Obudzenie Jisunga następnego dnia okazało się być o wiele cięższe, niż się spodziewałem.
Ja osobiście się wyspałem, ale chłopak chyba niekoniecznie. Po wyjściu z łóżka w zaskakująco dobrym humorze od razu udałem się do salonu, aby go obudzić. Cóż, na początku spędziłem chwilę, aby chwilę się w niego wpatrywać. Mimo włosów rozwalonych w każdą stronę oraz delikatnie otwartej buzi wciąż wyglądał naprawdę dobrze.
Kucnąłem przy kanapie na której leżał, a następnie położyłem dłoń na jego ramieniu.
— Jisung – szepnąłem cicho i ostrożnie nim potrząsnąłem. Nie spotkałem się z żadną reakcją. — Jisung, wstawaj – powiedziałem nieco głośniej.
Chłopak mruknął coś niezrozumiałego, po czym przewrócił się na drugi bok. Uśmiechnąłem się rozbawiony.
— Wstawaj, musisz iść do szkoły.
— Nic nie muszę – mruknął niewyraźnie, a ja przewróciłem oczami.
Zdjąłem rękę z jego ramienia i przez chwilę zastanawiałem się co zrobić. Chyba nigdy wcześniej nie musiałem się użerać z budzeniem kogoś do szkoły, jednak pamiętam, jaki problem miała moja mama ze mną.
Do głowy wpadła mi sytuacja, gdy któregoś dnia wyjątkowo nie miała do mnie cierpliwości, więc aby mnie obudzić zdjęła ze mnie kołdrę. Tak po prostu.
Spojrzałem na szatyna, który był okryty aż po samą szyję. Wyglądał, jakby leżało mu się naprawdę komfortowo. Gdyby kilka dni wcześniej nie wspomniał nic o jakimś sprawdzianie, najprawdopodobniej od razu bym się poddał i pozwoliłbym mu zostać w domu.
Złapałem za oba rogi kołdry, po czym szybkim ruchem ją z niego ściągnąłem. Leniwie poderwał się do siadu i zmierzył mnie zirytowanym wzrokiem, na co cicho parsknąłem śmiechem.
— Co ty do cholery wyrabiasz? – zapytał z wyrzutem i szybko złapał za koc. Z powrotem się położył, odwracając się ode mnie plecami, a ja westchnąłem zrezygnowany.
— Masz zamiar wstać?
— A która godzina? – przewrócił się na prawy bok tak, że leżał teraz do mnie twarzą i otworzył jedno oko.
— Szósta trzydzieści
— Jezu, pojebało cię?! – jęknął rozdrażniony i przetarł twarz dłonią. — Obudź mnie za godzinę.
— A zdążysz na pierwszą lekcję? – zapytałem zdezorientowany.
— Zdążę, nie zdążę. Co za różnica. Sprawdzian mam dopiero na czwartej.
— Wolisz spać, niż spędzić ze mną trochę czasu? Wiesz, ja też muszę iść niedługo do pracy... – chłopak ponownie otworzył jedno oko, a ja delikatnie się uśmiechnąłem.
— Jak zrobisz mi jakieś dobre śniadanie to się zastanowię – dźgnąłem go w brzuch przykryty kocem, po czym się podniosłem.
Udałem się do kuchni, w której przygotowałem dla mnie oraz Jisunga po misce czekoladowych płatków z mlekiem. Specjalnie starałem się otwierać wszystkie szafki, czy stawiać rzeczy na blacie jak najgłośniej, co za każdym razem drażniło szatyna, wywołując uśmiech na mojej twarzy.
— Śniadanie gotowe – położyłem na stole oba naczynia z delikatnym hukiem i wróciłem do salonu.
— Jezu, nienawidzę cię – westchnął chłopak i w końcu podniósł się z kanapy. — Co to jest? – zapytał niezadowolony, przyglądając się posiłkowi.
— No twoje pyszne śniadanie.
— Płatki to ja mogę sobie zrobić sam w domu – złapał za łyżkę, na którą nabrał trochę jedzenia. Słysząc jego słowa niespodziewanie zabrałem mu miskę, przez co trochę mleka wylało się na stół. — Kurwa, co znowu?!
— Nie musisz jeść jak ci się nie podoba – zaśmiałem się złośliwe, a Jisung z irytacją wziął ode mnie naczynie.
— Czemu tak bardzo chcesz, żebym miał najgorszy poranek świata? Więcej u ciebie nie nocuje!
— No dobrze, przepraszam – uśmiechnąłem się miło i również zabrałem się za jedzenie.
Po jego mimice mogłem wywnioskować, że wcale nie ma humoru na jakiekolwiek żarty, ani nawet rozmowy. Nie chciałem, aby był na mnie zły, dlatego śniadanie zjedliśmy w kompletnej ciszy. Jisung z każdą minutą chyba się uspokajał, ponieważ odkładając miski do zlewu jego twarz była znowu zrelaksowana.
— Więc, jak ci się spało? Nie masz kaca? – zapytałem z troską, poprawiając wpadające mi do oczu włosy.
— Właśnie nie. Czuję się dobrze – powiedział zadowolony, a ja skinąłem głową.
Przez chwilę jeszcze pożartowaliśmy, lecz szybko musieliśmy się rozejść. Oboje musieliśmy przygotować się do szkoły oraz pracy. Ja udałem się do swojego pokoju, a Jisung zajął łazienkę.
‧₊˚✮彡
Dochodząc pod szkołę Jisunga oboje nieświadomie zwolniliśmy. Obecność chłopaka była dla mnie uzależniająca, przez co rozstania przychodziły mi coraz gorzej. Z resztą, szatyn chyba czuł się w podobny sposób.
Stanęliśmy przed schodami i przez chwilę wpatrywaliśmy się w ciszy. Mnóstwo uczniów nas mijało. Niektórzy rzucali nam niezrozumiałe spojrzenia, a dwóch mruknęło nieprzychylne komentarze. Żaden z nas jednak nie zwrócił na to szczególnej uwagi, bo w końcu liczyła się dla nas tylko swoja obecność. Kochałem takie momenty z chłopakiem. Czułem się wtedy tak, jakbyśmy byli tylko my przeciwko całemu światu.
— Kiedy znowu się zobaczymy? – zapytał w końcu przygnębionym głosem.
— Chyba dopiero w nocy.
— Nie odbierzesz mnie ze szkoły?
— Kończę pracę później niż ty... – szatyn skinął głową. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, lecz z jakiegoś powodu miałem wrażenie, że był zawiedziony.
— Mogę kiedyś przyjść do ciebie na noc na weekend?
— Pewnie. Kiedy tylko chcesz – oczy chłopaka na chwilę rozbłysnęły szczęściem, na co poczułem znajome mi już ciepło w klatce piersiowej. Kochałem być powodem jego szczęścia.
Nagle ktoś przerwał nasz mały moment. Ktoś, kogo nie znałem, ale zdecydowanie miałem ochotę ukatrupić. Chłopak, który mocno dźgnął Jisunga w brzuch przypominał tą samą osobę, z którą wczoraj szatyn opuścił szkołę. Przewróciłem oczami, gdy Jisung wesoło się z nim przywitał.
— To... Do później, Minho – powiedział niezręcznie i delikatnie mi pomachał.
— Miłego dnia – skinąłem głową, po czym rozeszliśmy się w swoje strony. Jisung wchodził po schodach do szkoły i opowiadał coś swojemu koledze.
Zanim odszedłem, przez chwilę jeszcze go obserwowałem. Widząc, jak potyka się na schodach, prawie upadając, cicho się roześmiałem.
Następnie odwróciłem się w drugą stronę i udałem się do pracy. Czy to dziwne, że spędziłem z chłopakiem cały wczorajszy dzień, cały poranek, a nawet spał w moim domu, lecz wciąż czułem niedosyt jego obecności?
CZYTASZ
Late Night Sadness - Minsung
FanfictionPewien smutny chłopak, pojawiający się co noc na tym samym placu od razu przyciąga uwagę Minho, którego celem staję się rozwiązanie jego problemów. TW: lekki angst Nie shipuje, ani nie popieram shipowania idoli irl. Opowieść jest tylko fikcją. Star...