ROZDZIAŁ 2
„Ohana" – Rodzina ( język hawajski )
Nawet miejąc sporą grupkę znajomych, która w co drugą sobotę organizowała kameralną imprezkę a większość popołudni spędzała przesiadując na plaży i cudowną najlepszą przyjaciółkę, wspierającą mnie we wszystkim co robię, rodzina zawsze pozostawała u mnie na najwyższym miejscu.
Naturalnym dla mnie było, że czas spędzony z bliskimi mógł czynić cuda. Nie wiedziałam, że aż takie.
Po tym, jak rozplatałam pozostałości po moich warkoczach, poszłam wziąć szybki prysznic i przebrać się w świeże ubrania. Starałam się pozbyć natrętnych myśli tak samo szybko, jak woda zlatująca z deszczownicy pozbywała się resztek piasku.
Wychodząc z łazienki z mokrymi włosami, w plisowanej dżinsowej spódniczce i kwiatowym topie, przed drzwiami natknęłam się na najstarszą z moich sióstr – Vanessę.
– Cześć Van – Przywitałam się, przywołując uśmiech.
Jej pomarańczowe wręcz włosy były idealnie proste i spięte w ulizanego kucyka na czubku głowy. Twarz zdobił delikatny makijaż, a dopasowana, przewiewna koszula dodawała jej elegancji. Włożyła ją do czarnych skórzanych spodni z rozcięciem na dole.
– Hej młoda – Rzuciła, mijając mnie w progu. – Oglądam z wami więc czekajcie na mnie! – krzyknęła przez ścianę.
Wzięłam trzy głębokie wdechy i zeszłam na dół, pozwalając przygnębieniu odpłynąć w zapomnienie.
Mama nalała wszystkim lemoniadę i przywlekła z sypialni jej męża. Od razu, gdy zobaczyłam Otisa Valencie w swoim różowym szlafroku z naburmuszoną miną, wiedziałam, że został wyciągnięty z łóżka siłą. Na jego nosie spoczywały prostokątne okulary, a na czoło opadały skąpe kosmyki siwych włosów.
– Hej tato – Powiedziałam, rzucając się na sofę. – O której zaczynasz pracę? – Zagadałam, by trochę go rozchmurzyć.
Mój tato miał genialną pracę. Jako że większość Kauai nie dało zobaczyć się na nogach, bo wiele obszarów było chronionych, ludzie często decydowali się na loty helikopterami. Mój ojciec był pilotem i przewodnikiem takich niezapomnianych, półtoragodzinnych wycieczek.
Miałam szczęście, bo dzięki temu często załapywałam się na darmowe loty. Chociaż szczerze mówiąc, takie widoki były warte każdej sumy. Zdecydowanie wolałam to, od korepetytora matematyki, czyli jego wcześniejszego zawodu.
– Hej kwiatuszku – Odpowiedział.
Chyba każdy ojciec miał przezwisko dla swojego dziecka. Otis miał je dla każdej z jego córek. Ja byłam kwiatuszkiem, z uwagi na moje zamiłowanie do natury, Aurelia była kicią, bo czasami jej zachowanie przypominało wrednego kocura, a Vanessa słoneczkiem, ze względu na jej promienny uśmiech. Wielokrotnie zastrzegł, że będzie używał ich nawet gdy w wieku 40 lat przyjedziemy do niego na rodzinny obiad.
Przewróciłam oczami. Mimo wszystko czułam się trochę za staro na taki pseudonim.
– Pracę mam za niecałą godzinę, więc odwiozę cię do szkoły – westchnął, przecierając oczy. – Poprosisz Vanesse, by jak skończy się odcinek wyprowadziła auto z garażu? Nie chce być zmuszony wyjść na miasto w szlafroku, szybko doprowadzę się do porządku.
Skinęłam głową. Oparłam się o zagłówek, wysłuchując kroków reszty domowników. Na jakiś czas zapomniałam nawet o planie dnia, który tak dzisiaj rozwaliłam.
No tak. Znowu o nim pomyślałam.
Do salonu wparowała mama, odtrącając rude włosy na plecy i poprawiając grzywk, a zaraz za nią weszła Vanessa, nucąc pod nosem „Shake it off" od Taylor Swift. Zajęła miejsce obok mnie, szturchając mnie ramieniem.
CZYTASZ
My prettiest flower || 16+ ZOSTANIE WYDANE
Genç KurguRita Valencia jest zakochaną w hawajskiej wyspie nastolatką. Widzi świat przez różowe okulary i nie dostrzega, że obraz w którym zło nie dosięgało Kauai był zakłamany, do czasu, kiedy ktoś brutalnie jej to uświadamia... Grupa hakerska „SPIDERS" z ta...