Rozdział 18

39 8 90
                                    

Po nieprzespanej nocy pękała mi głowa. Nie pomogły: aspiryna, śniadanie, kawa ani prysznic. Normalnie zadzwoniłabym do Katherine i poprosiła o wolny dzień, ale dziś Jason miał odpowiedzieć na parę moich pytań dotyczących przeszłości Hyu i niejakiego Feliksa Dravena.

Kimkolwiek był, wzbudzał coś w rodzaju strachu w mężczyznach, z którymi spędziłam wczorajszy wieczór. Wciąż przed oczami miałam wyraz twarzy przyjaciela, kiedy ktoś uderzył w nasz samochód. Poczułam szarpnięcie, a potem usłyszałam przekleństwa. Mimo dezorientacji spowodowanej szumem w uszach, pamiętałam, jak Koreańczyk obrócił się, aby zobaczyć, kto był sprawcą wypadku, a potem gwałtownie ruszył, choć wciąż paliło się czerwone światło.

Kazał mi zadzwonić do Jasona i przełączyć na tryb głośnomówiący, a sam zmieniał biegi i dodawał gazu. Nie pilnowałam prędkości, z jaką jechaliśmy, ale byłam pewna, że na pewno złamaliśmy kilka przepisów.

Gdy wjeżdżaliśmy windą na najwyższe piętro apartamentowca, trzymał mnie kurczowo za dłoń.

Wciąż byłam sfrustrowana tym, że żaden z mężczyzn nie powiedział mi, kim do diabła był Feliks, poza tym, że Hyu go znał i miał z nim jakiś zatarg.

Przebrałam się w jeansy, koszulę w kolorze pudrowego różu i adidasy. Podarowałam sobie makijaż, żadna ilość korektora nie mogła ukryć mojego zmęczenia. Zapowiadali deszcz, więc przed wyjściem z domu chwyciłam parasol i poszłam na stację metra.

Rozsądniej byłoby wziąć taksówkę, bo jeśli poszukiwacz Koreańczyka był tak niebezpieczny, jak Jason sądził, mógł mnie napaść, żeby dowiedzieć się, gdzie znaleźć Hyu. Chociaż wątpiłam, czy zrobiłby to w biały dzień. Potrzebowałam przestrzeni, najlepiej wśród ludzi, w miejscu publicznym.

Być może, przez informacje, jakich mi udzielono, wpadałam w paranoję, bo nieustannie czułam na sobie czyjś wzrok. Wzdrygałam się za każdym razem, kiedy poczułam dotyk innego pasażera lub przechodnia. Tak, jak wtedy, gdy oglądasz horror i przez kilka dni nie możesz zasnąć przy zgaszonym świetle.

Wysiadłam i szybkim krokiem przeszłam dwa skrzyżowania. Bacznie obserwowałam otoczenie. W siedzibie Brookvale Hush odetchnęłam z ulgą. Tu czułam się bezpiecznie.

W windzie spotkałam Julię. Wyglądała na zmartwioną, pytając o miniony weekend.

– Nie masz pojęcia – odparłam. Zadarłam głowę i obserwowałam ekran wskazujący mijane piętra. Kiedy wyświetlił cyfrę siedem, wysiadłam i od razu skierowałam się do gabinetu Jasona. Zapukałam i nacisnęłam klamkę, gdy zaprosił mnie do środka.

Mimo tego, że wyglądał tak jak zawsze, coś mi nie pasowało. Wpatrywał się w szare chmury za oknem. Podeszłam bliżej i zauważyłam, że on również miał podkrążone oczy oraz bledszą cerę.

– Co z Hyu?

– Jak wychodziłem, nadal spał.

Zajęłam miejsce naprzeciwko szatyna i położyłam dłonie na kolanach. Nie wiedziałam, czy czekać, aż szatyn sam zacznie rozmowę. Być może on czekał, aż zadam pytanie.

Dzięki pracy w tej firmie nauczyłam się, że ludzie niesłyszący konkretnych pytań zawsze powiedzą ci więcej.

– Napijesz się kawy? – zapytał nagle, jakby dopiero zauważył moją obecność, choć siedziałam w gabinecie już od kilku minut.

– Herbaty – odparłam.

Szatyn wstał i wyjął z szafki pod ścianą filiżanki, kartonik z liściastym napojem i kostki cukru. Stał obrócony plecami, czekając, aż czajnik przestanie bulgotać. Nie zdążyłam poinformować go, że nie słodzę, gdy bez pytania wrzucił mi dwie kostki do porcelanowego naczynia. To nie był dobry moment na zwracanie mu uwagi. Szczególnie kiedy widziałam napięcie w jego ciele.

Skandal na pierwszej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz