32. Kara cię nie minie

279 18 13
                                    

Mia

Czekał już na mnie ubrany w czarny garnitur. Śnieżnobiała koszula związana jedwabnym krawatem w kolorze szlachetnej, ciemnej zieleni, doskonale podkreślała jego ostre rysy twarzy.

Już zanim do niego podeszłam poczułam ten obezwładniający, męski zapach wypełniający przestrzeń.

Intensywny, narzucający się, z nutą drewna i przypraw. Zdecydowanie w moim guście.

Czułam, jak jego wzrok przesuwa się po mnie, niemal dotykając miejsc ukrytych pod sukienką.

- Pięknie wyglądasz – powiedział.

On również wyglądał bardzo dobrze. Chciałam mu to powiedzieć, jednak nie zdążyłam, bo zamknął moje usta pocałunkiem.

- Ślicznie się ubrałaś na swoją karę – wyszeptał mi do ucha, a jego usta wygięły się w tym prowokacyjnym uśmiechu, który znałam aż za dobrze. - Gotowa?

- Wezmę tylko torebkę. - Zerknęłam na małą, czarną kopertówkę leżącą na stoliku obok, ale zanim zdążyłam po nią sięgnąć, on wyciągnął coś innego.

- Weź tę - powiedział, wciąż obserwując mnie z tym swoim pewnym siebie wyrazem twarzy.

Spojrzałam na przedmiot, który wsunął mi w dłoń.
Niewielka, czerwona torebka z delikatnie połyskującej skóry, o idealnych proporcjach i klasycznym kształcie była dziełem sztuki. Na klapie migotało małe, subtelne logo znanego projektanta.

Pasowała do mojej sukni tak, jakby od zawsze była jej częścią. Głęboki, czerwony kolor idealnie grał z czernią mojej kreacji.

Alina!

Musiała wiedzieć, że dostanę od Kuby taki prezent i specjalnie podsunęła mi tę sukienkę. W końcu to ona była odpowiedzialna za większość moich wyjściowych kreacji.

- Dajesz mi prezent? – zapytałam, kiedy ruszyliśmy w drogę. – Myślałam, że to miała być moja kara.

- Uwierz mi dziecino, to będzie kara – odpowiedział.

Prowadził samochód jedną ręką, a drugą trzymał na moim udzie. Satynowy materiał sukienki przyjemnie muskał moją skórę w miejscu, gdzie Kuba trzymał swoją dłoń.

Mknęliśmy przez miasto, a światła ulic i budynków migotały za oknami. Był piątek i znaczna część warszawiaków wyszła na miasto, by odreagować miniony tydzień. Obserwowałam przez szybę jak grupki młodych ludzi spacerują ulicami miasta przemieszczając się między jednym klubem, a drugim. Niektórzy już ledwie trzymali się na nogach, inni śpiewali trzymając się za ręce, jeszcze inni wznosili toasty w barowych ogródkach.

- Jesteśmy – oznajmił Kuba.

Znajdowaliśmy się w ścisłym centrum Warszawy. Mój mąż otworzył mi drzwi samochodu i podał rękę, aby pomóc mi wysiąść.

Weszliśmy do jednego z wieżowców stanowiących panoramę nowego miasta.

W holu przywitała nas elegancka kobieta i skierowała nas do windy, która zawiozła nas na najwyższe piętro budynku.

- Zaczynam nabierać podejrzeń – stwierdziłam, gdy po wyjściu z windy okazało się, że znajdujemy się w jednej z najlepszych restauracji w stolicy.

Serwowane tu jedzenie było przygotowywane przez najlepszych szefów kuchni z licznymi nagrodami na koncie, a krytycy kulinarni rozpływali się recenzując fantazyjnie brzmiące pozycje menu. Do tego widok za oknami restauracji zapierał dech w piersiach.

- Nie podoba ci się? – Zapytał Kuba.

Obsługa sali właśnie wskazała nam stolik przy oknie, gdzie po chwili usiedliśmy.

Wybranka Gangstera [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz