Rozdział 11

57 3 0
                                    

Emilia


                    Mogłam spodziewać się tego, że Rafał nie odpuści mi takich żartów. Ostrzegał i karał mnie za to już nie raz, a ja dalej nie umiałam pohamować niewyparzonego języka. Wiedziałam, że ta jedna rzecz akurat nigdy się nie zmieni i zawsze będzie chciał pokazać mi, kto tu rządzi i do kogo należy ostatnie zdanie. Dlatego właśnie uważam, że nasz związek, tak jak i my nie jest normalny.

          Wjechaliśmy na dokładnie tą samą wąską drogę, na której zatrzymaliśmy się w piątek, a w mojej głowie od razu pojawiły się wspomnienia z tamtego wieczoru. Wiedziałam, że coś planuje, ale starałam się o tym nie myśleć, bo im dłużej jechaliśmy, tym intensywniejsze emocje mną targały, a pomiędzy moimi nogami zbierała się coraz większa wilgoć. Pragnęłam jego dotyku i tego wszystkiego, co zamierzał mi dać. Zerknęłam na Rafała i zacisnęłam kurczowo uda, bo moje podniecenie wezbrało na sile. W końcu się zatrzymaliśmy...

– Wychodzimy.

          Wysiadłam z auta, ledwo utrzymując równowagę na trzęsących się ze strachu nogach. Mężczyzna opierał się już o maskę samochodu. Stanęłam przed nim i nie odrywając wzroku od jego ciemnych oczu, czekałam na jego znak. Uśmiechnął się w ten swój seksowny sposób, który kiedyś mnie tak bardzo przerażał, ale teraz powodował powódź w moich majtkach i przyjemny ucisk w dole brzucha.

– Skądś znam to miejsce. – Oznajmiłam cicho, próbując ukryć rozbawienie i ekscytację pomieszaną z pożądaniem.

          Złapał mnie za biodra i jednym szybkim ruchem posadził na masce, przyciągając do siebie. Zsunął ramiączka sukienki, a materiał natychmiast odsłonił piersi.

– Mam zamiar Cię pieprzyć Mała. I nie mam najmniejszej ochoty być przy tym delikatny czy romantyczny. Może to Cię wreszcie nauczy okazywać mi należyty szacunek, bo kary najwidoczniej na Ciebie nie działają.

– Przepraszam Mój Panie. To był tylko żart. – Szepnęłam, szczerze skruszona, przygryzając wargę.

– Teraz już za późno Liso.

          Nasze przyspieszone oddechy mieszały się ze sobą, bo oboje potrzebowaliśmy wyżyć się w tym, co miało nadejść.

          W tej samej chwili mężczyzna zerwał ze mnie koronkowe figi, a gdy rozchylił moje uda i nachylając się nad cipką, wypuścił stróżkę śliny, po czym rozprowadził ją jak lubrykant, zassałam powietrze. Wszedł we mnie mocnym ruchem, aż głośny, niekontrolowany jęk opuścił moje usta. Odchyliłam głowę i wbijając w niego wygłodniały wzrok, rzuciłam mu wyzwanie. Rafał wbił palce w mój kark i przyciągnął do siebie, rżnąc coraz mocniej. Nie całowaliśmy się, ale spijał z moich ust każdy jęk. Złapałam za jego rękę i nakierowałam na szyję. Natychmiast oplótł wokół niej palce i zaczął podduszać, kontrolując mój oddech. Wypięłam się do niego, ocierając pośladkami o kutasa, gdy obrócił mnie na brzuch. Zebrał wilgoć z mojej cipki, po czym roztarł ją między pośladkami. Jedną dłoń oparł na biodrze, a za pomocą drugiej nakierował kutasa na moją drugą dziurkę. Oparłam twarz na rozgrzanej masce i jęknęłam, cała drżąc, gdy zaczął we mnie wchodzić. Zsunął dłoń do łechtaczki i palcami zatoczył okrągłe ruchy, po czym wsunął je do rozgrzanej i mokrej cipki.

– Kurwa, Mała... – Wychrypiał gardłowo.

          Złapał mnie za włosy, owinął je wokół nadgarstka i odchylił głowę. Moje kolana drżały, gdy ujeżdżał mnie od tyłu. Zadał mi soczystego klapsa, poruszając mocniej biodrami, aż prawie upadłam, a sztywny fiut drgnął w moim wnętrzu.

Mały Książę i Lisica tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz