6. Kuba

22 12 4
                                    

~~••♡••~~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~••♡••~~

Przyjazd do biura był dobrym pomysłem. Spotkanie na żywo z Project Managerem, Piotrem, przyniosło wreszcie jakiś przełom w projekcie. Do jasnej cholery, miałem być tylko konsultantem, dlaczego wrzucili mi aż tyle zajęć? 

Czekaliśmy właśnie w konferencyjnej na szefa, kiedy do pokoju wtargnęła niczym burza z piorunami, Elżbieta. Spojrzała na mnie surowo.

 
– Młody, po kawę – rzuciła złowrogo, aż Piotr podskoczył.

Elżbieta zawsze mnie tak traktowała przy innych. Twierdziła, że nie chce by ktokolwiek się czegokolwiek domyślił.

Chociaż prawda jest taka, że takie zachowanie było jeszcze bardziej podejrzane. Spojrzała na Piotra i ruchem głowy wskazała mu, że ma mi pomóc. Wstałem bez zastanowienia od biurka i wyszedłem z pokoju, a Piotr kroczył za mną. Zrobiliśmy kawę w dzbanku i wzięliśmy cztery filiżanki. Nie było nas może pięć minut, ale w między czasie szef zdążył wejść do konferencyjnej i zirytować się tym, że nas tam nie zastał. To było f r u s t r u j ą c e. To Elżbieta się spóźniła, a teraz my wychodzimy na patałachów. Szef jednak zobaczył, że wchodzimy z kawą, a wszystkie nasze rzeczy, laptopy, teczki, dokumenty czy telefony są porozkładane w sali. Dotarło do niego, że byliśmy tu już wcześniej i powstrzymał się od komentarzy. Elżbieta zacisnęła usta w cienką linię. Zupełnie jakby brak opierniczu od szefa ją wkurzył.

Dyskutowaliśmy do późnych godzin popołudniowych, nie mieliśmy nawet przerwy na lunch.

Gdy wychodziłem z biura robiło się już ciemno. Kupiłem w biurowej piekarni jakąś pierwszą lepszą bułkę i złapałem taryfę.

Wiedziałem, że muszę stawić czoła Elżbiecie. Musiałem się z nią spotkać i skończyć tę całą farsę raz, a dobrze. Ta kobieta nie dawała mi spokoju, a jednocześnie nie przyjmowała odmowy. To było przerażające i jednocześnie mocno wnerwiające. 

Owszem. Elżbieta była piękną kobietą, wspaniałą kochanką. Zadbaną, z zawsze czerwonymi paznokciami. Blond włosy lekkimi falami opadały na jej chude obojczyki. Zawsze w sukienkach. Zwykle czarnych i obcisłych. Była ucieleśnieniem dążeń wszystkich kobiet. I marzeń wszystkich mężczyzn. Ja też dałem się złapać w jej sidła, ale nie na długo. Tak, była pięknym, chodzącym ideałem. Mam oczy i nie wstydzę się tego, że ich używam. Doceniam ładne... kobiety, rzeczy, miejsca. Ale to nie musi oznaczać, że wszystkich pragnę. A w obliczu tego, co kroiło się właśnie w Krakowie z pewną drobną, niebieskooką brunetką... 

Musiałem raz, a porządnie zakończyć cokolwiek było między mną a Elżbietą. Albo, cokolwiek Elżbieta sobie uroiła. Nie wiem dlaczego doczepiła się do mnie tak mocno. Kim ja byłem przy niej. Gówniarzem, bez klasy i kasy.

Jedyne co mogło jej imponować to moje młode ciało. W porównaniu z tym, jak musiał pod garniturem wyglądać jej mąż, każdy dwudziestokilkulatek byłby lepszy.

Ouh là là! [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz