Audre

25 5 20
                                    

Raig siedział naprzeciw niej. Już jakiś czas temu zdjął kaftan i podwinął rękawy koszuli, odsłaniając pokryte czarnym tuszem przedramiona. Słuchał uważnie, zatopiony w miękkim, skórzanym fotelu, nie przerywając jej opowieści. A powiedziała wszystko.

O swojej rodzinie, o tym skąd zna kilka zaklęć, o swoim ukrywaniu się i upokorzeniu lata temu. Ze szczegółami przedstawiła całą podróż, nie ukrywając niczego. Starała się bardzo nie patrzeć na księcia Erena, który zza potężnego biurka nie odrywał od niej wzroku.

Kiedy skończyła opowieść, westchnęła ciężko i spuściła spojrzenie na swoje dłonie, zaciśnięte nerwowo na kolanach. Raig przeczesał dłonią włosy i wyprostował się w fotelu.

— Eren, odprowadź Audre, niech odpocznie przed kolacją. Wróć tu potem, musimy porozmawiać.

— Dobrze — Eren wstał i wyciągnął dłoń do Audre. — Chodź.

Dziewczyna posłusznie wstała ze swojego siedziska, obeszła Raiga i zbliżyła się do drzwi, które przed nią uchylił Eren. Wciąż unikała jego oczu, bo ich intensywność ją onieśmielała. On cały ją onieśmielał, tym swoim skórzanym mundurem, ułożonymi włosami, piękną twarzą i nieprzyzwoicie atrakcyjną sylwetką. Całym sobą przyciągał spojrzenia, a Audre nie chciała się na niego gapić. Za to on nie miał żadnych oporów, by pożerać ją wzrokiem. Czuła się głupio, bo nie wiedziała, czy książę ją ocenia, czy obserwuje w obawie, że mogłaby się poważyć na jakiś atak. Nie ujęła jego dłoni, ani ramienia, nie pozwalając sobie na zbytnią poufałość. Ale najbardziej się bała, że gdyby poczuła ciepły, miły dotyk, rozpadłaby się. Nie chciała się skruszyć w obcych ramionach, nie ważne jak przyjaznych.

Poprowadził ją korytarzami w milczeniu, choć wciąż miała wrażenie, że próbuje coś powiedzieć, coś co byłoby na miejscu. Zaczęła drzeć, chcąc jak najszybciej znaleźć sama w pokoju, gdzie będzie mogła wreszcie się złamać.

Nagle ciepła dłoń znalazła się między jej łopatkami.

—Tutaj — wyszeptał Eren.

Wskazał na drzwi tuż przed nią. Otworzył je, wciąż trzymając dłoń na jej plecach. Wreszcie się odważyła spojrzeć na niego.

W oczach koloru szafiru tkwiło tyle ciepła, współczucia i zrozumienia, że wylewało się niemal, ujmując jej złamane serce, podtrzymując je, by nie obróciło się w pył. To wystarczyło, by Audre straciła resztki panowania nad sobą. Wtuliła się w księcia, obejmując go w pasie, i rozpłakała się. Silne ramiona przygarnęły ją, głaszcząc czule. Pachniał skórą, zimowym powietrzem i czymś egzotycznym, czego nie znała. Pozwolił jej płakać i drżeć w jego objęciach. Bezpieczna przystań w postaci wielkiej sylwetki księcia, czułych ramion i przede wszystkim bez oceniania było tym, czego potrzebowała.

— Przykro mi, Audre — wyszeptał w jej włosy. — Z powodu Audrasa i wszystkiego, co cię spotkało.

Nie odpowiedziała, próbując złapać oddech i wyciszyć się. W miarę jak odzyskiwała spokój, dostrzegała inne rzeczy dotyczące księcia, prócz zapachu i silnych ramion. Obejmował ją pewnie, jakby robił to wiele razy, jednocześnie czule i delikatnie. Zanurzył twarz w ogniste loki i subtelnie kołysał dziewczyną. Audre uniosła głowę i spojrzała w te niesamowite, kobaltowe oczy.

I to był błąd.

Oblała się rumieńcem, gdy jej wzrok spoczął na lekko rozchylonych, pełnych wargach. Ciało przeszedł dreszcz, który Eren wyczuł. Zaskoczył ją swoją reakcją, bo wypuścił ją z objęć i zrobił krok w tył. Wskazał głową na otwarte drzwi.

— Odpocznij, Audre. Spotkamy się na kolacji.

Zawstydzona potaknęła i prędko weszła do pokoju, zamykając się. Wzięła kilka oddechów, a potem rzuciła się na łóżko.

Próba WojownikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz