Rozdział 1. Sekret

50 10 4
                                    

— Dean, a więc kiedy poznamy tę twoją sekretną dziewczynę?

Na pytanie brata Dean niemal udławił się jajecznicą.

Przez chwilę oprócz kaszlu przy stole nie było słychać nic innego.

— Dziewczynę? — zaciekawił się w końcu Cas.

Kurwa, kurwa, kurwa.

Sam uśmiechnął się szelmowsko.

— Dean regularnie wymyka się na randki.

— Pilnuj swojego nosa, suczo! — warknął starszy Winchester.

— Myślisz, że jesteś taki cwany, głupku? — Sam najwyraźniej świetnie się bawił. — Przecież widzę, jak się czasem uśmiechasz. Chodzisz z głową w chmurach. Czasem budzę się nocą, a twoje łóżko jest puste.

— Nie mogę się w nocy odlać?

— Mówisz o odlewaniu w innym pokoju motelowym? Bo na pewno nie w tym, który dzielisz ze mną.

Dean bardzo chciał zabrzmieć ostrzegawczo i poważnie. Przełknął jedzenie, przepłukał usta wodą i odłożył sztućce na stolik.

— A nawet jeśli miałbym sekretną dziewczynę, to co? Zazdrościsz, że musisz zadowalać się Renią Rączkowską?

Ku zdziwieniu brata, rozbawiony Sam pokiwał głową.

— No jasne, że zazdroszczę! Przecież sam mówiłeś, że to najlepszy seks w twoim życiu! — Młodszy Winchester zwrócił się do zszokowanego Casa: — A jeśli mówi to ktoś z tak wysoką liczbą "ofiar", to wiedz, że coś naprawdę jest na rzeczy.

— Naprawdę? Najlepszy? — Dopytywał anioł, przekrzywiając głowę. — Myślałem, że seks to seks. Ma być przyjemny, abyście chcieli się rozmnażać. Ale nie wiedziałem, że może być dobry albo lepszy.

— Oczywiście, że tak! — żachnął się Dean.

— Wytłumaczcie, proszę.

— Wybacz, Cas, ale wystarczy mi szczegółów tego, co mój starszy brat robi w łóżku z jakąś biedną, zdesperowaną dziewczyną — Sam wzdrygnął się, dłubiąc widelcem w swojej sałatce.

— Właśnie Cas, daj spokój. Czekaj, "zdesperowaną"?

O ile wcześniejsze przekomarzanie z Samem nie było niczym specjalnym wśród rodzeństwa, to ten jeden wyraz lekko Deana zabolał.

Sam też się zakłopotał.

— No wiesz...

— Dlaczego ktoś, kto uprawia seks z Deanem miałby być zdesperowany? — dopytywał przejęty Cas.

— Dean, nie miej mi tego za złe. Ale dajcie spokój, przygody z kimś, kto jest w mieście przejazdem? — Sam uniósł brwi do góry. — Trochę trąci tu desperacją. Mam tylko nadzieję, że za bardzo ich nie okłamujesz i nie mówisz, że będziesz z nimi na zawsze.

Kurwa, kurwa, kurwa.

Do tej pory nie było tak źle.

Ale, cholera, to ostatnie zdanie mogło wszystko spieprzyć.

Wymienił szybkie spojrzenia z zaniepokojonym Casem.

— Nigdy nie powiedziałbym komuś, że chcę z nimi być, gdybym naprawdę tego nie chciał — wyjaśnił Dean.

Sam, oczywiście jakby nigdy nic wzruszył tylko ramionami.

— No to chyba nie masz sobie nic do zarzucenia.

Na chwilę przy stoliku zapadła cisza przerywana jedynie odgłosem przeżuwania.

— A jak to się w ogóle stało? — zapytał w końcu Cas. — Dean jest raczej skryty, chwalenie się seksem jest do niego niepodobne.

Dean pokiwał głową. Właściwie to miał tylko mgliste wspomnienie mówienia czegoś ryzykownego bratu, ale o czym dokładnie rozmawiali, kiedy i jak do tego doszło – to stanowiło już jakąś wielką niewiadomą.

— Nie pamiętasz? — zdziwił się Sam. — To było trzy dni temu.





ଘ(੭*ˊᵕˋ)੭* ੈ♡‧₊˚

Stęskniliście się? ❤︎

Wracam z nowym, lekkim opowiadaniem, które jeszcze się pisze - proszę o wyrozumiałość w kwestii nieregularnego dodawania kolejnych rozdziałów. Z góry dzięki i miłego czytania! ❤︎


Reputacja | DestielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz