|Rozdział 34 - Jej brat|

70 6 4
                                    

      Biłem się z myślami, co powinienem zrobić. Normalnie od razu bym zadzwonił do detektywa i poinformował o sytuacji. Niestety był środek nocy, przez co detektyw prawdopodobnie by nie odebrał, bo najpewniej śpi. Tylko, że nie mogłem czekać do rana, gdy liczyła się każda minuta, a w ciągu kilku godzin mogło stać się wszystko.

      W końcu się zdecydowałem i zadzwoniłem do mężczyzny. Raz. Drugi. Trzeci. Nie odebrał, czyli spał. Nie miałem prawa oczekiwać, że całą noc będzie czuwał, czekając na nowe informacje, ale i tak mimowolnie poczułem złość. Na szali leżało życie Layi, a Ja nie miałem jak jej teraz pomóc i ta bezsilność mnie dobijała.

      Ostatecznie odłożyłem telefon na półkę i położyłem głowę na poduszce. Wiedziałem, że bardzo trudno będzie mi zasnąć, jeśli w ogóle mi się uda, ale chciałem spróbować.

      Dźwięk dzwonka w telefonie obudził mnie z nader płytkiego snu. Nie miałem pojęcia kiedy udało mi się zasnąć, ale musiało to być nie dawno. Czułem się bardzo nie wyspany i pamiętałem, że dużo czasu minęło zanim odpłynąłem.

      - Dzień dobry – przywitałem się z mężczyzną, który do mnie zadzwonił. Starałem się brzmieć przytomnie i skupić się na rozmowie, w czym nie pomagała mi praktycznie bezsenna noc.

      - Dzień dobry, Jude. Dzwoniłeś do mnie kilka razy po północy, co się stało? – detektyw zapytał całkowicie obudzony, chociaż nie minęła nawet szósta. Moją głowę natychmiast nawiedziły wspomnienia wiadomości i zdjęcie uwięzionej Layi.

      - Tak, dostałem wiadomość od nieznanego numeru, czyi Garshield'a. Zdjęcie związanej Layi i warunki. Muszę mu przekazać wszystko, co ona i jej rodzice zebrali na jego temat albo będę patrzył jak umiera w męczarniach – wyjaśniłem pokrótce, czując jak moje serce zaczyna bić szybciej. Tak strasznie się bałem, że ją stracę.

      - Wyślij mi zdjęcie, wiadomość i numer, a Ja już do Ciebie jadę. Też mam nowe informacje – odpowiedział. Ucieszyłem się na te słowa, bo z nowymi informacjami byliśmy bliżej znalezienia Layi. Chyba, że jedyne, co nam przyniosą, to jeszcze więcej pytań, a odpowiedzi żadnych.

      - Dobrze – ledwo się odezwałem, a połączenie zostało zakończone.

      Wysłałem to, o co prosił detektyw, odłożyłem telefon i udałem się do szafy, skąd wziąłem pierwszą lepszą bluzkę i spodnie. Nie zamierzałem iść dzisiaj na lekcje, a jedynie do dyrektora i trenera, żeby powiedzieć jaka jest sytuacja i usprawiedliwić moją i Layi nieobecność przez kolejne kilka dni. Dlatego też nie zakładem mundurka. Oczywiście liczyłem, że Laya się znajdzie jak najszybciej, ale wiedziałem, że na pewno będzie potrzebowała odpoczynku i mojego wsparcia po tym, co się dzieje.

      Po szybkiej porannej toalecie poszedłem do kuchni. Chciałem coś zjeść, ale zdałem sobie sprawę, że choć czułem głód, nie dałbym rady nic przełknąć. Byłem w ciągłym stresie i na samą myśl o jedzeniu robiło mi się nie dobrze.

      Po kilku minutach zdecydowałem się wyjąć telefon i wszedłem w jednostronną konwersacje z nieznanym numerem, za którym z pewnością krył się Garshield. Domyślałem się, że czeka na moją odpowiedź, pewny, że się zgodzę. Ja natomiast nie wiedziałem, co powinienem zrobić i miałem nadzieję, że detektyw pomoże mi podjąć właściwą decyzję. Zrobiłbym wszystko, żeby uratować Layę, ale nie chciałem tak po prostu wszystkiego mu oddać. Wiedziałem ile Laya wysiłku włożyłam, żeby go dorwać i wierzyłem, że istnieję inny sposób.

      Nagle moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Może to i lepiej, bo jeszcze chwila i wpatrywałbym się w zdjęcie uwięzionej Layi, samemu się tym katując.

Nigdy nie byłaś moim wrogiem || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz