Halfas z daleka widział nieporadne poczynania córki Hebete. Nie pojmował, czemu nie obudziła boskiej cząstki i nie zmieniła postaci, czym zwielokrotniłaby siły oraz pokonałaby w trymiga wroga. Długo nie reagował, chociaż pilnował jej uważnie. Jeśli miała plan, nie potrafił doszukać się wytyczającego go schematu. Póki jednak jakoś sobie radziła, póty nie wtrącał się zajęty własną potyczką. Rzadko kiedy otrzymywał tak dogodną okazję do zabawy.
Zmienił zdanie, gdy dojrzał, jak niewiele brakowało, by Ismena straciła głowę. Dosłownie, bowiem znał już taktykę, jaką stosowała właśnie jej przeciwniczka. Swego czasu wielokrotnie walczył z Uskrzydlonymi, więc trochę się nauczył. Silne, skrzydlate poczwary wbrew pozorom pozostawały dość mocno przewidywalne, zwłaszcza że mimo upływu wieków, nadal uczono je walki mylnym stylem wykorzystującym promienie Urby.
Wiele nie myślał, po prostu przystąpił do działania. Śmierć córki władcy wywołałaby konsekwencje, jakich wolał nie oglądać. Pomijał już kwestię tego, że zwyczajnie lubił dziewczynę. Skromna, grzeczna, ale w potrzebie umiała też myśleć samodzielnie. W Sabidonie ceniono podobne cechy, traktowano je jako zalety a nie przywary.
Słyszał jęk, gdy rzucając się ku niej, pochwycił wąską talię. Podobny doszedł jego uszu, kiedy swym zmetamorfowanym cielskiem wylądował na Ismenie pozostającej uparcie w ludzkiej postaci. Podparłszy się na wyprostowanych rękach, błyskawicznie zlustrował jej twarz. Cieniutka kreska na policzku świadczyła, iż nie pomylił się, gdy wcześniej przyuważył zetknięcie ostrza skrzydlatej z rumianą skórą Nieśmiertelnej. Tym mocniej nie pojmował jej taktyki.
Wyczuł obecność przeciwniczki, napierającej na nich bez większego rozmysłu. Zdawał sobie sprawę, że ponad wszystko harpie nienawidziły, kiedy odbierało się im ofiarę właściwie sprzed nosa, czego dokonał przed momentem. Nie zamierzał się zbytnio wysilać ani tracić zbędnie energię na kogoś, kogo umiał pokonać mrugnięciem oka, ruchem powieki. Tak też uczynił.
Mrugnął, odrywając od Ismeny tylko myśli, jakimi obrócił harpię w gustowną bryłę lodu. Nawet na nią nie patrząc, potrafił opisać, w jakiej pozycji zamarzła. Nie zaskakiwał go fakt, iż ostrze znajdowało się ledwie centymetry od jego schłodzonego, wybielonego ciała. Teraz ważniejsza była Ismena.
Odgarnął kosmyk zbłąkany na twarzy półbogini zawieszonej między jawą a pustką. Musiała wyczuć jego chłód, zwłaszcza że obniżona przez niego samoistnie temperatura ciała Nieśmiertelnej zniszczyła wytworzone wcześniej bluszcze. Spomiędzy rozchylonych leciuteńko soczystych warg wypłynęła nikła, biała mgiełka chłodu. Halfas działał na nią swą mocą, ale jako że miał do czynienia z półboginią, pewien był, iż nie wyrządził jej wymiernej krzywdy.
Rozchyliła oczy, mrużąc je, jakby wyostrzała obraz. Obawiał się, czy nie doznała dodatkowego uszczerbku. Swoje ważył i dość solidnie ją przygniótł, gdy próbował uchronić niewiastę od półśmierci. Oprócz tego stanu półbogowie bali się równie mocno tylko Ghotoma, choć on przynajmniej odprawiał ich przed oblicze kholdara.
– Jesteś cała? – spytał poważnie.
Aktualnie niewiele robił sobie z panującego wokół chaosu, tylko częściowo brał pod uwagę, iż ktoś mógłby ich czystym przypadkiem stratować. Dopuszczając taką możliwość, otoczył ich ściankami lodu, tworząc coś na kształt otwartej kopuły. Odgarnął z czoła kolejny, lekko zawinięty kosmyk, którego ze względu na długość nie zdołała wpleść w gruby warkocz zdobiony kwiatami. Na nieco dłużej niż było to koniecznie, przyłożył wnętrze dłoni do linii włosów oddzielającej twarz od reszty głowy.
Jęknęła, jakby znaczenie słów wybawcy nie dotarło jeszcze do niej. Czekał cierpliwie na odpowiedź oraz wyraźną informację. Jeśliby potwierdziła, zamierzał pomóc jej wstać, a może monitorując stan Ismeny, odprowadziłby ją do lecznicy, by pod okiem Kintu doszła do siebie. Gdyby zaprzeczyła, zrobiłby to na pewno. W końcu musiał pamiętać, że przede wszystkim miał do czynienia z córką władcy, któremu nawet on podlegał, mimo że piastował znaczące stanowisko. Halfas rządził wszak nie tylko Sabidonem, ale całą sferą Omejates.
CZYTASZ
Eserbert. Kraina Półbogów - tom I [ZAKOŃCZONE]
FantasyEserbert to nie Ziemia, Ziemia to nie Eserbert. Świat nagle pogrążył się w chaosie, kiedy okazało się, że pradawne zło wcale nie zostało pokonane, a wieść o jego śmierci była największą mistyfikacją przedstawioną ludzkości. Półbogowie wpadają w pan...