Klub o nazwie Night Shadow znajdował się w dzielnicy Greenstone. Delikatne, ciepłe światło latarni ulicznych kontrastowało z wielkim, czerwonym neonem nad drzwiami.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu znajomych twarzy. Według wytycznych mieliśmy zaczekać na wszystkich przed wejściem, aby oszczędzić sobie szukania siebie nawzajem.
Skrzekliwy głos Dayli zwrócił moją uwagę. Gdy zbliżyłam się do grupy, część ludzi spojrzała na mnie z ukosa. Zapewne wieść o tym, że przyłożyłam kobiecie, rozniosła się szybciej niż gorączka w średniowieczu. Miałam to gdzieś. Posłałam rudowłosej krzywy uśmiech i przytuliłam ramię Hyu.
Właśnie miałam go przedstawić, kiedy zza pleców dobiegł nas trzask drzwi samochodowych i budzący we mnie na przemian podniecenie oraz złość, głęboki tembr głosu.
– Czekamy jeszcze na kogoś? – odezwał się Jason i spojrzał po zebranych.
Bijąca od niego władcza energia, była wyraźnie wyczuwalna. Mężczyźni wyprostowali postawy, chcąc pokazać swoją wyższość. Kobiety wypinały piersi, zupełnie, jakby prezes wysmarował się kocimiętką, a one były kotkami w rui.
– Tylko na pana – zaszczebiotała Dayla. Przewróciłam oczami, słysząc jej ociekający seksem głos.
Szatyn kiwnął głową i wyszedł na przód grupy. Wszyscy podążyliśmy za nim. Bramkarze wpuszczali nas po kolei. Sprawdzali nasze torebki, aby nikt nie wniósł do środka niczego niebezpiecznego.
Część grupy skierowała się do szatni, a reszta ruszyła za Jasonem. Kluby na pewno były mu zdecydowanie bliższe od korytarzy pachnących kawą i świeżym drukiem. Ciekawe, jak wyglądał jego własny?
Mężczyzna zaprowadził nas pod samą ścianę, do jednej, najdalej umiejscowionej loży. Dawała idealny widok na parkiet.
– Czego się napijesz? – usłyszałam szept Hyu.
– Podwójne martini, bez oliwki poproszę.
Poczułam jego uśmiech przy skórze, zanim odsunął się i zniknął w tłumie. Zlokalizowałam wzrokiem Julię i szybko usiadłam obok. Chciałam z nią wyjaśnić sprawę wywiadu. Musiałam wiedzieć, czy Jason mnie okłamał.
– Hej. Możemy pogadać? – Pochyliłam się w jej stronę, żeby nie musieć krzyczeć.
– Jasne, coś się stało?
– Nie. Chcę cię zapytać o inicjały.
Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i położyła mi dłoń na ramieniu. Już po tym geście wiedziałam, że nie była zła, ani rozgoryczona. Zapewne, ten jeden raz, szatyn zrobił dla mnie coś miłego. Alleluja!
– Myślę, że powinnaś podziękować panu prezesowi. Nie pozwolił na to, by laury za twoją pracę zebrał ktoś inny. To nie zdarza się często, a szczególnie w tym biznesie. Choć przykro mi, że to wywołało aferę z Daylą.
Ledwo powstrzymałam się, żeby nie prychnąć. Ja, podziękować mu? Prędzej odgryzę sobie język, niż przejdzie mi to przez gardło. Jeden dobry uczynek nie wymazywał wszystkich przykrości, jakie sprawił. A Dayla... Jej akurat przywaliłam z przyjemnością.
Obróciłam głowę i zorientowałam się, że Jason nie spuszczał mnie z oka. Winston właśnie coś mówił, żywo gestukując rękoma, ale mężczyzna zupełnie go ignorował. Zacisnął palce na szklance z przezroczystym płynem i wywiercał spojrzeniem dziurę w mojej twarzy.
Gdy leniwie prześlizgnął oczami po sukience, puls mi przyspieszył. Powietrze zgęstniało od sposobu, w jaki patrzył. Na szczęście sytuację uratował Hyu, wręczając mi drinka i tym samym przerywając niewidzialną nić między mną a szefem. Podziękowałam mu po cichu i od razu upiłam dwa duże łyki.
CZYTASZ
Skandal na pierwszej stronie
RomantizmIsabell od zawsze marzyła, by zostać dziennikarką i móc podróżować po świecie. W trakcie walki o marzenia wylądowała w plotkarskim tygodniku Brookvale Hush jako zastępca redaktora. W pracy kierowała się jedną zasadą - nie łącz życia prywatnego z zaw...