Piąty

74 10 4
                                    

Przez cały weekend myślałam o polonistce. Nie mogłam przestać, chociaż wiedziałam, że to było złe. Wiedziałam, że nie mogę, bo ona mnie uczy i tak dalej. Ale to było silniejsze ode mnie.
Myśl o niej towarzyszyła mi przy najprostszych czynnościach. Robiłam kawę, jadłam, ubierałam się, myłam się, zasypiałam, budziłam się - to wszystko podczas myślenia o niej.
Miałam wrażenie, że każda czynność i każda osoba zeszła na drugi plan. Liczyła się tylko ona. Chciałam do niej napisać, jednak stwierdziłam, że za bardzo bym się jej narzucała. Jeszcze mogłaby pomyśleć, że nie mogę bez niej funkcjonować.
Chyba tak jest, ale przecież nie musi wiedzieć, prawda?

○○○○○○○○○○

We wtorkowy poranek obudziłam się z nietypową, dla tej godziny, radością. Cieszyłam się, gdyż wreszcie zobaczę nauczycielkę, która tak bardzo zawróciła mi w głowie.
Dziękowałam Bogu za to, że polski był na drugiej i trzeciej godzinie, więc nie musiałam długo czekać. Moje rozkojarzenie na pierwszej lekcji było tak duże, że z trudem rozpoznawałam słowa, a Zosię traktowałam przedmiotowo. Było mi z tym źle, jednak obecnie jedyną osobą, z którą chciałam mieć kontakt, była polonistka. Wiedziałam, że nie mogę tak cały czas, ale cholernie trudno było mi to zmienić.

○○○○○○○○○○

- Dzień dobry, kochani! Jak tam po weekendzie? Wyspani? - polonistka zaakcentowała ostatnie słowo, patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się, bo dobrze wiedziałam, o co jej chodzi.
- Taak, bardzo wyspani - powiedziała Amelką z ironią.
- Cieszę się, w takim razie otwórzcie zeszyty i zapiszcie temat lekcji "Illiada i Odyseja".

No i się zaczęło. Z racji tego, że doskonale znałam oba te dzieła, mogłam się wyłączyć i oddać rozmyślaniom. Ich obiektem była oczywiście pani Sara, bo kto inny. Nie mogłam oderwać od niej wzroku, śledziłam i analizowałam każdy jej ruch. Wiedziałam dobrze, że z pewnością to zauważa, ale nie dała tego po sobie poznać.

- Alicja, mówię do ciebie! - z rozmyślań wyrwał mnie głos nauczycielki.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Mogłaby pani powtórzyć pytanie? - powiedziałam zmieszana, bo totalnie nie rozumiałam, co się dzieje.
- O czym była Illiada?
- Ona opowiadała o wojnie trojańskiej - uśmiechnęłam się, gdyż kobiecie nie udało się mnie zagiąć.
- A Odyseja?
- O tułaczce Odyseusza, proszę pani.
- Ile lat trwała?
- 10 lat.
- Dokąd zmierzał?
- Do Itaki, był jej królem, proszę pani - odpowiadałam na kolejne pytania, aż w końcu dała mi spokój.

O co ci chodzi? Nigdy wcześniej nie pytałaś mnie tak. Lubisz zgrywać wredną nauczycielkę? Nie protestuję.
Kolejna lekcja polskiego minęła spokojnie, przynajmniej dla mnie. Polonistka znalazła sobie inną osobę, której zadawała coraz trudniejsze pytania. Byłam ciekawa skąd taka zmiana, w końcu zazwyczaj zadawała po jednym pytaniu, no może dwóch.

○○○○○○○○○○

- Boże, co za okropna baba! Myślałam, że nigdy nie skończy mnie pytać! - powiedziała, lekko zirytowana, Amelka.
- Noo, strasznie się uwzięła. Dobrze, że zadzwonił dzwonek - powiedziałam. Nie chciałam mówić źle o polonistce, którą bardzo lubiłam.
- Dobrze, że to była ostatnia godzina z nią. Nie wytrzymałabym więcej.

○○○○○○○○○○

- Kurwa, chodzić nie umiesz?! - krzyknęłam zdenerwowana, bo kawa zamiast w kubku, była na mojej koszulce. A to wszystko przez jakiegoś debila, który we mnie wszedł.
- Alicja, słownictwo, to po pierwsze. A po drugie, bardzo cię przepraszam, nie zauważyłam - odezwał się głos, który był mi bardzo dobrze znany. Głos mojej, kurwa, polonistki.

Idiotko, zanim zaczniesz klnąć, to chociaż popatrz do kogo mówisz.

- Przepraszam za słowa, ale bardzo się wkur... zdenerwowałam - odparłam zmieszana.
- Nic się nie stało, ale mam nadzieję, że to był ostatni raz. A teraz chodź do łazienki, trzeba to chociaż trochę zetrzeć.
Po tych słowach chwyciła mnie za ramię, wręcz wciągając do łazienki. Zaczęłam wycierać koszulkę papierem z wodą, ale wiedziałam, że to nic nie da.
- Całe szczęście, że jestem już po lekcjach i ubrałam czarną koszulkę - powiedziałam.
- Jeszcze raz cię przepraszam, Alicja - powiedziała kobieta, lustrując moją twarz wzrokiem.
- Mam coś na twarzy? - zapytałam, unosząc jedną brew. Byłam ciekawa jej odpowiedzi.
- Nie, nie, skądże.
- Pytam, bo przypatruje mi się pani już dłuższą chwilę...
- Po prostu bardzo ładnie wyglądasz - uśmiechnęła się, a ja nie dowierzałam w to, co właśnie usłyszałam.

Po tych słowach atmosfera zgęstniała, a ja poczułam, jak robi mi się gorąco. Polonistka nie ułatwiała, bo zbliżyła się do mnie i założyła niesforny kosmyk włosów za ucho.
Pocałuj mnie wreszcie. Obie wiemy, że tego chcesz. Nie bój się, kochanie.
Kobieta chyba czytała mi w myślach, bo uniosła moją brodę dwoma palcami i spojrzała mi prosto w oczy. Nasze twarze znajdowały się na tym samym poziomie, a usta niemal się dotykały. Poczułam jej zapach, który sprawił, że nogi miałam jak z waty.
W końcu, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy, musnęła moje wargi swoimi. Chciałam przysunąć się jeszcze bardziej, jednak powstrzymała mnie. Nie rozumiałam dlaczego to zrobiła, miałam na pocałunek wielką ochotę.
Dlaczego mi to robisz? Męczysz mnie tym. Jesteś chętna, a potem się odsuwasz. Gdybym miała więcej odwagi, to z pewnością skończyłoby się to inaczej.

- Nie zatrzymuję cię już dłużej, pewnie musisz iść na autobus - powiedziała, po czym odsunęła się na bezpieczną odległość.
- Tak się składa, że mam jeszcze trochę czasu - rzekłam z figlarnym uśmiechem na ustach.
- Obawiam się jednak, że jesteśmy zmuszone się pożegnać. Mam dużo pracy w domu - nie zabrzmiało to szczerze, ale nie mogłam jej zatrzymac.
- Cóż, szkoda. W takim razie do zobaczenia jutro.
- Do widzenia, Alicja - odparła z przygaszonym uśmiechem.

○○○○○○○○○○

- Hej, mamuś, już jestem!
- Cześć, kochanie. Siadaj do stołu, zaraz obiad ci wystygnie - powitała mnie mama.

Jak zwykle streściłyśmy sobie wszystko, co wydarzyło się w danym dniu. Ja, rzecz jasna, ominęłam jeden moment, dość szczególny, ale nie mogłam inaczej. Moja mama jest gorliwą katoliczką, więc gdyby dowiedziała się, że jej córka prawie pocałowała swoją nauczycielkę, to nie byłaby dumna. Nie mogę się jej dziwić, zwłaszcza, że Sara jest ode mnie starsza o 10 lat, a to nie jest mało. Mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, ale dla mamy to byłoby nie do przeżycia.

○○○○○○○○○○

Miałam ochotę napisać do mojej polonistki. Cudem się powstrzymałam, nie chciałam jej przeszkadzać, bo przecież miała "dużo pracy w domu". Jednak nie było to łatwe, każda komórka mojego ciała rwała się, by do niej napisać.
Zamiast konwersacji z nauczycielką, prowadziłam ją z Zosią. Co mogę powiedzieć, niebo a ziemia. Zauważyłam też, że odkąd w mojej głowie zagościła Sara, to zaniedbuje inne relacje w nowej szkole. Nie chciałam zostać bez koleżanek, ale Zosia działała mi na nerwy. Była bardzo nieogarnięta i w kółko gadała o Maćku, który wpadł jej w oko. Ciągle zastanawiała się, czy do niego napisać, a kiedy po raz kolejny przypomniałam, że pyta się mnie o radę i i tak z niej nie korzysta, to się obraziła.
Trudno, mam Sarę i nie chce nikogo więcej. A Zosia i tak mnie denerwowała.
Po niezbyt udanej rozmowie z koleżanką, odłożyłam telefon i poszłam spać. Nie miałam ochoty na przepraszanie jej, zwłaszcza że nic złego nie zrobiłam.
Pocieszałam się myślą, że jutro rano będę mogła spotkać się z nauczycielką w cztery oczy.

●●●●●●●●●●
OD AUTORKI: Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba. Jeśli macie co do niego jakieś uwagi, to zapraszam do komentowania. Chętnie posłucham tego, co macie do powiedzenia.
Mam też nadzieję, że z czasem będzie nas tutaj coraz więcej. Na ten moment dziękuję wszystkim tym, którzy czytają moje opowiadanie aktualnie.

She Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz