— A więc co tu robisz? — zapytała zdyszana, zsuwając się z niego.
— Przejeżdżałem...
— Tak, tak, byłeś w okolicy. Ale coś musiało skłonić cię, żeby do mnie zajrzeć.
Dean oparł się wygodniej o zagłówek.
— Może najpierw pogadamy o tobie? Brzmiałaś na bardzo szczęśliwą, że mnie widzisz.
Michelle uszczypnęła go w ramię.
— Powinieneś był usłyszeć siebie. Ale serio, znikasz na prawie rok, pojawiasz się jakby nigdy nic i zamykasz gębę na kłódkę?
Wzruszył ramionami.
— Myślałem, że możemy zobaczyć się bez powodu.
Michelle patrzyła na niego długo.
Poznali się jeszcze w liceum. Już wtedy interesowała się magią i pomogła mu z jakimś duchem. A seks? Samo jakoś wyszło. Od wtedy odwiedzał ją, kiedy tylko był w okolicy. Michelle pomagała mu w śledzeniu wendigo i ghouli, a on jej w rytuałach magii seksu.
W końcu kobieta wstała i nago podeszła do ustawionego po drugiej stronie pokoju ołtarza. Po chwili wróciła do łóżka z talią kart.
— Wyciągnij trzy.
Dean westchnął głośno i wykonał polecenie.
— No nie... — powiedział, kiedy zobaczył, co widnieje na pierwszej karcie.
— Odwróceni kochankowie. Konflikt w miłości. Teraz druga — poleciła Michelle.
— Dwa puchary. — Łowca poczuł się trochę pewniej. — Znaczy impreza?
Kobieta przewróciła oczami.
— Nie, dwa odwrócone puchary oznaczają problemy z formowaniem emocjonalnych więzi. Klasyczny Dean. Trzecia? Diabeł — zaśmiała się cicho na widok ostatniej karty. — Jesteś zafiksowany na jej punkcie...
— Jej? — wymknęło się Winchesterowi.
Cienka brew wiedźmy uniosła się.
— A więc jesteś zafiksowany na jego punkcie. A przy tym wmawiasz sobie, że chcesz się z nim tylko przespać. — Dean nie odpowiadał, zapytała więc: — Mam rację?
Łowca naciągnął na siebie kołdrę, żeby chociaż fizycznie nie czuć się wobec Michelle tak nagi.
— Niczego sobie nie wmawiam. Po prostu myślę, że gdybyśmy kiedyś... gdzieś... w jakiś sposób... wylądowali w łóżku, na kanapie, na stole, pod prysznicem albo na podłodze, to nie byłoby to wcale takie złe.
Dean wypowiedział te słowa i poczuł to znajome, chociaż dość rzadkie uczucie, że się za bardzo uzewnętrznia. Wstyd.
Otwieranie się było trudne. Nawet jeśli Michelle wiedziała o nim więcej niż ktokolwiek inny. Seks nie robił tu żadnej różnicy.
— Jaki jest? Opowiedz mi o nim trochę — poleciła, ubierając sukienkę.
— To Cas — westchnął zrezygnowany.
Chociaż Michelle nie znała Sama ani Casa, słyszała o nich w opowiadaniach Deana. On też znał jej "przyjaciół". Kilku z nich nawet miał przyjemność porządnie przestraszyć, żeby dali wiedźmie spokój.
— A więc podsumujmy — Michelle na powrót usiadła obok niego w łóżku. — Masz na oku super faceta, z którym już jesteś blisko, a i tak przyjeżdżasz do mnie i uprawiasz ze mną seks?
— Hej! — zawołał, kiedy uderzyła go w ramię.
— Co jest z tobą nie tak?
— Mówiłem ci, po prostu muszę wykombinować, jak się z nim przespać. I tyle.
— Przyjechałeś tu, żebym pomogła ci jakoś zaciągnąć Casa do łóżka? Uh-huh, nie ma mowy. — Założyła ręce na piersi. — Musisz to zrobić porządnie. Przestać pieprzyć się po kątach.
Dean poruszył sugestywnie brwiami. Gdyby chciała, mógł być gotowy na drugą rundkę.
W odpowiedzi Michelle obeszła łóżko i chwyciła jego dłoń. Kiedy już myślał, że położy ją sobie gdzieś na ciele, szarpnęła zaskakująco mocno, a łowca uderzył gołym tyłkiem w drewnianą podłogę.
— Hej! To, że jestem przystojnym, silnym mężczyzną z górą mięśni, nie znaczy, że możesz mnie szczypać i bić. Przeginasz pałkę. Chcesz zarobić kilka klapsów?
— To ty przeginasz pałkę! — zawołała ze śmiechem. — Ubierz się i zmywaj. Zawalcz trochę o niego i nie uciekaj do mnie z podkulonym ogonem. Dobrze ci radzę.
Nie miał więc innego wyboru, jak zacząć się zbierać. Gdzieś obok łóżka znalazł porzucone bokserki i skarpetki, na środku pomieszczenia spodnie, a przy wejściu koszulkę, buty i kurtkę.
— Chelle... — zaczął zbolały, oglądając się na koleżankę.
— Dean, czego się boisz? Poderwałeś już dziesiątki kobiet i pewnie jakichś facetów. Co innego jest w... okej, rozumiem — Michelle pokiwała powoli głową. — Poderwanie anioła może być skomplikowane.
— A widzisz? Może jednak powinniśmy... — złapał za brzeg koszulki, jakby na powrót miał się rozebrać.
— Nie! Nie powinniśmy — zatrzymała go. — Po pierwsze, przestań ruchać się z kim popadnie. I zobaczysz, jakoś wyjdzie. Naprawdę w to wierzę. Anioł czy nie, jesteś świetnym gościem i trudno ci się oprzeć. Tymczasem nie chcę cię widzieć, dopóki nie spróbujesz i nie da ci kosza. Albo będziecie razem superszczęśliwi na wieki wieków amen.
Miał nadzieję, że seks z Michelle jak zawsze wprawi go w dobry humor. Niestety odjeżdżał z jej podjazdu ze skwaszoną miną.
CZYTASZ
Reputacja | Destiel
FanfictionDean jest hedonistą na wskroś: żyje dla dreszczyku kolejnych polowań, dobrej whisky, niezdrowego żarcia i seksu. Gdy nowa obsesja utrudnia mu dotychczasowy styl życia, Dean nie spodziewa się, że wkrótce znajdzie jeszcze większą przyjemność.