★★
— Tylko prosze cie... — zwrócił się do mnie jeszcze w samochodzie. — Nie odzywaj się.
— Dlaczego? — odparłam urażona, bo nie tak to sobie wyobrażałam.
— Bo lekcje strzelania masz pod koniec tygodnia. — wsunął dłoń do kieszeni wyciągając czarne zawiniątko.
— Nóż? — wyciągnęłam go z pochwy, przeglądając dokoła. Poręczny.
— Musi ci to wystarczyć, dlatego błagam nie odzywaj się. — spojrzał na mnie wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu i trzasnął drzwiami. Głośno prychnęłam, gotując się w środku.
— Po co mi nóż? — mężczyzna stanął za mną, przyczepiając go do szlufki od spodni. Złapał mnie za rękę pokazując w jaki sposób powinnam go sięgnąć. — Przecież to firma cateringowa. Oni tu gotują jedzenie, a nie rzucają nożami.
— Nożami może nie... — pociągnął mnie w stronę wejście. — Ale bronią wiedzą jak się posługiwać.
— Co? — zdziwiłam się.
— To dziupla do produkcji ekstazy, a nie żaden catering mała. — zaśmiał się, wchodząc do środka. Wszystkie głowy na dźwięk dzwonka odwróciły się w naszą stronę.
— My do szefa. — zwrócił się do stojącego przy barze karka. Mężczyzna niechętnie wstał od stołu i zniknął za drzwiami zaplecza.
— Szef chyba ma nas w dupie. — mruknęłam z ironią, ignorując morderczy wzrok Dimitriego.
Sztywniak. Mruknęłam sobie w myślach z politowanie patrząc na drzwi. Minęło kilkanaście minut. Przekręciłam głowę. Naliczyłam dwanaście osób. Chłopak ruszył do przodu. Stres przejął nade mną kontrolę, a ramie naprężonego karka zagrodziło drogę.
— Ona nie.
— Jest ze mną. — warknął podirytowany.
— Tylko ty.
- Nie zostawie jej z wami. — złapał go za rękę, a tamci z tyłu natychmiast sięgnęli po broń. I tym sposobem na swoich plecach poczułam dwanaście wycelowanych pistoletów.
Zaraz podziurawią mnie jak kaczkę, a ten idiota dał mi tylko nóż...
Zmroziłam go wzrokiem, bo wplątał nas w to gówno.
— Kosta. Nie rób zamieszania. — ten cały szef stanął przed nami ubrany w cekinową koszule i cygarem w ustach. Chodząca kula dyskotekowa z zakurzonej piwnicy.
— To nasi goście. Chodźcie, zapraszam serdecznie. — usiedliśmy na skórzanej kanapie w dziupli na tyle lokalu. Okna zasłonięte starymi gazetami, a wewnątrz chodziła klimatyzacja.
— Co was sprowadza?
— Twoja firma obsługiwała wesele.
— No tak. — stwierdził mierząc nas od góry do dołu. — Wasz serdeczny przyjaciel nas wynajął. Znamy się jeszcze z czasów liceum...
— Skąd bierzesz ludzi? — czarnowłosy przerwał mu gwałtownie.
— Co? — mężczyzna podniósł brew.
— Szukam tych dwóch gości. — Dimitri wyciągnął zdjęcia, a zachowanie mężczyzny diametralnie uległo zmianie. Spiął się.
— Nie mam z tym nic...
— Wiem, dlatego pytam skąd ich bierzesz.
— Mam pośrednika. On wszystko załatwia. — położył fotografię na stół, poprawiając kołnierzyk.
![](https://img.wattpad.com/cover/367210773-288-k328534.jpg)
CZYTASZ
KUSHNIKOV [+18] TOM II ZAKOŃCZONE
RomanceBo nie tylko za przyjacielem można wskoczyć w ogień.