20

38 5 70
                                    

Mam nadzieję, że nie wrzucam was na głęboką wodę...
Nie było rozdziału długo, ponieważ chciałam przeciągnąć tą książkę bardziej, dodając coś, co by nadało jak najwięcej napięcia, niepewności, a może nawet lęku o dalsze losy bohaterów...

Ale w końcu zrozumiałam, że napięcie to jest w kontakcie, niepewność jest wtedy kiedy czekasz na wynik testu na HIV, a lęk pojawia się wtedy, gdy poraz 3 na egzaminie czy sprawdzianie strzelisz na odpowiedź B, bo wydaje się poprawna.

Każdy początek ma i swój koniec i taka jest kolej rzeczy. Więc zaczęłam pisać wszystko tak, jak powinno być, mając nadzieję, że nie wyjedzie z tego nic gównianego.

A ja zdążyłam już zapomnieć, jak wielką radość i pomoc w ucieczce od rzeczywistości daje mi pisanie, nawet jeśli nie jest to jeszcze najlepsza jakość tego, co mogę od siebie dać.

Uwielbiam Was, dziękuję, że zostajecie mimo tych przerw 🫶
Nie byłoby tego gdyby nie Wy 🫶

I powiem Wam tyle: początki są trudne, ale warto.

***

Yoshitoki oraz Matsuri Washuu posłali sobie szybkie, porozumiewawcze spojrzenia. Oboje wiedzieli, co dokładnie trzeba zrobić w takiej sytuacji, jednak z początku między nimi panowała cisza, a żaden z nich nie miał pojęcia, który powinien zrobić pierwszy krok.

- Trzeba coś z tym zrobić... - odezwał się w końcu cicho Matsuri, pochylając się do swojego ojca.

- Ja się tym zajmę - oznajmił Yoshitoki, poprawiając swój strój inspektora. - Ty uspokój sytuację w siedzibie - polecił Matsuri'emu, na co ten kiwnął głową, przywołując gestem ręki do siebie kilku inspektorów.

Po chwili odwrócił się do Kaneki'ego i Cole'a, a jego ojciec, omijając Yoshimurę, wyszedł z budynku.

Yoshitoki'ego momentalnie obskoczyła masa dziennikarzy, w tym Gayle Plotkara, którzy magicznym cudem w tak krótkim czasie zdążyli się tu znaleźć. Momentalnie zasypali Washuu pytaniami, na które nie zdążył odpowiedzieć. Ba, z początku nikt nawet nie dopuścił go do głosu, obsypując jeszcze większą ilością pytań.

Yoshitoki uniósł ręce, gestykulując, unosząc głos, starał się przebić, jakoś uspokoić dziennikarzy. Nic jednak nie pomagało, ludzie przepychali się, chcąc umiejscowić swój mikrofon, bądź kamerę tak, żeby było widać inspektora jak najlepiej. Washuu postanowił zrezygnować i zaczekać aż sami ucichną.

- Panie Washuu, co sprowadziło tak dużą aktywność ghuli w siedzibie BSG? Czy wiadome są motywy "Czarnego Królika"? Dlaczego zaatakował?! Czy może pan ujawnić jakieś konkrety? Dwa ghule w BSG? Co z "Sową?" Czy oboje zostali schwytani? Trafią do Cochlei? Dlaczego pan milczy, inspektorze? - można było słyszeć z tłumu, a Yoshitoki już nawet zaczął gubić się w tym, kto dokładnie mu te pytania zadawał.

Kiedy w końcu większość z nich ucichła, niecierpliwie wyczekując jakiejś odpowiedzi, bądź reakcji ze strony Washuu, ten wciągnął ciężko powietrze, przygotowując się na swoje następne słowa.

- Zapewniam państwa, iż robimy wszystko co w naszej mocy, by zapewnić miastu oraz mieszkańcom bezpieczeństwo. Proszę nie utrudniać naszej pracy. - Yoshitoki mówił spokojnym i opanowanym tonem głosu, zerkając na wszystkich ludzi, zgromadzonych dookoła niego.

Kiedy na tym zakończył, wielu zgromadzonych posłało sobie zdezorientowane spojrzenia. Czy naprawdę to tyle? Miał tylko tyle do powiedzenia mieszkańcom? Zazwyczaj w wywiadach mówił o wiele więcej, wyjaśniając wiele kwestii, a w tym momencie chciał zostawić ich... Praktycznie z niczym.

Zanim wzejdzie słońce // Ninjago&Tokyo GhoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz