Rozdział 5.

5 3 0
                                    

Dobrze wiedziałam do kogo należał ten głos i mimo, że chciałam się odwrócić to dalej stałam w miejscu, bojąc się wykonać jakikolwiek ruch.

-Po co tak agresywnie, stary. Ta niunia zasłużyła na ostre pieprzenie. -odezwał się blondyn nieświadomie pogarszając swoją sytuację.

Nim zdążyłam się obejrzeć Asher popchnął go, jednocześnie uwalniając mnie od dotyku chłopaka. Patrzyłam jak ciemnowłosy trzymając blondyna za koszulkę, przyciska go do ściany i coś do niego mówi na tyle cicho, żebym nie zrozumiała. Na twarzy tego zboczeńca pojawił się strach, a jego głowa zaczęła szybko przytakiwać. Nim się obejrzałam, blondyna już nie było, a ja zostałam sama z Asherem.

Oparłam się o mur domu i zsunęłam się po nim na zimny kamień. Podkuliłam nogi i pusto patrzyłam przed siebie. Dlaczego znowu ja. Dlaczego to mi przytrafiają się takie rzeczy. Zadrżałam z zimna i mocniej objęłam się rękami. Po chwili poczułam jak ktoś się do mnie przysiada i zarzuca na moje ramiona coś ciepłego. Popatrzyłam zdziwiona na czarną bluzę i chłopaka który koło mnie usiadł.

-Dzięki. -powiedziałam cicho, a mój głos lekko zadrżał. Mocniej otuliłam się ciepłą bluzą, która pachniała Asherem.

Chłopak nic nie odpowiedział, a ja nie czując takiej potrzeby, nie zaczynałam rozmowy. Wyjęłam z torebki paczkę fajek i odpalając jedną, zaciągnęłam się dymem. Niestety nie udało zrobić mi się tego drugi raz, bo papieros został mi wyrwany i powędrował do ust Ashera, na których mimowolnie zatrzymałam wzrok.

-Tobie chyba już wystarczy. -powiedział uśmiechając się lekko i sam zaciągnął się nikotyną.

Wywróciłam oczami i podniosłam się pilnując, aby bluza nie zsunęła mi się z ramion.

-Wracam do domu.

-Podwieźć cię? -zaproponował Asher. Co on taki miły? Już chciałam odmówić ale przypomniałam sobie, że Emily pojechała już do domu, więc nie bardzo miałam jak wrócić. Mogłam zamówić taksówkę ale nie byłam w nastroju ani stanie na ogarnianie jej. Cicho westchnęłam i popatrzyłam na chłopaka zrezygnowana, a on widząc moją minę uśmiechnął się zwycięsko, chociaż widziałam jak zaciska pięści, jakby ze złości.

Chłopak podniósł się i zgasił papierosa przygniatając go butem. Minął mnie, a ja ruszyłam za nim dopasowując się do jego tempa. Zeszliśmy po małych schodkach, a ja nie byłabym sobą, gdybym nie potknęła się przy ostatnim, zwłaszcza że alkohol dalej buzował w mojej głowie. Asher szybko złapał mnie za talię chroniąc przed upadkiem. Przytrzymałam się jego ramienia i odzyskałam równowagę. Chłopak jednak nie zamierzał mnie puszczać tylko przesunął dłoń na dół moich pleców i delikatnie poprowadził w stronę auta.

Gdy już prawie przy nim byliśmy, Asher w końcu się odezwał.

-Zniszczyłaś mi dzisiaj auto. -powiedział ale nie wydawał się być zły.

Popatrzyłam na miejsce, gdzie powinno być wgniecenie ale nie było po nim śladu.

-Widzę, że już sobie poradziłeś.

-Powinnaś przeprosić.

Otwarłam szerzej oczy i się zaśmiałam. No chyba mu się coś w tym łbie poprzewracało.

-W dupe sobie wsadź te przepraszanie. To była twoja wina, Asher. -warknęłam zirytowana.

Chłopak uśmiechnął się rozbawiony i już myślałam, że dał sobie spokój, kiedy ten dodał:

-Jesteś mi winna przysługę. -powiedział, a jego cwany uśmieszek zdawał się prosić o przyjebanie mu.

Powstrzymałam się i już nic nie mówiąc wsiadłam do auta. Japierdole, ale ten człowiek potrafi podnieść ciśnienie. Chłopak okrążył auto i wsiadł na miejsce kierowcy. Po chwili byliśmy już na drodze. Nie odzywaliśmy się do siebie, a ja nerwowo bawiłam się naszyjnikiem. Raz od czasu przypatrywałam się brunetowi ale on zdawał się nie zwracać na mnie uwagi. Był cały spięty, a ręce mocno zaciskał na kierownicy. Czym on się tak denerwował? Zastanawiałam się ale po kilku minutach dałam sobie spokój. Już chciałam oprzeć się o szybę ale przerwał mi jego głos.

-Poza tym co widziałem... to nic ci nie zrobił?

Spojrzałam na niego pytająco nie do końca rozumiejąc. Chłopak mocniej zacisnął ręce i zaczął jeszcze raz.

-Ten facet, zrobił ci coś... jeszcze?

Zacisnęłam palce mocniej na łańcuszku przez przypadek go urywając. Ze smutkiem  patrzyłam na zepsuty wisiorek i odłożyłam go na bok. "Nic ci nie zrobił?" Powtarzałam w myślach pytanie.

On nie.

Westchnęłam cicho i zacisnęłam palce na sukience. Widziałam jak Asher mi się przypatruje ale nie byłam w stanie powstrzymać się przed wbijaniem paznokci w czarny materiał, tym samym zadrapując skórę pod sukienką.

-Nie. -odpowiedziałam cicho. Chłopak już chciał coś powiedzieć ale powstrzymał się widząc chyba w jakim jestem stanie.

Odetchnęłam głęboko i mocniej otuliłam się bluzą, opierając głowę o szybę i zamykając oczy. Chciałam, żeby ten dzień się już skończył.

***

Chciałam się przekręcić ale coś mi to uniemożliwiało. Kogoś ręce oplatały mnie i mocno trzymały. Czułam się jakbym lewito... czekaj co?! Szarpnęłam się ale ktoś mocniej mnie do siebie docisnął. Czy ja byłam... niesiona? Otworzyłam powoli oczy i nimi zamrugałam skołowana. Byłam w domu. Swoim domu. I właśnie wchodziłam po schodach prowadzących do mojego pokoju. Chwila... to nie ja wchodziłam tylko ktoś kto trzymał mnie w swoich ramionach. Coraz bardziej zdezorientowana jeszcze raz się mocno szarpnęłam, ale jak można się domyślić- na marne.

-Cii. -usłyszałam jak ktoś szepcze.- Obudzisz Charlesa.

Podniosłam głowę i spojrzałam na osobę, która mnie trzymała. Od razu napotkałam te ciemne tęczówki wpatrujące się we mnie z... troską? Teraz totalnie już  zagubiona pozwoliłam na to by Asher wniósł mnie do pokoju i położył na łóżko.

-Co ty robisz? -zapytałam cicho poprawiając się na materacu.

-Zasnęłaś, a nie chciałem cię budzić, więc cię tu zaniosłem. -mruknął chłopak, powoli zdejmując mi buty i przykrywając kołdrą.

-Ale jak ty tu w ogóle wszedłeś? Przecież...

Brunet uśmiechnął się jakby był rozbawiony moim zdezorientowaniem i pomachał mi kluczami przed twarzą. A no tak. Mogłam się domyśleć, że weźmie je sobie z mojej torebki. Cicho westchnęłam i się położyłam. Ziewnęłam i przetarłam oczy, pewnie rozmazując makijaż.

-Mamy szczęście, że Charles się nie obudził. -dodałam ale byłam za bardzo zmęczona, żeby robić chłopakowi wyrzuty. Jeszcze raz ziewnęłam i przekręciłam się tak, że byłam teraz przodem do Ashera. Widziałam jak mi się przygląda ale nie potrafiłam nic wyczytać z jego twarzy.

-Jak będziesz wychodził to uważaj na Skręcika. -mruknęłam cicho i przymknęłam oczy.

-Kogo? -dotarł do mnie jak zza mgły głos bruneta ale byłam tak zmęczona, że mu nie odpowiedziałam.

Po chwili poczułam jak Asher odgarnia mi kosmyk włosów z twarzy i delikatnie gładzi mnie po policzku.

-Dobranoc, Lilly. -szepnął i wyszedł z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi.

Moją ostatnią myślą było, że dalej mam na sobie bluzę chłopaka, a potem ostatecznie odpłynęłam.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz