstać. - Mówiłem niewyraźnie plącząc słowa.

Nie ruszałem się dopóki nie zobaczyłem twarzy Dominika latającej mi na boki.

- Aż tak źle? - Spytał wyciągając do mnie rękę.

- Ja nie wiem. - W drodze do toalety prawie zwymiotowałem przed.

Czułem się okropnie, ale po napiciu się wody i zwymiotowaniu było lepiej.

Nie wiedząc gdzie iść spać wróciłem na dywan biorąc jakąś bluzę leżącą na oparciu kanapy, bo nie było żadnej wolnej poduszki, a spały tam trzy osoby.

Nie przyjemnie kręciło mi się w głowie, a gdy zamykałem oczy nadal czulem się okropnie. Po jakimś czasie zasnąłem.

🫧

- To go obudź. - Słyszałem głosy niedaleko mnie.

- Najwyżej wrócę bez bluzy. - Gdy usłyszałem głos Bartka obróciłem się przecierając oczy. - O obudziłeś się, jak się spało? - Zwrócił się do mnie.

- Weź nawet nie mów nic. - Mówiłem zaspanym głosem. - Która godzina? - Spytałem rozglądając się wokół.

- Trzynasta. - Odpowiedział.

- Co?! - Wrecz krzyknąłem zdziwiony mrużąc zaspane oczy.

- Ja już miałem jechać, ale spałeś na mojej bluzie. - Gdy to powiedział spojrzałem na bluzę leżącą obok mnie.

- Oj, przepraszam. - Wstałem z ziemi ignorując to, że zrobiło mi się ciemno przed oczami przez za szybkie wstanie i podałem mu bluzę.

- Co zrobiłeś, że masz siniaki na twarzy i kolanach? - Spytał patrząc na mnie od góry do dołu.

- Co? - Podniosłem jedną brew do góry patrząc na swoje kolana. - O japierdole. - Dotknąłem obolałej brody na którą wcześniej nie zwracałem uwagi.

- Starałem się pilnować cię, ale musiałeś coś później znowu odjebac. - Mówił, a mi było wstyd.

- Znowu? - Zatrzymałem się w bezruchu. - Japierdole przepraszam. - Zaczęł mi się przypominać przypał jak upadłem na mordę i Domin mi pomagał, ale reszta nadal była pustką w głowie.

- Kamera ostatecznie bardzo nie ucierpiała także nie będzie przypału u Karola, więc nie martw się. - Mówił śmiejąc się.

- Odjebałem coś jeszcze?. - Spytałem z lekkim strachem.

- Nic poważnego raczej nie. - Ubrał na siebie bluzę na której spałem.

Ostatecznie nie powiedział mi co się działo tłumacząc to tym, że nie chce mi podwyższać kaca moralnego.

- Pogadamy niedługo. - Przytulił mnie mocno na pożegnanie, a raczej nigdy tak nie robił.

Coś musiało się zmienić.

Wróciłem do domu, gdzie znowu zostałem sam z swoimi myślami.

Zaślepieni smutkiem często nie widzimy chociaż bliscy stoją obok.

Zamiast pogadać z kimś siedziałem sam rozżalając się nad samym sobą.

Bliscy starali mi się pomóc, a ja odrzucałem ich.

Wiele osób mych decyzji nie zrozumie, nie

Nie wiem ile razy mam tłumaczyć je

Nie wiedzą nic ale dalej oceniają mnie.

Patrzyłem w sufit wmawiając sobie, że może po śmierci istnieje życie idealne. Może tam będę żył życiem idealnym bez trosk.

Może nawet nie odróżniamy kiedy kończy się nasze życie i żyjemy nadal jak gdyby nigdy nic ale tylko w naszej głowie?

Mam jedno pytanie które męczy i męczy

Na to pytanie jeszcze nie znam odpowiedzi

Chociaż zawsze po śmierci mogło istnieć piekło. Może po śmierci musimy w nieskończoność ponosić konsekwencje za swoje błędy.

Może pracujesz przez wieki jak syzyf?
Albo robisz rzeczy których nienawidziłeś za życia?

Albo nie ma nic, po prostu znikasz zostawiając po sobie kawałek betonu wśród innych których to spotkało.

Po prostu znikasz.

Nie ma cię.

Ciężko to pojąć.

Strasznie mnie to stresowało, to że kiedyś spotka to każdego, co jest nieuniknione.

Siedzę i siedzę i kminie i kminie czy jak zejdę z tego świata jeszcze zobaczę rodzinę

Życie z tanatofobia jest ciężkie, ale życie kiedy kochasz kogoś kto nie pokocha ciebie jest cięższe.

Codziennie umierasz w środku zatracając się we wszystkim.

Ból jaki daje nieodwzajemniona miłość jest gorszy niż ten fizyczny.

___________________

Co jest stało na imprezie między Patrykiem a Bartkiem?

Dowiecie się niedługo!!

Ps te opisy z początku po obudzeniu się Patryka to moje własne przeżycia po chlaniu xd

Tanatofobia | Mortalcio x Bartek Kubicki | PartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz