Hyun-soo siedział rozwalony na kanapie i popijał mrożoną herbatę. Właśnie skończyłam opowiadać, jak schowana za filarem obserwowałam Jasona, wyrzucającego, przeznaczone dla mnie róże. Nie było mi ich szkoda. Kiedy wygrzebałam ze śmietnika notatkę i pod skruszonym wzrokiem portiera, dowiedziałam się, że były od Matthiasa, sama miałam ochotę je wyrzucić.
– Mówię ci, on na ciebie leci – skwitował czarnowłosy.
– Dziwnie to okazuje.
– Nigdy nie musiał się starać o żadną dziewczynę. Wszystkie same chętnie wskakiwały mu do łóżka.
– Widocznie różnica między mną a nimi jest taka, że ja jestem kobietą.
– Pragnę przypomnieć, że nie oponowałaś, gdy brał cię w toalecie.
Pacnęłam go za to w ramię, przez co wylał herbatę. Choć trzeba mu było przyznać rację. Gdyby Jason mnie nie upokorzył, zrobiłabym to bez wahania.
Ale czy można mi się dziwić? Był wysoki, dobrze zbudowany, silny, przystojny i miał w sobie szczyptę chłopięcego uroku, która działała na kobiety jak zapalnik.
W duchu nie znosiłam siebie za to, że wciąż powodował zwarcie między moim mózgiem a jajnikami.
– W piątek organizujemy imprezę integracyjną. Chciałbyś pójść ze mną?
– Na nudne przyjęcie, pełne ludzi szukających najnowszych plotek? Zawsze.
– Nie będzie nudno. Organizuje je sam Jason Collins. – Mrugnęłam do niego porozumiewawczo. Idealnie odczytał sygnał. Złożył ręce, jak do modlitwy i szeroko otworzył usta.
– Ten Jason Collins? W takim razie będę na pewno.
Roześmialiśmy się. Lubiłam spędzać z czarnookim czas. Nie musiałam udawać poważnej reporterki, mogłam szczerze mówić o swoich odczuciach. Między nami, w ciągu niespełna dwóch tygodni, pojawiło się coś na kształt przyjaźni.
Nie licząc pojedynczych momentów, gdy przyłapywałam mężczyznę na gapieniu się na mnie, w sposób inny niż zwykle. Jego spojrzenie wtedy łagodniało, a na ustach gościł leniwy uśmieszek.
– Chciałabym cię o coś zapytać. Kiedy jechałam z twoim kuzynem windą, powiedział, że mam na ciebie uważać. A właściwie na ludzi, z którymi się zadajesz. Co miał przez to na myśli?
Hyu zacisnął usta w cienką linię i zmrużył oczy. Nagle wstał i poszedł do kuchni. Jak dotąd nie widziałam, aby kiedykolwiek tak szybko zmienił nastrój. Dlatego jeszcze bardziej się zaniepokoiłam.
– W młodości popełniłem kilka błędów i podpadłem paru niebezpiecznym kolesiom. Jason musiał wyciągać mnie z kłopotów i od tego czasu przypomina mi o tym przy każdej, możliwej okazji.
– Skończyłeś z tym?
Wolałam wiedzieć, czy mam się czego obawiać, kiedy ludzie zaczną widzieć nas razem. Na wszelki wypadek musiałam sprawdzić, czy mam gaz pieprzowy w torebce.
– Tak.
Odetchnęłam z wyraźną ulgą. Jeszcze tego brakowało, żeby w moim życiu pojawiła się grupa zbirów i zaczęła mnie zastraszać. Albo i gorzej.
Podążyłam za czarnowłosym i położyłam swoją dłoń na jego, aby zwrócić na siebie uwagę mężczyzny. Nie zareagował na mój dotyk, ale bardzo uważnie przejechał wzrokiem od naszych palców, aż do mojej twarzy.
– Jason na ciebie nie zasługuje – wyznał.
– To prawda – szepnęłam.
Zawsze chciałam mieć kogoś, do kogo wracałabym po pracy. Kogoś, kto zostałby moim azylem, bezpieczną wyspą. Domem. Przez pewien okres wierzyłam, że Matthias był tą osobą. Miły, oczytany, kulturalny, wrażliwy. Aż nie przyłapałam go na zdradzie.
Palący ból w klatce piersiowej powrócił, gdy przypomniałam sobie, jaka podekscytowana byłam, kiedy wchodziłam do mieszkania. Chciałam mu zrobić niespodziankę. Porzucone spodnie w salonie i półmrok w mieszkaniu nie zapaliły czerwonej lampki w mojej głowie.
Za to wejście do sypialni i zobaczenie narzeczonego z nogami innej kobiety, przerzuconymi przez ramię; jej ręka zaciśnięta na naszej pościeli – tej, którą wybraliśmy wspólnie, gdy urządzaliśmy mieszkanie – to odpaliło we mnie istną syrenę alarmową.
Na początku byłam zszokowana. Przez krótką chwilę, zanim kochankowie w końcu zauważyli moją obecność i odskoczyli od siebie, nie dochodziło do mnie, czego właściwie zostałam świadkiem.
Potem nadeszła wściekłość. Rzucałam wszystkim, co wpadło mi w ręce. W szale wyrzucałam jego ubrania przez okno. Krzyczałam tak głośno, że zdarłam sobie gardło. Łzy pełne gniewu i upokorzenia leciały mi po policzkach, gdy okładałam zdrajcę na oślep.
Pojechałam do baru, żeby wyłączyć emocje. Potrzebowałam przestać czuć. Ból był nie do zniesienia. Martini w szklance mieszało się ze łzami, kiedy opłakiwałam stracone lata, zawiedzione zaufanie i złamane serce.
Musiałam wyglądać tragicznie, gdy Jason usiadł obok. Pijana, ze spuchniętymi oczami i nowo nabytą nienawiścią do mężczyzn. Z początku tylko słuchał. Postawił mi kolejnego drinka, a potem razem ze mną wymyślał nowe sposoby na ukaranie Matthiasa. Rozśmieszył mnie.
Wywołał uśmiech, choć początkowo wątpiłam, że to się kiedykolwiek powtórzy. Pocałowałam go. Akt pełen desperacji i potrzeby bliskości zaprowadził nas do toalety. Przez te kilkanaście minut wydawał mi się idealny.
I taki pozostał, dopóki nie wrócił do mojego życia.
Szturchnięcie przywróciło mnie do teraźniejszości.
– Gdzie zniknęłaś? – Hyu wyglądał na zmartwionego. Otarł kciukiem zagubioną łzę. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczęłam płakać.
– Przepraszam. Zamyśliłam się.
Przyjaciel nie dopytywał. Zasznurował usta i przytulił mnie, chociaż o to nie prosiłam. Zapach jaśminu i ciepło męskiego ciała na moment rozluźniły mięśnie i przyniosły spokój, gdy pocieszająco gładził po plecach. Dlaczego nie mogłam zakochać się w kimś takim, jak Hyun-soo? Zamiast tego ciągnęło mnie do mężczyzny, który powinien mieć napisane na czole „UWAGA – SZKODZI".
– Jason to palant – wyszeptałam w ramiona przyjaciela.
– Nie mogę się nie zgodzić.
– Nie ważne, co o tobie mówi. Skoro twierdzisz, że z tym skończyłeś, wierzę ci.
– Dziękuję. – Ucałował mnie w czubek głowy.
Obejrzeliśmy razem Kill Billa i czarnowłosy musiał iść do pracy. Obiecał, że nazajutrz się spotkamy.
W jednym Jason miał rację. Ja naprawdę miałam zły gust, co do facetów.
Rozdział jedenasty... Ach! Aż trudno uwierzyć, że niecałe trzy miesiące temu, ta książka nie była nawet w trakcie planu. A tu proszę, pewnego wtorkowego wieczora wykiełkował pomysł i tadam! Już czytacie jedenasty rozdział.
Muszę przyznać, że Hyu jest jedną z moich ulubionych postaci <3 Świetnie się bawiłam, kreując go i mam nadzieję, że wykonałam dobrą robotę i pokochacie go równie mocno <3
Zostaw "coś" po sobie i widzimy się w następnym rozdziale.
CZYTASZ
Skandal na pierwszej stronie
RomanceIsabell od zawsze marzyła, by zostać dziennikarką i móc podróżować po świecie. W trakcie walki o marzenia wylądowała w plotkarskim tygodniku Brookvale Hush jako zastępca redaktora. W pracy kierowała się jedną zasadą - nie łącz życia prywatnego z zaw...