Czwarty

81 9 0
                                    

Wreszcie piątek, koniec tego cyrku.
Z tą myślą weszłam do szkoły. Byłam bardzo zmęczona i miałam dość wszystkiego. Jedynym co mnie pocieszało było to, że miałam dziś tylko 6 lekcji, w tym 2 języki polskie. Nie mogłam doczekać się tych zajęć, dlatego ciągle myślałam o nich oraz o polonistce. W konsekwencji tego pozostałe lekcje minęły w miarę szybko i wreszcie nadszedł czas na dwie ostatnie lekcje.

- Witajcie, kochani! Mam nadzieję, że zrobiliście zadanie domowe - polonistka powiodła wzrokiem po całej klasie, zatrzymując go na chwilę przy mnie.
- Taak, z pewnością wszyscy je mają - odezwał się Paweł z sarkazmem.
- To świetnie, w takim razie przejdę po klasie i wpiszę wam za nie oceny - powiedziała z jadowitym uśmiechem, na co cała klasa zamarła.
Kilka osób próbowało ją odwieść od tego pomysłu, jednak nie dała się przekonać i ostatecznie postawiła na swoim. Sprawdzała po kolei zeszyt każdego, przez co od razu zauważyła, że większość nie odrobiła pracy domowej.
- Ładnie to tak okłamywać nauczycielkę, Paweł?
- N-nie, proszę pani, ale myślałem, że każdy je odrobił, przysięgam - odparł zmieszany, na co kobieta tylko się uśmiechnęła.

Po tej krótkiej wymianie zdań, wreszcie dotarła do mojej ławki. Najpierw pochyliła się nad Zosią, żeby zweryfikować, czy wypełniła polecenie, a następnie nade mną.
Jej twarz znalazła się zaledwie kilka centymetrów od mojej. Jedną ręką podpierała się o ławkę, a drugą położyła na zeszycie, w konsekwencji czego moje ciało znalazło się pomiędzy jej ramionami. Poczułam jej zapach, wanilię z... No właśnie, z czym? Nie potrafiłam odszyfrować drugiej nutki zapachowej, ale nawet mimo tego mogę stwierdzić, że używa cudownych perfum.
Uspokój się, idiotko. Kurwa, nachyla się tak nad każdym, ale tylko Ty myślisz o tym, co chciałabyś z nią zrobić.
Moje serce biło tak szybko, jak jeszcze nigdy. Dreszcze przebiegały mi po plecach, a ja modliłam się o to, żeby kobieta nie zauważyła mojej reakcji.
Po chwili nauczycielką odsunęła się i wróciła na miejsce przy biurku.

- Czyli wychodzi na to, że zadanie odrobiły tylko... Dwie osoby? - spojrzała na mnie, a następnie na Małgosię - Tym razem nie wpiszę wam ocen, jednak następnym razem nie będę już taka pobłażliwa.

Reszta lekcji minęła spokojnie, podobnie jak drugi z rzędu język polski. Nauczycielka wymagała dużo skupienia na zajęciach, jednak przynosiło to efekty. Zauważyłam, że coraz bardziej lubię ten przedmiot, a myślałam, iż nie da się bardziej. Wynosiłam z tych lekcji dużo wiedzy, dlatego na każde zajęcia byłam przygotowana, a nawet nie musiałam otwierać zeszytu.

- Dobrze, kochani, możecie się już spakować. Zostało tylko 5 minut do dzwonka - powiedziała kobieta - Życzę wam miłego weekendu i dziękuję za dzisiaj!

Z lekcji wychodziłam jako ostatnia, bo tym razem nie spieszyłam się na autobus, najwcześniej jechał dopiero za godzinę. Byłam już przy drzwiach, gdy usłyszałam:

- Alicja, poczekaj chwilę.
- Coś się stało?
- Nie, nie, chciałam tylko zapytać, czy przeczytałaś wymagania Olimpiady - odpowiedziała.
- Tak, jednak wszystko jest dla mnie zrozumiałe. Myślę, że przysiądę dzisiaj do pisania pracy.
- Miło to słyszeć. Nie spieszysz się dzisiaj na autobus?
- Nie, dziś nie, przyjedzie dopiero za godzinę, dlatego zaopatrzyłam się w już w książkę.
- Jaką?
- "It Ends With Us". Skończyłam wczoraj "Dumę I Uprzedzenie", dlatego potrzebuję odmiany.
- Oo, chciałam ją przeczytać, daj znać czy warto.
- Jasne, zdam relację.

Rozmowa w tym tonie toczyła się już jakiś czas, a ja zupełnie straciłam rachubę czasu. Popatrzyłam na zegarek, korzystając z tego, że polonistka odczytywała powiadomienie.
Jezu, spóźniłam się na autobus. Ja pierdole. I co ja teraz zrobię? Następny jest dopiero za 2 godziny. Kurwa, kurwa, kurwa!

She Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz