Rozdział 10. Czyste szaleństwo

11 4 0
                                    

Nawet nie wiedział, kiedy zasnął, wyczerpany kolejnymi rundami seksu. Cas oczywiście nie potrzebował przerw, ale on musiał dbać o swoje ludzkie potrzeby. Raz zrobili sobie nawet dłuższą przerwę, aby Dean posilił się odgrzewaną pizzą.

Kiedy łowca wyrwał się z drzemki, czuł się jak prawie każdego poranka.

Zdecydowanie zbyt zmęczony, żeby wstać, a jednak desperacko potrzebujący gorącego prysznica, który pomoże na jego obolałe mięśnie. Od walki albo gimnastyki w łóżku. Wmawiający sobie, że zacznie w poniedziałek jakieś ćwiczenia albo chociaż rozciąganie, żeby zminimalizować zakwasy.

Czasami Deanowi zajęło nawet chwilę zorientowanie się, gdzie jest.

Tym razem doskonale to wiedział. Nie wiedział jednak, czy wszystko sobie wyśnił, czy to wszystko poprzedniej nocy naprawdę się wydarzyło.

Kiedy jednak po kilku minutach w motelu zjawił się Cas, Winchester poczuł na własnej skórze, że to wcale nie sen.

— Witaj, Dean.

Dopiero wtedy łowca wypuścił z ust powietrze, które podświadomie wstrzymywał.

— To... ostatniej nocy... czyste szaleństwo — sam nawet nie wiedział, jak określić to, co chciał powiedzieć.

— Tak — potwierdził anioł, wciąż wpatrzony w łowcę, z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

Świetnie.

Cas nigdy nie był za bardzo wymowny, czego Winchester nie przewidział w swoich wyobrażeniach.

Chociaż w jego wyobrażeniach bardzo rzadko rozmawiali, a częściej wymieniali się po prostu zwierzęcymi okrzykami przyjemności.

— W sensie... to było... szalone, naprawdę. Czy... między nami... wszystko w porządku?

— Tak, wszystko w porządku.

— Sorry, Cas — Dean uniósł się na łokciu — po prostu staram się poukładać sobie trochę, co tu się wydarzyło... To było...

— Szalone? — podpowiedział lekko rozbawiony Cas.

— Tak, szalone. Po prostu... robiłeś kiedyś coś takiego?

Anioł pokręcił głową.

— Nie.

— No właśnie, to było... Czekaj — łowca spoważniał nagle. — Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie robiłeś tego w ogóle?

Widząc, jak rozmówca wzrusza ramionami, Dean usiadł prosto w łóżku.

— Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?

— Czy to by cokolwiek zmieniło? — zapytał Cas.

— Nie, ale pierwszy raz, to... no wiesz, ważny moment.

— Był dokładnie taki, jaki chciałem. Dokładnie z tym, kogo chciałem.

Po tym wyznaniu Deanowi zupełnie zaschło w ustach.

— Cieszę się — skwitował krótko.

— Mam tylko jedną uwagę...

— Tak? — wystrzelił Winchester. Zawsze z otwartością i pokorą przyjmował wskazówki odnośnie techniki.

— To, co robiliśmy wczoraj nie wystarczy. Potrzebuję więcej. Więcej ciebie — anioł wciąż patrzył na Deana stanowczo. — Czy możemy kontynuować?

— No... tak.

Kurwa, zawsze miał na podorędziu jakieś zaczepki albo ciętą ripostę, ale szczerość Casa zupełnie pozbawiała łowcy języka w gębie. Nie mógł wydusić z siebie nawet żadnego "Łóżko jest jeszcze gorące, wskakuj"? Zamiast poklepać materac obok, musiał dukać jakieś idiotyczne półsłówka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Reputacja | DestielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz