Ratować własną skórę

7 2 1
                                    

Pov: Chorwacja

Wojna...

Wojna...

Wojna.

Podobno rozpoczęła się wojna. Do mnie jeszcze nie doszła, ale kto wie? Może już jutro i mój dom zniszczą? Słyszałem, że podobno III Rzesza i ZSRR porwali Polskę. Szkoda, w sumie nie był złym kuzynem. Chociaż tak właściwie nie utrzymywaliśmy kontaktu od pewnego czasu. Z takich rozmyślań wyrwał mnie odgłos kroków na ganku. Zebrałem się z łóżka, podbiegłem do drzwi i już, już miałem otworzyć, gdy w pewnym momencie się opamiętałem. Serio? Podczas wojny? Chyba aż taki głupi nie jestem. Spojrzałem w wizjer, i to okazało się prawdopodobnie najlepszym wyborem w moim życiu. A dlaczego? Bo za drzwiami stał...

- O rany... - jęknąłem.

III Rzesza stał za drzwiami i postukiwał palcami niecierpliwie. Założyłem łańcuszek i otworzyłem mało drzwi:

- Czego tutaj szukasz? - nie ukrywam, głos mi lekko zadrżał.

Mimo zamkniętych drzwi, Niemiec nadal wydawał się niebezpieczny, zwłaszcza jeśli wziąć za dobrą monetę tę historię o bestialskim ataku na Polskę.

- Droga Chorwacjo, po co te zamki? Wpuść mnie, chcę tylko porozmawiać o interesach.

- N-nie ufam ci!

"O jakich interesach mógł chcieć ze mną rozmawiać?"

Nagle wsunął rękę przez szparę i nim zdążyłem zareagować sam odblokował przejście. Odruchowo cofnąłem się, na co on odpowiedział kpiącym uśmiechem.

- To naprawdę nic wielkiego. Usiądziemy w... - rozejrzał sie po moim domu -... w kuchni, pogadamy.

Postanowiłem usłuchać Niemca. Skoro na razie nie próbował niczego niebezpiecznego, chyba nie ma się o co martwić..? Usiadłem więc przy stole, i poczekałem aż III Rzesza dołączy. On jednak nadal stał.

- Chciałbym ci zaproponować... sojusz.

Na te słowa zdziwiłem się.

Czy III Rzesza nie jest już zbyt potężny, by potrzebować mojej pomocy? A poza tym... Czy naprawdę jestem w stanie być taki... Okrutny?

- Więc? Namyśliłeś się? - Niemiec zaczynał się niecierpliwić.

- Jakie miałbym z tego korzyści?- zapytałem, udając że właśnie nad tym się zastanawiałem.

- Oh, całe mnóstwo! - uśmiechnął się szeroko, widocznie uznał, że jestem zainteresowany - ale zacznijmy od najważniejszej, jak sądzę, dla ciebie. Otóż jeśli dołączył byś do mnie, ten... ekhem, przepiękny i cudowny dom, przetrwał by w całości.

Dopiero po chwili zrozumiałem o co mu chodzi, i zrobiło mi się niedobrze. "Oh, dlaczego nie mogę być neutralny..?"

- A-ah. R-rozumiem. Czyli jeżeli zawrzemy sojusz... Będę bezpieczny?

- Widzę ze nie jesteś taki głupi, na jakiego wyglądasz.

Chwilkę szukał czegoś w kieszeni, poczym wyciągnął opaskę na ramię. Z jego flagą. Wyciągnął do mnie dłoń z czerwonym przedmiotem.

- To jak, chcesz wygrać?

Pervenire ad astraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz