Może nawet nie jest gorzej
Tylko sny się przeobrażą
W szczerą prawdę. Czyżby zorze
Tuż przed świtem świat ogarną?
Niby senne mgły, nad ranem.
Kiedy będzie trochę lepiej
Plany łatwiej poddać zmianom,
By być czasem dumnym. Z siebie?
W myśli skromnej jak aksamit
Pochowana leży drwina.
Mąk, cierpienia nie ma granic
Kiedy ziemi się wciąż trzymasz.
Zostaw ciało tu, w tej pustce.
Wyfruniemy gdzieś, wysoko
Ponad miasta, myśli, dusze,
Odnajdując w sobie Kogoś.