Rozdział 10: Filmowa rozrywka

52 20 65
                                    

Żałuję tego, jak mało czasu spędzałam z Emily. Kolejna osoba w moim życiu, której nie doceniłam. Za każdym razem gdy chciała się ze mną bawić, mówiłam jej, aby sobie poszła, gdyż strasznie potrafiła mnie zirytować w gorsze dni. Teraz bardzo żałuję swoich słów i głupich czynów. Pragnęłam bardzo, aby dalej żyła gdy wrócę do domu. Zastanawiałam się też, czy jeżeli wróciłabym po trzech miesiącach, czy nie byłoby za późno na leczenie chemioterapią. Być może działałaby tylko przez krótki czas. Boję się, że moja mama straci dwie córki i zostanie sama. Tracenie bliskiej osoby jest okropne, ale najgorszą tragedią jest śmierć córki dla matki. Nie zasługiwała na to, ale los jest okrutny. Zastanawia mnie, kto o zdrowym rozsądku stworzył tę terrorystyczną grę.

   Sala zaczęła w końcu po prostu śmierdzieć potem. Zapach był do zniesienia, jednak wiedziałam, że bez okien szybko się tu uduszę. Usiadłam na piętach przy ścianie w zakamarku za łóżkiem, wzdychając ciężko. Z każdym dniem coraz więcej myślałam o Emily oraz Chloe.

Ku mojemu zdziwieniu Gabriel podchodził do mnie i się dosiadł.
- O czym tak rozmyślasz? - zapytał.

Spojrzałam na niego po chwili zamyślenia.
- Co byś zrobił, gdyby twoja siostra umierała a twoja przyjaciółka została przypadkowo zabita przez ciebie? - zapytałam plotąc palce.

Rozmawianie ze wcześniejszym wrogiem na temat moich żalów było mi obce, dlatego towarzyszył mi stres.

Gabriel nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Spoglądał w pustą przestrzeń, głęboko zamyślony. Po chwili jednak odrzekł.

- Pewnie sam bym się zabił - przyznał.

- A co ja powinnam zrobić? - dopytałam.

- Na pewno nie to, co zrobiłbym ja - odrzekł wzdychając. - W tej sytuacji nie zrobisz już nic, możesz się tylko przyzwyczaić do ich śmierci.

- Wiesz - zaczęłam. - Czuję się jak bezradny chomik, który próbuje wydostać się z klatki, jednak ta klatka jest metalowa, a pręty wąsko przylegające do siebie.

- Co symbolizuje ta klatka? - zapytał z ciekawością.

- Tą grę - wzruszyłam ramionami. - To wszystko musi spotykać mnie, dlaczego?

- Życie nie jest sprawiedliwe - odparł.

- To po co żyjemy?

- Aby się o tym przekonać, doświadczyć bólu.

- Po co doświadczamy bólu? - zapytałam po raz kolejny.

- Każdy z nas musi doświadczyć cierpienia, bo wtedy szukamy pomocy. Dzięki temu możemy nawiązać kolejne relacje.

- Dla przykładu kiedy cierpimy możemy się pomodlić i związać się z Bogiem?

- Dokładnie - odparł, chociaż i tak byłam przekonana, że nie jest do końca wierzący.

Po chwili refleksji odetchnęłam.

- Dziękuję - powiedziałam wdzięcznie.

Chłopak uśmiechnął się, wstał z podłogi i odszedł. Przez jakiś czas spoglądałam na Gabriela podążającego do swojej drużyny. Być może ta konwersacja zmieniła trochę moje myślenie, albo po prostu wywołała we mnie większą ciekawość do świata.

Podniosłam się z podłogi, po czym prędko uświadomiłam sobie, że nasze relacje z Gabrielem to już nie są wróg z wrogiem, ale nawet przyjaciel z przyjacielem. Zawsze obecność kolejnej osoby w moim życiu sprawiało, że nie czułam w sobie takiej pustki. Jednak teraz nie warto się związywać z kolejnymi osobami w tym miejscu, gdyż prędzej czy później ta osoba zginie. Czyż nie tak było z Chloe?

                              ***
- Wstawaj - budził mnie Gabriel następnego dnia. Czego on znowu chciał? Najbardziej nienawidzę, gdy ktoś mnie budzi ze snu.

- Co chcesz? - zapytałam zwlekając się z twardego łóżka.

- Ominęło cię śniadanie - oznajmił, ręką pokazując na osoby z jego i mojej grupy, dokańczających posiłek.

Westchnęłam.
- Zawsze najlepsze śniadania mnie omijają - stwierdziłam smutno.

- Wiem - zaczął. - Dlatego pomyślałem, że oddam ci swoje - dodał uśmiechnięty.

Zdążyłam tylko się uśmiechnąć, bo do sali wparowali mężczyźni z czarnymi maskami. Całą salę ogarnęło przerażenie, gdyż dawno ich nie widzieliśmy. Wszyscy się bali, że może nie ma już awarii, a my będziemy mogli znowu grać i ryzykować życiem. Mężczyźni ustali na środku sali, wtem jeden zaczął:

- Chcieliśmy tylko ogłosić, że do łazienek zamontowane zostały prysznice, po pięć w każdej. Jest też pełno płynów do mycia oraz szamponów do włosów.

- Pewnie słaba jakość - rzekł cicho Gabriel.

Parsknęłam.

Zebrałam się na odwagę i zapytałam mężczyzn:
- Wy wyprodukowaliście te szampony? - zapytałam.

Po chwili ciszy jeden odparł:
- Tak.

Po tym słowie mężczyźni odeszli, a ja z Gabrielem spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo. Szampony mogą nam pomóc w rozszyfrowaniu, czy dalej jesteśmy w USA. Poszliśmy szybko do łazienki, wzięłam do ręki jeden szampon i odwróciłam tyłem. Niestety nie znalazłam żadnej informacji o kraju. Nie było nawet tekstu na butelce, oprócz napisu flamastrem: SZAMPON DO WŁOSÓW UŻYWAĆ Z UMIAREM.

Na szczęście, kiedy wchodziło się do pryszniców, nikt nie może zobaczyć osoby w środku, bo prysznice nie są przezroczyste.
Wyszliśmy z łazienki i spotkaliśmy tam Olivię.

- A co wy tam robiliście? - zapytała.

Westchnęłam.

- Chcieliśmy zobaczyć, czy na szamponie nie ma jakiejś informacji o kraju produkcji - odparłam.

Olivia podejrzanie przemierzyła nas wzrokiem.

- I co? Macie coś?

- Nie ma tam nic napisane - odpowiedziałam ze smutkiem.
  
Nie wiemy nawet, która jest godzina. Nie wiemy, jaki mamy dzień. Może jest już koniec lipca? Bardzo się martwię o Emily, chciałabym jak najszybciej jej pomóc. Chcę jak najszybciej wydostać się z tego okropnego miejsca, zanim zwariuję na maksa. Nie potrzebne mi jest aż tyle wrażeń.

- Pójdziesz ze mną do mini kina? - zapytał Gabriel.
To kino było kolejną atrakcją tego miejsca. Nie było duże, ale urocze. Na myśl o spędzeniu tam czasu, zaczęłam się uśmiechać.
- Pewnie, że tak - odrzekłam bez namysłu.
  
Zajęliśmy ostatnie miejsca i obserwowaliśmy duży ekran. Na początku nic nie leciało, myślałam, że jest jakaś awaria. Po chwili jednak, ekran się włączył a film zaczął lecieć. Nie wiedziałam, jaki był tytuł filmu, ale wzbudzał we mnie ciekawość. Opowiadał o dziewczynie, która codziennie przeżywa ten sam dzień, którym jest Dzień Kupidyna.

   
Film był świetny, bardzo mi się podobał. Był pewną formą odskoczni od rzeczywistości, od tych wszystkich śmierci i nienawiści. A także od zamartwiania się Emily, która chorowała. Przebywanie z Gabrielem także było dla mnie ważne. Wiedziałam, że Olivia niedługo także może odejść przez grę. A Gabriel wydawał się być prawie że nie do pokonania, wiedziałam więc, że szybko nie przegra.

Być może przyjaźń z Gabrielem jest dobrym pomysłem, chociaż powinnam być ostrożna. Nigdy nie wiadomo, kiedy Gabriel może umrzeć, dlatego powinnam z umiarem się do niego przywiązywać.

✨||PRZEPRASZAM ŻE DWA OSTATNIE ROZDZIAŁY SĄ NUDNE, WYNAGRODZĘ WAM TO I NASTĘPNE BĘDĄ PEŁNE AKCJI||✨

Defeat - pokochać wrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz