Dwudziesty Szósty

38 7 0
                                    

Poranek minął bardzo szybko. Za szybko, biorąc pod uwagę moją aktualną sytuację. Nie chciałam mierzyć się z rzeczywistością, to wszystko mnie przerastało. Najlepiej czułam się właśnie teraz - siedząc w salonie Sary, trzymając kubek z kawą i rozmawiając z nią o największych głupotach. Uwielbiałam to, że przy niej mogłam po prostu być sobą, nie musiałam udawać.

Ona mnie akceptowała taką, jaka była, w przeciwieństwie do mojej matki. Nie potrafiła, a może nie chciała, przyjąć do wiadomości tego, że mam inną orientację. Od wczoraj się do mnie nie odezwała, a ja byłam zbyt zraniona, by napisać pierwsza.

Tak więc trwałyśmy w tej ciszy, która sprawiała, że nie mogłam być spokojna. Ciszy, która przyczyniła się do powstania, w mojej głowie, tych czarnych scenariuszy. Ciszy, której żadna z nas nie zamierzała przerwać.

Źle czułam się z tym, co się stało. Obwiniałam siebie, choć wiedziałam, że nie powinnam. Po prostu taka byłam, nie mogłam przestać kochać Sary i znowu być hetero. Moja mama nie umiała tego zaakceptować, a ja zaczęłam myśleć, że to ja jestem problemem.

Sara nie naciskała, czekała na to, aż sama podejmę decyzję o rozmowie na ten temat. Dla niej to też było stresujące, widziałam to. Starała się to ukrywać, jednak ja znałam ją na tyle dobrze, że widziałam maskę, którą nakłada.

Muszę z nią porozmawiać. Muszę podjąć jakąś decyzję, bo zwariuję, a nawet nie minęła doba. 

- Sara, jakie widzisz rozwiązania? - zapytałam, przerywając ciszę, która od jakiegoś czasu istniała między nami.
- Na pewno nie mogę pojechać tam z Tobą, bo twoja mam mnie zna. To odpada, chociaż pewnie lepiej by było, gdybyś przedstawiła jej swoją dziewczynę.
- Wiem, właśnie to samo pomyślałam. Ale wydaję mi się, że to mogłoby być dla niej za dużo. Nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji.
- A może pojadę tam, zobaczę w jakim twoja mama jest nastroju? - zaproponowała, co wywołało u mnie zdziwienie.
- Pod jakim pretekstem?
- Noo, powiem, że dzisiaj miałaś pisać jakiś konkurs, ale się nie pojawiłaś i że dyrektor kazał mi to sprawdzić.
- Matko Boska, jaki znowu konkurs? - zapytałam, gdyż ostatnio trochę za dużo z nimi kłamałyśmy.
- Ale jest taki jeden, dyrektor kiedyś o nim mówił. Musisz przebyć część pisemną i ustną. To jest dobry pomysł i odciągnie podejrzenia ode mnie, ponieważ twoja mama z pewnością przyjęła taki scenariusz za prawdopodobny - odparła, uśmiechając się.
- Dobra, może faktycznie to nie jest zła propozycja.
- A czy ja ci kiedyś proponowałam coś złego?
- Noo, coś by się znalazło - odparłam, a Sara udała oburzoną.

○○○○○ Perspektywa Sary ○○○○○

Niedługo po obiedzie, byłam już w drodze do domu Alicji. Oczywiście, że się stresowałam, ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam wybadać teren, gdyż widziałam, w jakim stanie jest Alicja. Nie mogła tam pójść bez uprzedniego wybadania terenu.

Stąpałyśmy po cienkim lodzie, ponieważ jej mama nie była głupia. Na pewno widziała nasze zmieszanie, kiedy chciałyśmy wybrnąć z sytuacji u niej w domu. Niby nie dawałyśmy nic po sobie poznać, ale coś mogła dostrzec. Gdyby dowiedziała się, że nauczycielka jej córki jest z nią w związku, to byłaby co najmniej niezadowolona. W najlepszym wypadku skończyłoby się na awanturze, a w najgorszym na donosie do dyrektora. Wydaję mi się, że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna.

Po 30 minutach byłam już pod domem Alicji. Na miękkich nogach wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe, jednak przybrałam oficjalną minę, ukrywając zdenerowanie i zadzwoniłam dzwonkiem.

- Co pani tu robi? - zapytała, ledwie ujrzała mnie przed domem.
- Przyszłam, ponieważ Alicji nie było dzisiaj w szkole, a miała pisać dzisiaj pierwszy etap konkursu, więc...
- Tu jej pani nie znajdzie - bezceremonialnie weszła mi w słowo.
- Jak to? W takim razie gdzie jest? - udałam zaskoczenie.
- Och, już nie udawaj. Dobrze wiem, że to Ty ją pieprzysz kiedy popadnie.

Jej mama obserwowała szok, malujący się na mojej twarzy, z satysfakcją. Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć, ponieważ każda odpowiedź wydawała się być błędną.

- Co, myślałaś, że nie zauważyłam, jak na nią wtedy patrzyłaś? Widać było, że coś was łączy - dodała, widząc, że nie jestem w stanie wydusić słowa.
- Mogę wejść? - zapytałam, gdyż podwórko nie wydawało się być dobrym miejscem, na takie rozmowy.

Znalazłam się w jej domu, którego wnętrze było boleśnie znajome. Nie miałam pojęcia, jak wybrnąć z tej sytuacji. Jej mama była wrogo nastawiona, a ja nie byłam w stanie tego zmienić.
Kurwa mać, co ja mam zrobić?

- Nawet pani nie wie, jak ją rani - powiedziałam, wpatrując się w obraz przed sobą.
- A ty jej nie zranisz? Jesteś dorosła i mam nadzieję, że nie tak naiwna, jak moja córka.
- Nie wiem, o czym pani mówi... - zmieszałam się.
- Ale wiesz doskonale, że między wami jest zbyt duża różnica wieku, żeby to mogło wyjść. 10 lat, 10 pieprzonych lat. Pewnie teraz traktujecie to, jako coś pięknego. Powiedzmy, że potrafię to zrozumieć. Ale to się w końcu skończy. Jesteście na dwóch różnych etapach życia. W dodatku jesteś jej nauczycielką. Jak ty to sobie wyobrażasz? Że ona skończy szkołę i będziecie w szczęśliwym związku. Ona jest, do cholery, w 1 klasie. To jeszcze 3 lata. Zamierzasz to tyle ciągnąć? Myślisz, że ona będzie Ci wierna? Że żadna inna laska nie zawróci jej w głowie? Przecież ze swoją rówieśniczką będzie mogła normalnie wyjść do ludzi. Ty jej nigdy tego nie dasz, dlatego w końcu się rozstaniecie. W końcu ci się znudzi. A ona nie będzie w stanie się pozbierać, tak samo jak wtedy, kiedy miałaś wypadek. Zauważyłam, że coś się z nią dzieje, połączyłam kropki. Zranisz ją, kurwa - odparła.
- Ja... chyba... chyba ma pani rację. Pójdę już - wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę wyjścia. 

Z jej domu wyszłam, posiadając niezły mętlik w głowie.
Serce buntowało się przeciwko jej słowom, ale głową mówiła coś innego. Mówiła, że powinnam dać jej odejść, bo ze mną nie będzie szczęśliwa. Mówiła, że to tylko chwilowe uczucie, a nie miłość na całe życie.

Ale, kurwa, jak mogłam rozstać się z osobą, dzięki której chce mi się żyć? Jak mogłam dać jej odejść, skoro żadna z nas tego nie chciała? Chociaż może wtedy byłoby lepiej?

○○○○○○○○○○

- Jak było? - usłyszałam głos nastolatki, chwilę po wejściu do domu.
- Było... Twoja mama domyśliła się, że jesteśmy razem, ale chyba nie zamierza na nas donosić. Wiesz, wydaję mi się, że ona nie jest już zła, chce dla ciebie dobrze.
- Ech, nie mam siły na kolejne kłótnie. Mogę tu jeszcze trochę zostać? - zapytała, uśmiechając się smutno.
- Jasne, zostań ile chcesz. Ale pamiętaj, że w końcu musisz się z tym zmierzyć.

Resztę dnia spędziłyśmy, nie poruszając więcej tego tematu. Chyba obie nie miałyśmy na to siły, a ja nie chciałam, żeby zobaczyła, że coś przed nią ukrywam. Nie chciałam jej tego mówić, bo zaczęłaby się martwić. A przecież wystarczy, że już jedna z nas nie mogła zmrużyć przez to oka.

She Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz