Rozdział 7
Oczywiście, że Andromeda nie dawała im żyć przez jakiś czas. Czarownica miała wyjątkowo dobry humor, od kiedy wiedziała, że postanowili spróbować być razem. Wyglądała przy tym na naprawdę dumną z siebie i zadowoloną. Obaj mężczyźni uznali, że i tak wolą ją taką, niż załamaną i smutną. W jakiś sposób cała ich czwórka stała się dla siebie jakąś namiastką rodziny.
Mistrz Eliksirów nie komentował tego, bo byłoby to zbyt dziwne nawet jak na niego. Zaakceptował jednak ten dziwny stan, dochodząc do wniosku, że niewielka liczba ludzi obok niego, wcale nie jest taka zła.
On i Harry rozwijali swój związek bardzo powoli, nie spiesząc się z niczym. Czasem spali w jednym łóżku, ale na razie nie przekroczyli granicy intymności. Zresztą Harry miał trochę racji, mówiąc, że jeśli chcą, żeby to wypaliło, to raczej nie mogą bazować od razu na pójściu do łóżka.
– Z Cho najpierw się całowałem i co? Skończyło się na jednej nieudanej randce i zerwaniu.
– Ze mną też się całowałeś – zauważył Severus, podając mu coś paskudnego do pokrojenia. Skoro Gryfon postanowił mu przeszkadzać w pracowni, to niech się chociaż na coś przyda. – Czyli teraz powinniśmy zerwać?
– Z tobą całowałem się na pierwszej randce. To coś innego – stwierdził, sięgając po nóż. – Ale to cuchnie. Nos mi zaraz odpadnie. Co to w ogóle jest?
– Zastanów się, czy chcesz wiedzieć.
Harry nie chciał. Uznał, że jego umysł będzie zdrowszy, jeśli nie będzie dociekał pewnych rzeczy. To zdecydowanie był dobry wybór. Niekoniecznie musiał wiedzieć, że kroił właśnie flaki jakiegoś magicznego stworzenia. W szkole musiał to też robić, ale tam przynajmniej nie było to nic aż tak cuchnącego.
Pracowali w ciszy i tylko co jakiś czas nawiązywali jakieś krótkie rozmowy. To też było miłe i Harry dość szybko się do tego przyzwyczaił. Jego partner nie był nadmiernie rozmowy, ale gdy już znalazł się odpowiedni temat do dyskusji, to potrafił prowadzić zażarte rozmowy, które nie kończyły się tak szybko.
Na razie nie mówił nikomu o ich związku. Nawet Ron i Hermiona o niczym nie wiedzieli. Zastanawiał się, czy powiedzieć im po egzaminach, ale doszedł do wniosku, że poczeka jeszcze jakiś czas. To nadal była świeża sprawa i nie chciał niczego zepsuć. Jego poprzednie związki nie wypaliły i doszedł do wniosku, że była w tym też jego wina. W przypadku Cho nie wziął pod uwagę, że dziewczyna nadal rozpaczała po śmierci Cedrica, a Harry mógł być dla niej w jakimś stopniu pocieszeniem. Nie było zbyt fajnie uświadomić sobie coś takiego, ale nic nie mógł na to poradzić. W związku z Ginny czuł się momentami jak osaczony i trofeum. Dziewczyna zresztą sama mu się przyznała, że zawsze chciała, żeby należał do niej. Wtedy nie zwrócił na to uwagi, ale teraz aż się wzdrygnął. Teraz był starszy i inaczej postrzegał sprawy związku.
Związek z Severusem był inny. Przede wszystkim nie próbowali wzbudzać w sobie nawzajem zazdrości. To byłoby zresztą kompletnie bez sensu. Ufali sobie i nie chcieli tego stracić. Czasem się kłócili, ale właściwie kto się nie kłócił? Dawali sobie wtedy kilka godzin na ochłonięcie i rozmawiali. Dla żadnego z nich nie było łatwe, żeby przeprosić, ale starali się. Skoro już weszli w tę relację, to przecież nie mogli jej zakończyć z powodu kilku kłótni o głupoty.
– Przepraszam – powiedział po jednej z takich sytuacji Harry, wchodząc do pracowni Severusa. – Poniosło mnie i wyżyłem się na tobie. To chyba nerwy przed egzaminami.
– To zrozumiałe, że się denerwujesz, ale fakt. Nie powinieneś wyżywać się na mnie.
– Nie chcę się kłócić, ale to czasem silniejsze ode mnie – przyznał, siadając na jednym z krzeseł. – Nad czym pracujesz? To coś na kolejne sympozjum?
CZYTASZ
Epidemia
FanfictionGdy wojna dobiegła końca, Harry poczuł, że opadł z sił. Nie wiedział, co będzie dalej, ale jedyne, czego chciał w tamtej chwili, to odpocząć od wszystkiego. Ktoś postanowił chwilowo spełnić jego życzenie, jednak jak długo Harry będzie mógł odpoczywa...