(Jisung)
Siedziałem w tym samym miejscu, co każdej nocy i wylewałem z siebie hektolitry łez. Tym razem jednak nie było przy mnie osoby, która zazwyczaj niezbyt subtelnie się we mnie wpatrywała i uspokajała swoją obecnością.
"Kurwa mać, co jest z tobą nie tak?!"
Tak bardzo nienawidziłem siebie za słowa skierowane do Minho. Wcale nie myślałem, że jest ciekawski. Właściwie, nigdy do końca nie kwestionowałem jego pobytu ze mną. Byłem mu naprawdę wdzięczny. Nie znał mnie, a mimo to poświęcał swój cenny sen dla mnie.
Po prostu, nie obchodziłem nigdy nikogo. Tak totalnie. Miałem wielu znajomych, lecz nasze relacje opierały się na dziennym zamienieniu kilku zdań, które nigdy nie rozwijały się na temat głębszych uczuć. Chyba chciałem w jakiś sposób sprawdzić, czy na pewno dobrze odbieram jego intencje... Tylko, dlaczego zrobiłem to w tak beznadziejny sposób?
Nie pojawiał się na placu już od siedmiu dni. Specjalnie wracałem do domu o wiele później, niż powinienem. Byłem pełen nadziei, że w końcu się zjawi. Wiedziałem, że gdyby miał taki zamiar, na placu byłby już o północy. W jaki sposób działał mój mózg? Uczucie nadziei zanikało coraz bardziej z każdą kolejną samotnie spędzoną nocą.
W końcu miałem przy sobie kogoś, kto chciał przy mnie być. I nigdy w życiu mnie nie oceniał. Dlaczego musiałem to zjebać?
Czułem się przytłoczony ciemnością i samotnością. Nagle wszystko wydawało się być straszniejsze, gdy nie miałem go obok siebie. Czułem się przy nim bezpiecznie.
Nawet nie wiedziałem, kiedy Minho stał się dla mnie swojego rodzaju powodem do życia. Wcześniej nie miałem żadnego. Żyłem... Sam nie wiem dlaczego, ale z ogromną niechecią rozpoczynałem nowe, monotonne i nudne dni. Po poznaniu chłopaka znowu chciało mi się wstawać rano, gdyż wiedziałem, że w nocy będę mógł go zobaczyć. I choć płakałem za każdym razem, nadal lubiłem nasze spotkania. Najbardziej te, na których udało nam się jakkolwiek pogadać.
Kochałem jego głos, gdy coś opowiadał i jeszcze bardziej, gdy znajdywała się w nim troska. Kochałem jego oczy, jakie mogłem ujrzeć tylko raz i dosłownie zatrzymały dla mnie świat. Kochałem również delikatny dotyk, który niemal od razu odrzuciłem jak skończony debil. Patrząc na swoje kolano, nadal czułem jego rękę na sobie. Cholernie za tym tęskniłem.
Poznając go na nowo odżyły we mnie emocje, które nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek poczuje. Ekscytacja, odrobina szczęścia, tęsknota i intryga.
Teraz moje ciało rozpierdalała ta negatywna tęsknota, czego nie potrafiłem znieść.
Moja głowa ciągle odtwarzała jedną z ulubionych nocy. Choć w tamtym momencie chyba nie chciałem Jej pamiętać. Minho miał dziwnie dobry humor i huśtając się wysoko, opowiadał słabe żarty. Bardzo lubiłem myśleć, że na codzień był energiczną osobą i często ma takie napływy radości. Mimo tego, że sam miałem wtedy niesamowicie zjebany humor, uśmiechałem się cały czas słysząc jego śmiech. Najpiękniejszy śmiech świata, który chciałbym móc słyszeć codziennie na zapętleniu.
Gdy myślałem o tym, że może miałbym szansę mieć go na codzień, gdybym nie zjebał wszystkiego. Może mógłbym poznać go lepiej, każdy fragment jego życia i wszystkie elementy osobowości. Ciekawiło mnie jak wiele rzeczy mogłem jeszcze odkryć. Czułem rozrywający ból w klatce piersiowej i dusiłem się własnymi łzami.
"Kurwa, błagam, przyjdź tutaj nawet na pięć minut."
Chciałem ponownie poczuć jego obecność, która zawsze niemo krzyczała "jestem przy tobie".
Z moich dłoni zaczęła sączyć się krew po tym, jak nieświadomie z całej siły wbiłem sobie w nią paznokcie. Skrzywiłem się, czując naprawdę nieprzyjemny ból, którego nienawidziłem. Telefon w mojej kieszeni zawibrował, więc wytarłem szybko łzy i wciąż cicho szlochając, ruszyłem w stronę mojego domu. Po drodze potknm się dwa razy, a nawet raz wywaliłem, gdyż łzy skutecznie rozmazywały mi wizję.
Wszedłem do środka cały zapłakany. Na kanapie w salonie siedział mój ojciec, który chyba chciał coś powiedzieć, lecz widząc mój stan szybko zrezygnowal. Wpatrywaliśmy się w siebie niezręcznie.
— Pomóc ci? – wydukałem cicho, widząc, w jakim stanie się znajduje. Lekko nie kontaktował.
— Idź spać – powiedział stanowczym głosem i położył się na kanapie, a ja przytaknąłem i zniknąłem za drzwiami mojego pokoju.
Padłem wykończony twarzą na poduszkę, przy okazji trochę ją mocząc i momentalnie zasnąłem z obrazem Minho przed oczami. W moim śnie wciąż przy mnie był.
CZYTASZ
Late Night Sadness - Minsung
FanfictionPewien smutny chłopak, pojawiający się co noc na tym samym placu od razu przyciąga uwagę Minho, którego celem staję się rozwiązanie jego problemów. TW: lekki angst Nie shipuje, ani nie popieram shipowania idoli irl. Opowieść jest tylko fikcją. Star...