19

82 10 2
                                    

Następnego poranka czułem przyjemne ciepło w klatce piersiowej. Jeszcze jakiś czas temu przy cholernie bolesnym zerwaniu w życiu nie pomyślałbym, że kiedykolwiek ponownie dane mi będzie poczuć się pokochanym.

Nawet przy mojej zepsutej głowie nie było mowy o zamartwianiu się gdy wszystko w Jisungu wydawało się być bardzo właściwe. Jego cichy oddech, spokojna twarz oraz sposób, w jaki wtulał się w moją klatkę piersiową. Każda rzecz w nim wywoływała ogromny uśmiech na mojej twarzy. Boże, był tak uroczy, że miałem ochotę go zjeść.

Uważnie obserwowałem buzię przyjaciela, delikatnie rysując małe kółka na jego ramieniu. Być może wpatrywałem się w niego zbyt intensywnie, gdyż Jisung po dłuższej chwili zaczął się przebudzać. Zdezorientowany przewrócił się na plecy, więc rozluźniłem uścisk w razie, jakby chciał się z niego w pełni wydostać.

- Jestem nami taki zażenowany - wymruczał zaspany, zakrywając rękoma swoją twarz.

- Dzień dobry, ciebie też miło widzieć - parsknął, na co Jisung jęknął z rezygnacją.

- Nigdy wcześniej... - zaczął powoli i na dłuższą chwilę zamilkł. - Kurde, to będzie tandetne. Ale nigdy wcześniej nie byłem w nikim zauroczony.

- Więc.. Jestem twoją pierwszą miłością? - zapytałem podekscytowany nie mogąc powstrzymać głupiego uśmiechu. Moje serce biło tak szybko, jakby za chwilę miało wypaść.

Jisung przyznał na głos, że mu się podobam!

- Ahh! Żałuję że to powiedziałem! - zachichotał. - No i dlaczego się tak szczerzysz?!

- Tak jakoś - parsknąłem cichym śmiechem, po czym umieściłem czuły pocałunek na czole Jisunga.

Jeżeli rzeczywiście miałem być jego pierwszą sympatią, zamierzałem traktować go najlepiej na całym świecie. Bardzo chciałem, by nasza relacja miała szansę zamienić się w coś więcej. I miałem nadzieję, iż oboje będziemy pielęgnowali swoje serca już do końca życia.

‧₊˚✮彡

Podczas pobytu w pracy miałem wrażenie, że ukrycie mojego dobrego humoru jest niemozliwe. Mój głupi uśmiech wydawał się być niewłaściwy przy znudzonej twarzy Felixa. I nawet, jeśli na dworze było zimno i pochmurno, a klienci tego dnia byli wyjątkowo upierdliwi, po prostu nie było u mnie szans na jakikolwiek zjazd humoru.

Miałem ochotę skakać z radości za kazdym razem, gdy idąc na przerwę widziałem kolejne wiadomości od Jisunga. Były krótkie i zazwyczaj odnosiły się do tego, jak bardzo nauczyciele go irytują, lub jak chciałby już zobaczyć się że mną na żywo. Choć kochałem z nim pisać, przez większość czasu nie byłem pewien co mu odpisywać. Gdy wszystko, co wymyśliłem zdawało się być tandetne, po prostu wysyłałem kolejną emotkę z rzędu. Oboje przywykliśmy do tego, że przez internet jesteśmy nieco nudniejszy. Z czasem nasza konwersacja zamieniła się w mały pamiętnik Jisunga. Zdarzało mu się dzielić bezsensownymi przemyśleniami i zawsze przy nich zapewniał mnie, że nie muszę nic odpisywać.

Przez ostatnie kilka dni nie mieliśmy szans na spotkania, ponieważ Jisung był zajęty nauką. Samo wypisywanie do mnie były z pewnością dużym rozpraszaczem (choć starałem się zakazywać mu używania telefonu). Oboje nie mogliśmy się doczekać, aż sezon na wysyp testów dobiegł do końca. To trwało całe wieki, a nawet dłużej.

Nigdy nie ustaliliśmy kim dla siebie jesteśmy po tej pięknej, pamiętnej nocy. Osobiście byłem się kierunku, w którym zmierzała nasza relacja. W ogóle bym się nie zawahał, gdyby nadszedł moment wejścia na wyższy poziom.

Late Night Sadness - MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz