Jak bardzo nienawidzę biologii. JAK KURWA BARDZO. Nie chciało mi się słuchać o trzonach grzyba przez trzy tygodnie w kółko. Ja to zrozumiałem pierwszego dnia i...
- Panie Hoshino! Czy ja panu przeszkadzam?
- Oh... eee nie, przepraszam, proszę kontynuować
- A pana proszę o słuchanie. Wracając do tematu, ile razy miałem powtarzać że grzyby to osobna grupa organizmów ponieważ mają właściwości zwierząt jak i roślin ... bla bla bla...
Boże jak ten typ mnie wkurzał.
Dan bazgrolił coś w zeszycie, ale na jego rękach cos zauważyłem.
Rany. Nie, nie rany. Rozcięcia. Rozcięcia od noża. Albo nożyczek. Kurwa.
Nie. On nie może. Nieeeeeeeeee.
- Ej wszytko ok? No wiesz...
Wskazałam głową w stronę jego ręki.
- Ehh co? Jak? Że ja ehhh no...
- Mordo widzę że się tniesz.
- No...
Posmutniał. Wiedziałem że to trudne, że jego rodzice się rozstają i tak dalej, ale noż kurwa.
W ciągu następnych dni było tylko gorzej.
Dan mieszkał u mnie tylko 2 dni bo szybko znalazł sobie tanie mieszkanie jednoosobowe na wynajem, i dzieli się kosztami na pół z mamą. Ale wiedziałem co się dzieje w jego głowie i strasznie się bałem. Nie kwestionowałem myśli samobójczych w jego zakutym łbie. Starałem się z nim spędzać każdą wolną sekundę. Przerażała mnie myśl zostawienia go samego.