33-everything will be okey

134 8 1
                                    

-oni naprawdę zerwali?-usłyszeliśmy z JJ'em od John'a B. Byliśmy w Outer Banks. Byliśmy w domu. Żeby chwile poświętować poszłam z JJ'em po alkohol i z powrotem pojechaliśmy do chaty John'a.

Po kilku godzinach wypiliśmy już kilka piw. Był wieczór i siedzieliśmy w jacuzzi. Leciała muzyka i każdy aż krzyczał z radości. Wszyscy, a ja się tylko śmiałam. Tak szczerze śmiałam.

Tęskniłam.

-księżniczko, palimy!-krzyknął blondyn, siadając obok mnie i podając mi zioło.

-ja chce!-krzyknął Pope.

Po kilku minutach Pope z JJ'em stali na jazucci i próbowali się zepchnąć. Ja siedziałam obok dziewczyn, pijąc piwo.

-dobrze i parter!-powiedział John B-jednym ciosem!-podsumował brunet, kiedy Pope wygrał z JJ'em.

-od kiedy ty walczysz?-zapytał czarnoskorego JJ.

-nie wiem-wzruszył ramionami-spadam-powiedział, idąc do domku, a Kie poszła za nim.

-nie-zaśmiałyśmy się na równo z Sarah.

-JJ, miałeś jedno zadanie: żadnych miłości pośród płotek-powiedziała Sarah.

-jedno zadanie?

-znasz kodeks płotek!-powiedziała głośniej blondyna.

-hej, ja tu jestem!-powiedziałam, przekręcając oczami.

-nie denerwuj się, księżniczko-zaśmiał się blondyn.

-powinieneś...-mówił JJ do John'a B.

-czekaj-przerwał mu brunet.

-co?

-co to było?

-cykasz się?-zaśmiał się J.

-słyszałem zamykanie drzwi-odpowiedział brunet.

-na drzewo szybko-powiedziała Sarah.

I takim oto sposobem siedziałam przed JJ'em na drzewie, który trzymał mnie za talie, abym prawdopodobnie nie spadła. John B miał racje. Rafe z Barrym tu byli. Rafe stał pod drzewem, na którym siedzieliśmy. Kiedy zeszliśmy JJ pociągnął mnie za rękę w stronę łódki.

-co my tu robimy?-zapytałam, kiedy JJ odpalał łódkę bruneta.

-popłyniemy sobie gdzieś-odpowiedział, uśmiechając się do mnie.

Po około dziesięciu minutach wyszliśmy z łódki. JJ zaczął zbierać drewno, aby rozpalić mini ognisko, a ja się patrzyłam na gwiazdy.

-wiedziałeś, że się pobrali?-zapytałam, kiedy blondyn rozpalił ogień i usiadł obok mnie.

-kto?

-John B i Sarah-odpowiedziałam.

-nie pobrali się-powiedział.

-czemu mieliby kłamać?-zapytałam śmiechem.

-ale że ślub?

-no chyba tak-wzruszyłam ramionami-serio ci nie powiedział?

-nie.

-to o czym gadaliście?-zapytałam.

-o wszystkim innym-odpowiedział-ciekawe czemu Liembey wybrała akurat Pope'a? I co mu gadała?

-tego dowiemy się później-powiedziałam.

-w sumie chciałbym być taki mądry i bystry jak Pope-wyznał Jayj.

-ja cię tam kocham takiego jaki jesteś-wzruszyłam ramionami i dopiero zrozumiałam, co powiedziałam. Gdyby go tu nie było pewnie wyjebałabym sobie w twarz. Blondyn się jedynie na mnie spojrzał i tak jakoś się stało, że się pocałowaliśmy, a później skończyliśmy bez ubrań.

Co ja robię?

***
-nareszcie!-krzyknął John B, kiedy ustaliśmy na mostku, wychodząc z łódki.

-co ty taka roztrzepana jesteś?-zapytała mnie Kiara, a ja wystawiłam w jej stronę środkowy palec.

-musimy wiać-powiedziała nagle Sarah.

-co? Czemu?

-Rafe wie, że tu jesteśmy-odpowiedziała.

To dlatego wczoraj byli.

Popłynęliśmy trochę od wyspy aż w końcu zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na jakiś leżących drzewach.

-jeśli Rafe i Barry wiedzą, to pewnie reszta też zaraz się dowie-powiedziała blondynka.

-mówiłem żeby jechać na południe! Czemu nikt mnie nie słucha?!-krzyknął JJ.

-mam pomysł-powiedziała Sarah-jeśli wrócę tata będzie musiał wybrać: ja czy Rafe.

-Sarah...-zaczął John B.

-wybierze ją-powiedziałam nagle-wiem, co mówię.

-posłuchaj, Ward nadal cię okłamuje. Sarah, on się nie zgodzi-dokończył brunet.

-wiem, ale znam go i wiem, że mnie kocha! Proszę tylko o dwie godziny-powiedziała, a ja widziałam już, że J chce odmówić.

-J, nic nie mów-szepnęłam do chłopaka, przy którym stałam.

***
-mieliście racje-powiedziała blondynka-nic z tego...

-wiedziałem! Pakujcie rzeczy i uciekajcie-powiedział JJ.

-JJ, ma racje. Skołujcie jedzenie i się rozdzielacie-powiedział Pope.

-chyba już za późno-powiedziała nagle Kiara.

Policja...

-śledzili cię-powiedziałam, przytulając się do boku JJ'a. Bałam się.

-uciekamy-powiedział Pope i zaczęliśmy biec.

Pozdrawiam swoją kondycję, której nie ma.

Otoczyli nas.

-JJ nie strzelaj!-powiedziałam zapłakana, widząc, że chłopak chce strzelać w policjantów-nie mogę jeszcze ciebie stracić.

-ona ma racje-odezwał się John B-rzuć to, stary. Będzie dobrze

Będzie dobrze.
Będzie. Dobrze.
BĘDZIE DOBRZE.
BĘDZIE. DOBRZE.

Ufam ci, John'ie B.

One boy-JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz