Rozdział 2

94 8 1
                                    


Emilia 


                   Z niecierpliwością patrzyłam na Rafała, próbując wyczytać z jego twarzy jakąkolwiek reakcję na kolejny już tego dnia list. Jego twarz jak zawsze była jednak nieodgadniona, a w mojej głowie zaczęły pojawiać się coraz gorsze scenariusze.

– Powiesz coś wreszcie? Bo zaczynam się trochę stresować tym milczeniem. – Szepnęłam cicho, nie ruszając się nawet z miejsca, cały czas czekając na reakcję z jego strony.

– Tak naprawdę nie wiem, jak mam Ci to powiedzieć Emilio... – Urwał nagle, a ton jego głosu był smutny i bolesny.

          Moje serce na chwilę zamarło.

          Podeszłam do niego powoli i patrząc prosto w jego oczy, niepewnie chwyciłam jego dłonie.

– Najlepiej jak zawsze szczerze, bo inaczej skłonna będę pomyśleć, że już mnie tutaj nie chcesz.

– Żartujesz? To już nie jest tylko najlepszy prezent, ale to najlepsze urodziny, jakie w życiu miałem. Najzwyczajniej w świecie nie umiem znaleźć słów, żeby opisać to, co teraz czuje. Chodź tu do mnie Kochanie.

          Rozłożył szeroko ramiona, przytulając mnie mocno do siebie, po czym zbliżył swoje usta, a jego język wdarł się pomiędzy moje wargi, zaczynając zachłanny i dziki taniec.


***


          Wróciliśmy do domu, szybko kierując się z powrotem do sypialni i gdy tylko drzwi pokoju zamknęły się za nami, mężczyzna przyciągnął mnie do siebie, a na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmieszek.

– To, na czym skończyliśmy? O tak już wiem. NA KOLANA! – Rozkazał, a ton jego głosu spowodował, że natychmiast wykonałam jego polecenie.

          Oczy płonęły mi niczym pochodnie, gdy patrzyłam, jak Rafał zaczął powoli rozpinać sprzączkę paska, a mój oddech momentalnie przyspieszył, bo od dawna już nie widziałam u niego, aż tak intensywnej reakcji na moje oddanie. Szybko zabrałam się za rozpinanie jego spodni, aby już po chwili ściągnąć je w dół wraz z bokserkami. Momentalnie przesunęłam językiem wzdłuż całej długości członka, gdy jego twardy penis pojawił się tuż przy moich ustach, a następnie objęłam go ustami i podrażniłam językiem samą końcówkę. Jęki mężczyzny stały się coraz głośniejsze, a to pobudziło i podnieciło mnie jeszcze bardziej. Wzięłam go do buzi i z każdym ruchem głowy zagłębiałam kutasa coraz bardziej, krztusząc się dodatkowo, gdy uderzał o tylną ściankę gardła. Nie miałam zamiaru przerywać, a z moich ust co jakiś czas wydobywał się cichy jęk, gdy dłoń mężczyzny mocniej zaciskała się na moich włosach. Przytrzymywał moją głowę w miejscu, a w kąciku moich ust pojawiła się ślina, spływając powoli wzdłuż jego członka, aż na jądra. Czułam, że zbliża się do końca, a jego orgazm zaraz nadejdzie, więc przyspieszyłam ruchy, dodatkowo mocniej zasysając policzki.

– Rozbierz się Lisico. – Nakazał, odsuwając się ode mnie.

          Mężczyzna pomógł wstać mi z kolan, a następnie popchnął delikatnie w stronę łóżka. W pośpiechu zaczęłam ściągać z siebie ubrania, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko jego ciche cmokanie.

– Gdzie się tak spieszysz Liso? Chcę podziwiać Twoje ciało, gdy się dla mnie rozbierasz, więc lepiej się postaraj, żebym był zadowolony. – Oznajmił, siadając na łóżku, a jego wzrok pożerał każdy centymetr mojego ciała.

          Zaczęłam delikatnie kręcić biodrami i nie spuszczając z niego spojrzenia, które w tym momencie zapewne krzyczało, jak bardzo go pragnę, powoli ściągałam z siebie kolejne elementy ubioru. Po chwili całkowicie już naga stanęłam przed nim, ubrana tylko w obrożę.

– Na łóżko suko! Natychmiast!

          Bez wahania wskoczyłam na górę i uklękłam tyłem do niego, wypinając przy tym w jego kierunku moją ociekającą sokami cipkę. Mężczyzna szybko ustawił się za mną i bez ostrzeżenia zacisnął dłonie na mojej tali, a gdy wbił się we mnie ostro, z moich ust wydobyło się głośne jęknięcie bólu i przyjemności. Krzyczałam głośniej niż kiedykolwiek wcześniej, gdy rżnął mnie bezlitośnie.

          W tym momencie miałam wrażenie, że im głośniejsza jestem, tym Rafał szybciej i agresywniej we mnie wchodził.

          Nagle wbił się we mnie po raz ostatni. Poczułam, jak wypełnia mnie jego spełnienie i doszłam zaraz za nim, krzycząc głośno jego imię. Moja zaciskająca się na jego kutasie cipka sprawiała, że jego orgazm był jeszcze intensywniejszy i wiedziałam, że osiągnęliśmy w tym momencie orgazm, jakiego żadne z nas nigdy wcześniej nie przeżyło.

– Mogłabym ten dzień powtarzać w nieskończoność Mój Panie i nigdy mi się to nie znudzi.

– Uważaj, o co prosisz moja Lisico, bo może się okazać, że dokładnie to dostaniesz, a nie wiem, czy byłabyś w stanie, aż tyle wytrzymać.

          Sięgnęłam po jego dłoń i przyłożyłam ją do swojego gardła, pozwalając, by owinął palce wokół mojej szyi.

          To już nie było tylko podniecenie. To była cała gama rozrywających mnie uczuć i emocji.

– Ufam Ci Mój Panie... – Wyszeptałam.

          W tym momencie... Przy nim... Czułam się pożądana. Czułam niesamowitą bliskość, jakby nasze ciała były jednością.

          Dosłownie po chwili wbijał mnie już w materac z każdym ruchem bioder, a moje oczy przewróciły się z przyjemności, gdy mnie podduszał. Mroczki przed oczami przysłoniły mi widok i dopiero w chwili, w której Rafał zwolnił uścisk na mojej szyi, doszłam tak intensywnie, jak jeszcze nigdy prędzej. Po chwili zarzucił sobie moje nogi na ramiona, nachylając się nade mną.

          Wchodził we mnie powoli i głęboko, doprowadzając mnie do pierdolonego szaleństwa...

          Nasze usta złączyły się w łapczywym pocałunku, a ja po raz kolejny zapomniała jak się oddycha. Po chwili przechyliłam głowę, rozchylając usta, gdy siarczyste uderzenie nagle przeszyło mój policzek. Odchyliłam głowę, jęcząc głośno, a gdy zaczął mocniej się we mnie wbijać, biodrami wyszłam mu na spotkanie. Zamierzałam objąć ramionami jego szyję, ale jednym mocnym chwytem mężczyzna złapał moje nadgarstki, wbijając je w materac ponad moją głową.

– Oh Liso... Czuję, jak Twoja cipka cudownie się na mnie zaciska. – Warknął gardłowo wprost w moje usta.

          Podniecenie we mnie rosło, nieuchronnie piętrząc się niczym fala, a trzeci orgazm całkowicie mnie pochłonął.

– Chodźmy spać Lisico, a jutro na spokojnie rozpakujemy wszystkie Twoje rzeczy.

          Wykończona, lecz szczęśliwa wsunęłam się pod kołdrę, przytulając do Rafała, ale sen okazał się ostatnim, czego dzisiaj potrzebowaliśmy. Jego urodzinowa noc skończyła się na tym, że pieprzyliśmy się niczym zwierzęta, szczytując jeszcze przynajmniej cztery razy. Dopiero nad ranem padliśmy ze zmęczenia i usnęliśmy w swoich objęciach. 

Mały Książę i Lisica tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz