Rozdział 12

5 0 0
                                    


Zdecydowałam, że dzisiejszy wieczór będzie kluczowy. Odpowiednio się przygotowałam, wybierając elegancką suknię, która podkreślała wszystkie moje atuty, ale również była odpowiednia do formalnej kolacji. Moje włosy zostały starannie ułożone, a makijaż subtelnie podkreślał moje rysy. Gdy w końcu byłam gotowa, poczułam, że wchodzę w rolę, którą wybrałam, gotowa stawić czoła wyzwaniom i wykorzystać każdą okazję, która się nadarzy.
Wieczór zbliżał się, a ja byłam gotowa na to, co przyniesie. Draven i Realan byli w grze, a ja miałam zamiar wyjść z niej zwycięsko, odkrywając prawdę o każdym z nich i jednocześnie wykorzystując ich ambicje do swoich celów. Czekając na przybycie Dravena, zasiadłam w jednym z salonów, analizując każdy szczegół planu, który miałam w głowie. To miało być moje wieczorne spotkanie, moje pole do gry, i byłam gotowa, aby uczynić je najważniejszym wydarzeniem w tej skomplikowanej układance.
Sala, w której miałam przyjąć Dravena, była elegancko urządzona. Świeczniki z delikatnym światłem tworzyły intymną atmosferę, a stół, przykryty drogim jedwabiem, uginał się pod ciężarem wyszukanych potraw. Nastrój był starannie dopracowany – każdy szczegół miał na celu wprowadzenie mnie w odpowiedni nastrój oraz wywołanie wrażenia, które chciałam osiągnąć.
Z chwilą, gdy rozległ się dźwięk uderzających o siebie talerzy i dźwięki rozmów z sąsiednich pomieszczeń, poczułam, że nadszedł czas. Zasiadłam przy stole, starając się zachować spokój i pewność siebie. Wiedziałam, że Draven będzie obserwować każdy mój ruch, a każda moja decyzja mogła wpłynąć na rozwój sytuacji.
W końcu usłyszałam delikatne pukanie do drzwi. Wstałam, gdy służący wszedł do sali i zaprosił Dravena do środka. Draven, ubrany w elegancki, ale dopasowany do sytuacji strój, wszedł do pokoju z gracją i pewnością siebie, które były niemal przytłaczające. Jego fiołkowe oczy błyszczały w świetle świec, a kruczoczarne włosy opadały na ramiona w sposób, który dodawał mu tajemniczości.
Zbliżył się do mnie, a jego obecność była jak magnetyczne przyciąganie, które sprawiało, że wszystko inne wydawało się zanikać. Usiadł naprzeciwko, a jego spojrzenie, intensywne i pełne wyzwań, przypominało szmaragdowe wody w tajemniczym jeziorze, w które nie mogłam się oprzeć. Każdy jego ruch był starannie przemyślany, jakby był częścią zaplanowanej strategii, której nie mogłam jeszcze w pełni zrozumieć.
Rozmowa rozpoczęła się od uprzejmości i formalności, ale pod powierzchnią dostrzegałam, jak każda jego uwaga i każde słowo miały na celu zdobycie mojego zaufania. Czułam, że muszę być ostrożna w każdym słowie, by nie dać mu zbyt wielu informacji, które mogłyby zostać wykorzystane przeciwko mnie.
Gdy Draven sięgnął po kieliszek wina, jego dłonie były pewne i zmysłowe, tak jak jego sposób mówienia, który przypominał mi melodyjny szum wiatru. Jednak gdy jego dłoń delikatnie ucałowała moją, poczułam delikatne ciepło, które otuliło mnie spokojem i spłynęło po mnie przyjemnym dreszczem, w przeciwieństwie do gorącego i elektryzującego kontaktu, który miałam z Realanem. Było to jak porównanie między ciepłym kocem a gorącym letnim wiatrem – brakowało w tym emocji i adrenaliny, które były tak wyraźne w kontakcie z Realanem.
–Oh, wyglądasz nieziemsko -powiedział uważnie lustrując mnie wzrokiem, błądząc od mojej twarzy po dekolt. -Nie codziennie ma się okazję spożyć kolację z samą królową w cztery oczy.
Jego słowa były jak odpryski światła w ciemnym pokoju – prowokacyjne, ale jednocześnie pełne tajemniczej obietnicy. Czułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej, jak adrenalina przeskakuje w moim ciele, mieszając się z rosnącym zainteresowaniem. W tej chwili, choć jego obecność była niepokojąca, nie mogłam odmówić sobie przyjemności z tego intensywnego, zmysłowego napięcia, które stworzył swoją bliskością.
Rozmowa toczyła się dalej, a Draven z każdą chwilą stawał się coraz bardziej bezpośredni. Zauważyłam, że jego pytania były celowe, a odpowiedzi, które mu udzielałam, wydawały się zyskiwać na znaczeniu. Czułam, że muszę być ostrożna w każdym słowie, by nie dać mu zbyt wielu informacji, które mogłyby zostać wykorzystane przeciwko mnie.
W pewnym momencie, gdy rozmowa była już w pełnym toku, poczułam na sobie wzrok Realana. Choć nie chciałam zdradzać, że zauważyłam jego obecność, jego intensywne spojrzenie, które padało na mnie z kącika sali, było nie do pominięcia. Jego obecność była jak cień, który wkradał się do pokoju, nie dając zapomnieć o jego obecności.
Draven, zdając się zauważyć moją chwilową niepewność, położył dłoń na mojej, lekko ją ściskając.
– Widać, że masz wiele na głowie. Jeśli mogę jakoś pomóc, zawsze możesz na mnie liczyć – powiedział, jego głos był pełen troski, ale w jego oczach dostrzegałam przebłysk czegoś, co mogło być grą.
Zaskoczyło mnie jego zachowanie, ale postanowiłam skorzystać z chwili.
– Czasami muszę stawać przed wyzwaniami, które nie są takie, jak się wydają – odpowiedziałam, starając się utrzymać równocześnie pewność siebie i tajemniczość. – Ale może czasami wsparcie od kogoś z zewnątrz jest tym, czego potrzebuję.
Jego uśmiech poszerzył się, a w jego oczach pojawił się błysk zrozumienia. – Cieszę się, że mogę być tym wsparciem. Dla mnie najważniejsze jest to, abyś czuła się bezpieczna i komfortowo.
Rozmowa toczyła się dalej, ale w mojej głowie krążyły myśli o Realanie, który obserwował nas z boku. Wiedziałam, że ten wieczór będzie miał swoje konsekwencje, a każdy ruch, który wykonam, będzie miał wpływ na to, jak rozwinie się sytuacja. Draven był nowym graczem w tej grze, ale jego intencje były jeszcze nie w pełni odkryte. Musiałam być czujna i przygotowana na wszystko, co mogło się wydarzyć.
Z każdym krokiem Dravena, który zbliżał się do stołu, czułam, jak jego magnetyzm działa na mnie, jakby jego obecność wypełniała przestrzeń między nami. Choć jego dotyk był chłodny i obojętny, starannie przemyślane ruchy i tajemniczy uśmiech mówiły mi coś zupełnie innego. Musiałam odgrywać rolę, którą zaplanowałam, i jednocześnie sprawić, by każda chwila spędzona w jego towarzystwie była pełna subtelnego napięcia.
Draven usiadł naprzeciwko mnie, a jego fiołkowe oczy, jakby oczarowane światłem świec, nie odrywały się od mojej twarzy. Jego spojrzenie było pełne obietnicy, ale i wyzwań. Czułam, jak jego uwaga skupia się na mnie, jakby chciał odczytać każdą myśl, która przechodziła przez moją głowę.
– Muszę przyznać, że dzisiejszy wieczór jest niezwykle fascynujący – zaczął, jego głos był ciepły i pełen przyjemnego brzmienia. – Twoja obecność dodaje temu miejscu wyjątkowego blasku.
Starałam się uśmiechać w sposób, który miał wyrażać moje zainteresowanie, choć w rzeczywistości byłam pełna ostrożności. Z każdą chwilą rozmowy, Draven był coraz bardziej przekonujący w swoich zalotach, ale wiedziałam, że muszę być czujna. Jego słowa były jak subtelne muskanie, które miało na celu zdobycie mojego zaufania.
– To miłe z twojej strony – odpowiedziałam, starając się wpleść w tonację odrobinę ciepła, które mogło być mylące. – Cieszę się, że dostrzegasz piękno w drobnych rzeczach. W końcu każdy szczegół ma znaczenie, zwłaszcza w takich chwilach.
Kiedy Draven przechylił kieliszek wina, jego dłonie poruszały się z elegancją, jakby każda gest była częścią starannie przemyślanej choreografii. Jego uśmiech był pełen uroku, a każdy jego ruch wydawał się zapraszać do bliższego poznania. Gdy złożył na mojej dłoni lekki pocałunek, poczułam zimny dreszcz, ale nie ten gorący prąd, który towarzyszył moim wcześniejszym interakcjom z Realanem. To było jak zapach deszczu w upalne popołudnie – czuć było coś, ale nie miało to tej samej intensywności.
Mimo to, musiałam podtrzymywać grę. Rozmowa toczyła się dalej, a Draven starał się być pełen wdzięku i taktu, każdy jego ruch był jak starannie skrojony element w tej skomplikowanej układance. Starałam się wykorzystać każdą okazję, aby dowiedzieć się więcej o jego zamiarach, ale jednocześnie musiałam być sprytna i nie dać się zbyt łatwo zdemaskować.
W miarę jak kolacja się toczyła, czułam, jak napięcie rośnie. Draven stawał się coraz bardziej bezpośredni, ale ja byłam gotowa na wszystko, co mogło się wydarzyć. Wiedziałam, że wieczór ten miał być kluczowy dla mojej strategii, a każde słowo, każdy gest mógł mieć swoje znaczenie. Musiałam być ostrożna, ale i gotowa wykorzystać szansę, którą oferował ten nieoczekiwany gość.
Muzyka zaczęła cicho płynąć z sąsiedniego pokoju, delikatne dźwięki skrzypiec wprowadziły atmosferę, która była niemal namacalna. Nastrojowe melodie wydobywały się z głośników ukrytych w rogach pokoju, tworząc tło, które idealnie komponowało się z elegancją wieczoru. To było jak zaproszenie do tańca, a Draven, dostrzegając w moich oczach chęć zabawy, uśmiechnął się z wyraźnym zadowoleniem.
– Czy pozwolisz mi, królowa, poprowadzić cię w tańcu? – zapytał, jego głos był pełen ciepła i zaproszenia.
Zgodziłam się skinieniem głowy, starając się wyglądać na zainteresowaną i zachwyconą. Draven wstał, podchodząc do mnie, i z wdziękiem wyciągnął rękę, oferując mi ją. Gdy wstałam, poczułam, jak jego dłonie oplatają moją talię, a jego dotyk był niemal elektryzujący. Muzyka stała się tłem dla naszego tańca, a my poruszaliśmy się w jej rytm, blisko siebie, z każdym krokiem zbliżając się do siebie coraz bardziej.
Draven był nie tylko pewny siebie, ale i niezwykle zręczny na parkiecie. Jego ruchy były płynne i wyrafinowane, jakby każdy krok był dokładnie przemyślany. Był zwinny jak drapieżnik, a ja czułam się jak jego partnerka w tej delikatnej grze, której zasady były wciąż dla mnie nie do końca jasne.
Jego oddech był ciepły na mojej szyi, a zapach jego perfum – luksusowy, z nutą dzikiej intensywności – tworzył niemal hipnotyzujący koktajl, który sprawiał, że każde jego zbliżenie było ekscytujące. Nasze ciała poruszały się w harmonii, a każdy obrót i każdy ruch były zbliżeniem do siebie, jakbyśmy byli jednością w tej chwili.
Zbliżył się jeszcze bardziej, a nasze ciała były teraz tak blisko, że czułam każdy jego oddech. Jego ręce, które trzymały mnie w talii, były ciepłe i silne, a jego wzrok – intensywny i pełen obietnic – zdawał się przeszywać moje wnętrze. W chwili, gdy nasze twarze były niemal na wyciągnięcie ręki, poczułam, jak zmysłowy taniec przechodzi w coś bardziej intymnego.
Na chwilę zapomniałam o wszystkim, o moich planach, o strategiach, a tylko o tej bliskości, która była niemal fizycznie namacalna. W tej chwili byłam całkowicie pochłonięta przez jego obecność, a każdy ruch, każde spojrzenie były częścią tej niewypowiedzianej gry.
Nagle, z kąta pokoju, zauważyłam ruch. Realan stał w drzwiach, jego niebieskie oczy były zimne jak lód, a jego twarz – zamknięta i pełna napięcia. Jego spojrzenie było pełne gniewu i zazdrości, a każda emocja, którą przekazywał, była niemal namacalna.
To był moment, w którym napięcie osiągnęło apogeum. Draven, nie zauważając Realana, kontynuował taniec, a ja starałam się nie okazywać swojego zdenerwowania. Wiedziałam, że teraz każda chwila była cenna i musiałam utrzymać kontrolę nad sytuacją, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nasza interakcja mogła mieć poważne konsekwencje.
Realan powoli wszedł do pokoju, jego obecność była jak zimny powiew wiatru w ciepłym pomieszczeniu. Czułam, jak jego zazdrość i niezadowolenie wypełniają przestrzeń, a każdy krok, który stawiał, zdawał się być wyzwaniem dla Dravena i dla mnie.
To była chwila, która mogła zadecydować o przyszłości – o tym, jak potoczą się moje relacje z oboma mężczyznami i jakie decyzje będę musiała podjąć w nadchodzących dniach.
Realan wszedł do pokoju, a jego obecność była jak błyskawica na ciemnym niebie – nagła i pełna grozy. Jego niebieskie oczy lśniły złowieszczo, a mięśnie na jego twarzy były napięte, jakby gotowy do skoku. Jego krok był ciężki i zdecydowany, a aura, którą roztaczał, była niemal namacalna. Czułam, jak napięcie w pokoju wzrasta, jakby powietrze wypełniło się elektrycznością.
– Co tu robisz? – jego głos był niski, pełen wrogości, jakby każde słowo było ukłuciem. – To nie jest miejsce dla ciebie.
Draven, nie odwracając wzroku od mnie, przesunął ręką po mojej talii, jakby chciał pokazać, że wciąż jest obecny w tej bliskiej interakcji. Jego twarz nie zdradzała żadnych oznak strachu, a jedynie zainteresowania. Wzrok, który posłał Realanowi, był pełen wyzwania.
– Wydaje się, że królowa potrzebuje towarzystwa – odparł Draven, jego głos był spokojny, ale pełen pewności siebie. – Jeśli masz z tym problem, może powinieneś się stąd wynieść.
Realan warknął nisko, dźwięk przypominał groźne warczenie dzikiego zwierzęcia. Jego ręce zacisnęły się w pięści, a zęby odsłoniły się lekko w groźnym grymasie. W powietrzu czuło się zapach rywalizacji – oba mężczyźni byli samcami alfa, gotowymi stawać do walki o swoje terytorium.
– To jest moje terytorium – warknął Realan, jego głos był pełen grozy. – I nie pozwolę, aby jakiś bezczelny intruz wchodził mi w drogę.
Draven, który nie odwracał wzroku od Realana, podniósł brwi w zdumieniu, a jego usta zadrżały w niedużym, ironicznie pobłażliwym uśmiechu.
– A może raczej to ty jesteś intruzem, Realan – powiedział, jego głos był pełen lekceważenia. – Królowa ma prawo do towarzystwa, które wybiera, a ty najwyraźniej zapomniałeś, jakie zasady rządzą tym miejscem.
Atmosfera stała się napięta, jakby powietrze wokół nas zgęstniało. Realan zrobił krok w stronę Dravena, jego ciało było napięte i gotowe do działania. W jego spojrzeniu czaiła się dzika, nieokiełznana energia, która mogła wybuchnąć w każdej chwili.
– Odnajdź swoje miejsce, Draven, zanim będzie za późno – warknął Realan, jego głos był jak ostrze, gotowe do cięcia.
Draven odpowiedział tym samym językiem – nie cofnął się ani o krok, a jego wzrok stał się jeszcze bardziej intensywny.
– To ja wybieram, gdzie jest moje miejsce, a nie ty – powiedział, jego ton był pełen wyzwania. – Królowa zasługuje na towarzystwo, które jest jej równe, a nie na to, co ty możesz jej zaoferować.
W tej chwili zauważyłam, że choć Realan był zdominowany przez gniew, a Draven przez pewność siebie, obaj mężczyźni byli jednak wciągnięci w tę grę – grę o władzę, o pozycję i o mnie jako o nagrodę. Czułam się jak pionek na szachownicy, a ich walka miała swoje konsekwencje, które mogły zadecydować o moim losie.
– Dajcie mi spokój – powiedziałam stanowczo, próbując utrzymać spokój. – Nie będę pozwalała, aby wasze osobiste spory wpływały na mnie.
Moje słowa zawisły w powietrzu, jak ciepły oddech w zimnym, napiętym pomieszczeniu. Wiedziałam, że teraz, gdy emocje były tak wysokie, musiałam zachować ostrożność i umiejętnie poruszać się między dwoma wilkokrwistymi, którzy zdawali się być gotowi zrobić wszystko, aby zdobyć moje uznanie i lojalność.
To było moje pole bitwy, a każda decyzja, którą podejmę, będzie miała swoje konsekwencje. Zanim sięgnęłam po swoje wino, wiedziałam, że czeka mnie jeszcze wiele do odkrycia i że każda chwila z tymi dwoma mężczyznami była tylko częścią większej, bardziej złożonej układanki.
Niepewność unosiła się w powietrzu, jakby każdy z nas był gotowy do działania, ale żaden z nas nie chciał być pierwszym, który zdecyduje się na ruch. Realan i Draven patrzyli na siebie, ich spojrzenia były jak dwie ostre broni, gotowe do zadania ciosu. Ja zaś czułam się, jakby zostałam wciągnięta w wir, który mógłby w każdej chwili porwać mnie w nieznane.
W końcu to Realan zrobił krok do przodu, a jego ciałem przebiegło lekkie drżenie, jakby starał się utrzymać kontrolę nad swoim gniewem. Z jego ust wydobył się niski, groźny pomruk.
– To nie jest miejsce na twoje zabawy, Draven. – Jego głos brzmiał jak przeciągły grzmot, który wstrząsał powietrzem. – Jeśli chcesz wziąć udział w tej grze, musisz znać zasady.
Draven nie ustępował, jego postawa była pełna pewności siebie. Zamiast się cofnąć, wyprostował się i spojrzał na Realana z niedbałą pogardą, jakby każda jego groźba była tylko niegroźnym szumem w tle.
– Zasady? – powtórzył, jego głos był jak ostry szum wiatru. – Ja jestem tutaj, aby grać, ale również, aby wygrać. Królowa zasługuje na to, by mieć wybór, a nie być ograniczona przez cokolwiek, co ty możesz jej narzucić.
Ich spór, który przez chwilę wyglądał jak konfrontacja dwóch samców alfa, teraz zamienił się w coś bardziej osobistego. Czułam, jak napięcie rośnie, jakby każde słowo, każde spojrzenie, miało potencjał, by wywołać coś większego. Siedząc tam, mogłam tylko obserwować, jak te dwie silne osobowości toczą swoją własną bitwę o mnie.
Draven przesunął wzrok na mnie, jego oczy błyszczały jak tajemnicze gwiazdy na nocnym niebie. Jego spojrzenie było pełne zrozumienia, ale też wyzwań, jakby w każdym geście ukrywał coś więcej, coś, co miał zamiar ujawnić.
– Królowo, jeśli to ciebie zadowala, pozwól, że ci to wyjaśnię – powiedział, jego ton był znów pełen szacunku, ale i subtelnej pewności siebie. – Czasami, w grach o władzę, to nie tylko siła decyduje, ale również umiejętność zrozumienia i przyciągania. I to jest to, co mam zamiar zrobić – zrozumieć cię i przyciągnąć, w sposób, który nikt inny nie potrafi.
Jego słowa były jak gładki, ale wyraźny powiew, który przebiegł przez całą salę. Czułam, że jego obecność, choć nieporównywalna z intensywnością Realana, była czymś, czego nie można zignorować. Jego sposób mówienia i gesty były jak subtelne zaproszenie do tańca, który miał na celu zdobycie mojego uznania i lojalności. Realan, widząc to, zaryczał w gniewie, jego ciało było jak zaciśnięty sprężynowy mechanizm gotowy do wybuchu. Jego niebieskie oczy płonęły gniewem, a dłonie zacisnęły się w pięści. Czułam, że z każdą chwilą jego złość rosła, jakby była na skraju wybuchu.
– Czas skończyć tę farsę – warknął Realan, jego głos był jak burza, która zbliża się z niebezpieczną prędkością. – Królowa nie potrzebuje twoich gier. Jest już zobowiązana do innej, bardziej autorytarnej rzeczywistości.
Draven, choć nie okazywał strachu, poczuł napięcie w powietrzu. Jego pewność siebie nie zniknęła, ale zamiast tego stała się jeszcze bardziej wyraźna. Utrzymał kontakt wzrokowy z Realanem, jakby każde spojrzenie było częścią skomplikowanej strategii.
– Niech to będzie twoje ostatnie ostrzeżenie, Realan – powiedział Draven, jego głos był twardy i pełen determinacji. – Jeśli chcesz, aby królowa mogła mieć wybór, musisz pozwolić jej na to. Nie możesz po prostu narzucać jej swoje zasady.
Taki był stan rzeczy – napięcie było niemal fizyczne, a powietrze wypełnione było wyzwaniami i obietnicami. Ja zaś, siedząc w tym pokoju, byłam świadkiem tego, jak dwa silne charaktery toczą między sobą bitwę o władzę i o moje uczucia. Wiedziałam, że każda decyzja, którą podejmę, może mieć wpływ na rozwój wydarzeń i że muszę być gotowa, by stawić czoła temu, co przyniesie przyszłość.
Podjęłam decyzję o opuszczeniu pokoju, czując, że sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Wstałam od stołu, a każdy krok był dokładnie przemyślany, jakby każda decyzja mogła zadecydować o przyszłości. Przechodząc pomiędzy dwoma silnymi mężczyznami, poczułam, jak napięcie w powietrzu rośnie. Ich spojrzenia były jeszcze bardziej intensywne, a ich obecność zdawała się wrzeć od niezrealizowanych emocji. Zatrzymałam się na chwilę, świadoma ich bliskości, a jednak w pełni kontrolująca każdy swój ruch. Zaczęłam od delikatnego pogłaskania Realana po jego napiętej szczęce. Moje palce, zimne i subtelne, dotknęły jego skóry, czując drżenie, które przeniknęło przez jego ciało. Jego oczy były pełne gniewu, ale pod wpływem mojego dotyku na moment zmiękły, jakby próbował odczytać z moich ruchów coś, czego wcześniej nie zauważył.
Następnie, powoli, przeszłam do Dravena. W jego przypadku mój dotyk był bardziej stanowczy, ale wciąż zmysłowy. Pogłaskałam go po mocno zarysowanej klatce piersiowej, czując napięcie jego mięśni pod dłońmi. Jego spojrzenie było pełne wyzwań, ale także uznania, jakby każdy mój ruch był częścią większej gry, której zasady były dla niego zrozumiałe, ale trudne do przewidzenia. Gdy moje dłonie przesunęły się na ich klatki piersiowe, poczułam, jak ich ciała reagują na mój dotyk. Delikatnie odsunęłam ich, moje palce wciąż gładziły ich skórę, pozostawiając subtelny ślad mojego dotyku. Każdy ruch był zamierzony, każdy gest miał na celu stworzenie jeszcze większego napięcia.
– Do zobaczenia – powiedziałam cicho, jakby moje słowa były tylko delikatnym szeptem na wietrze. Odwróciłam się i wyszłam z pokoju, czując na sobie ciężar ich spojrzeń, które śledziły każdy mój ruch. Zamykając za sobą drzwi, poczułam, jak napięcie w pokoju wzrasta. Obaj mężczyźni pozostali sami, a ich wzajemna rywalizacja, którą wywołałam, miała teraz szansę na dalszy rozwój. Wiedziałam, że moje działanie mogło jedynie zaostrzyć konflikt, ale jednocześnie dawało mi szansę na lepsze zrozumienie tego, co naprawdę się dzieje i jakie będą konsekwencje moich decyzji. Zniknęłam w korytarzu, pozostawiając za sobą burzę emocji, która miała teraz wybuchnąć w pełnej krasie.

Pani KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz